Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wilker Shul z ulicy Zachodniej

Anna Gronczewska
Tak kiedyś wyglądała synagoga Wilker Shul przy ul. Zachodniej. Została spalona przez Niemców w 1940 roku. Po wojnie w tym miejscu wybudowano biurowiec. Mieściło się w nim biuro projektów.
Tak kiedyś wyglądała synagoga Wilker Shul przy ul. Zachodniej. Została spalona przez Niemców w 1940 roku. Po wojnie w tym miejscu wybudowano biurowiec. Mieściło się w nim biuro projektów. archiwum
W miejscu gdzie stała synagoga po wojnie zbudowano biurowiec. Dziś o jej istnieniu nie przypomina nawet pamiątkowa tablica - pisze Anna Gronczewska. Synagogę Wilker Shul zaczęto budować w latach 70. XIX wieku. Nazwę tę zawdzięczała temu, że rejon miasta w którym ją wznoszono, od początku XIX wieku był tak nazywany przez Żydów.

Jak zaznacza dr Jacek Walicki, kierownik Centrum Badań Żydowskich Instytutu Historii Uniwersytetu Łódzkiego, autor książki "Synagogi i domy modlitwy w Łodzi", był to pierwszy żydowski budynek sakralny, który stanął poza obszarem tzw. rewiru, czyli miejsca, które mogli zamieszkiwać łódzcy Żydzi. Zaczęto ją budować przy ul. Zachodniej, na placu położonym między ul. Cegielnianą (dziś ul. Jaracza) i Południową (ul. Rewolucji 1905 roku). Wtedy była to ul. Zachodnia 56. Obecnie to miejsce znajduje się pod numerem 70.

Była to prywatna synagoga, wzniesiona przez przedsiębiorców: Daniela Dobranickiego i Dawida Prussaka. Nie jest znana osoba jej projektanta. Niestety, nie udało się znaleźć w archiwach aktu notarialnego, potwierdzającego zakup tej nieruchomości z przeznaczeniem na budowę nowego obiektu sakralnego.

- Możliwe, że samą umowę kupna-sprzedaży zawarto przed prezydentem miasta Łodzi, ówczesne prawo dopuszczało taką możliwość - wyjaśnia Jacek Walicki. - A aktu notarialnego nigdy nie sporządzono. Dla nieruchomości przy Zachodniej nie założono wówczas księgi hipotecznej.

Profesor Krzysztof Stefański tak opisuje synagogę Wilker Shul w książce "Architektura sakralna Łodzi": "Założona została na planie kwadratu. Od strony frontowej umiejscowiona została trójdzielna kruchta, do której wchodziło się przez troje lub pięcioro wąskich drzwi. Flankowały ją prostokątne klatki schodowe ze schodami zabiegowymi prowadzącymi na empory obiegające z trzech stron salę modlitw. Elewacje boczne były czteroosiowe, w skrajnych zachodnich osiach znajdowały się boczne drzwi wejściowe. Elewację wschodnią (tylną) przepruwały po bokach po trzy okna ujmujące środkową część ściany z Aron Hakodesz. Dziewięcioosiowa fasada bóżnicy skomponowana została w duchu klasycznym: w poziomie dzielą ją szerokie profilowane gzymsy międzykondygnacyjne, w pionie szerokie boniowane pilastry. Boczne dwukondygnacyjne partie fasady wieńczyły trójkątne półszczyty ujmujące podwyższoną część centralną nakrytą trójkątnym frontonem. Gęsto przepruwające fasadę okna i otwory drzwiowe na fotografiach z naszego wieku zamknięte są łukami podkowiastymi o charakterze orientalnym, kłócącymi się z klasyczną kompozycją architektoniczną całości. Jest to wynik przebudowy synagogi w pierwszych latach naszego stulecia. Prawdopodobnie pierwotnie otwory zamknięte były arkadowo".

Zaraz po wybudowaniu, synagoga z ul. Zachodniej 56 zajęła bardzo ważne miejsce w historii Łodzi. Dozór Bożniczy, w skład którego wchodzili wielcy przedsiębiorcy, zwolennicy asymilacji, uznał ją za drugą synagogę gminną, przypomnijmy że pierwsza znajdowała się przy ul. Wolborskiej.

- Określano ją też "synagogą Nowego Miasta" - dodaje Jacek Walicki. Dozór Bożniczy otaczał ją opieką. Świadczy o tym wydarzenie z 1875 roku, kiedy Dozór chciał, by w budżecie Gminy Wyznaniowej w Łodzi znalazły się środki na pokrycie kosztów ogrzewania i oświetlenia budynku tej bożnicy. Na ten cel miano przekazać pięć sążni drzewa sosnowego i 10 dębowego oraz 400 funtów świec stearynowych i 600 funtów łojowych.

- Ponieważ Dozór Bóżniczy nie był właścicielem budowli, Magistrat miasta Łodzi nie poparł projektu - opowiada Jacek Walicki. - Zwiększył jednak ilość drewna i świec przeznaczonych dla synagogi przy Wolborskiej, pozwalając, być może, w ten sposób na powstanie nadwyżki, którą wykorzystano w synagodze na Zachodniej.
Również w pierwszej połowie lat 80. synagoga określana była przez władze miejskie jako "filia" synagogi gminnej na ul. Wolborskiej. Prezydent miasta Łodzi podkreślał, że synagogę przy Zachodniej odwiedzali przede wszystkim przedstawiciele średniej i wyższej warstwy społeczeństwa żydowskiego, a więc tych grup, wśród których asymilacja czyniła największe postępy. Natomiast zdaniem przedstawicieli biedniejszych ortodoksyjnych grup łódzkich Żydów budowla ta miała charakter prywatnej synagogi.

Ważne wydarzenie dla dziejów synagogi przy ul. Zachodniej miało miejsce w 1884 roku. Wtedy po raz pierwszy wybrano w niej członków Dozoru Bóżniczego. Wcześniej miały miejsce w synagodze przy ul. Wolborskiej. Na członków Dozoru wybrano przedstawicieli najbogatszej warstwy łódzkiej burżuazji żydowskiej: Izraela Poznańskiego, Szaję Rosenblatta i J. Dobranickiego.

- Wynik wyborów wywołał skargi ze strony biedniejszych, niezasymilowanych warstw płatników składki bóżniczej, którzy żądali ich unieważnienia, albo zwiększenia składu Dozoru o czwartego członka - mówi Jacek Walicki. - Ale w końcu, zarówno władze administracyjne, miejskie i gubernialne, uznały skargi za niezasadne, a wybory za ważne.

W 1903 roku Daniel Dobranicki i Dawid Prussak postanowili rozbudować tę synagogę i wybudować przy niej własny Beth-ha Midrasz, czyli szkołę talmudyczną. Sporządzili więc akt notarialny, stwierdzający, że nieruchomość o numerze hipotecznym 274d stanowi ich własność i planowane na niej inwestycje dokonane zostaną na ich koszt.

- Takie zobowiązanie notarialne było zjawiskiem bardzo nietypowym i może świadczyć o tym, że w rzeczywistości Dobranicki i Prussak byli "starszymi" synagogi, utrzymywanej przez ogół modlących się w niej Żydów - twierdzi Jacek Walicki.

Szkołę projektował, a zarazem nadzór nad jej budową, sprawował znany łódzki architekt Gustaw Landau-Gutenteger. Znów zajrzyjmy do opisu przestawionego przez Krzysztofa Stefańskiego: "Synagogę, pierwotnie na planie kwadratu, powiększono przedłużając salę modlitw w stronę wschodnią i dobudowując z tyłu aneks ze schodami na empory. Przebudowano także wejście główne od strony zachodniej. Bogato ukształtowana została ściana wschodnia z Aron Hakodesz: według projektu ujęty on miał być portalem z podwójnymi pilastrami, o dekoracyjnym ornamencie z motywem gwiazdy Dawida, górą oddzielona fryzem duża arkadowa płycina wypełniona sztukateryjnym ornamentem ze ślepymi okulusami".

Jacek Walicki zwraca uwagę, że Beth-ha Midrasz, czyli dom nauki, został wybudowany jako niewielka oficyna, umieszczona wzdłuż północnej granicy posesji.

- Jego fasada nie wskazywała na specyficzny charakter budynku - dodaje Jacek Walicki.W okresie międzywojennym działający przy synagodze Bet-ha Midrasz był ważnym ośrodkiem studiów rabinicznych. Zawierał niezwykłe bogactwo hebrajskich ksiąg.

- Był to największy ośrodek studiów nad Torą w mieście - kontynuuje Jacek Walicki - W pewnym okresie studia w Beth-ha Midraszu trwały nieprzerwanie dwadzieścia cztery godziny dziennie. W tym celu istniały specjalne miszmorim (grupy studiujących), które zmieniały się periodycznie, aby zapewnić, że w tym miejscu studia Tory nie zostaną przerwane nawet na sekundę.
Wilker Shul podzieliła los innych łódzkich przedwojennych synagog. Ale jak podaje Szloma Huberband, jeden ze współpracowników warszawskiego podziemnego archiwum getta, kierowanego przez Emanuela Ringelbluma, nie została spalona w listopadzie 1939 roku, jak inne bożnice w Łodzi.

- Na początku listopada 1939 "oni" (czyli Niemcy) zawezwali przedstawicieli gminy, zwrócili im klucze od synagogi "na Wilkach" i polecili uporządkować synagogę oraz przygotować nabożeństwo z udziałem kantora, chóru, recytatorem Tory i szofarem" - pisał w swym tekście, poświęconym życiu religijnemu polskich żydów w czasie Zagłady Szloma Huberband.

Gmina wezwała ludność, aby wzięła udział w nabożeństwie. Wydarzenie miało miejsce we wtorek. Synagoga była zapełniona wiernymi ubranymi w tałesy i tefilin. Kantor Winograd i jego chór prowadzili nabożeństwo. Znaczna liczba niemieckich oficerów wysokiej rangi przybyła i filmowała cały przebieg nabożeństwa, uwieczniając je na filmie. Kantor Winograd zaśpiewał z chórem szereg fragmentów z modlitw na Rosz haSzana i Jom Kipur. Następnie wydany został rozkaz, aby wyjąć zwój Tory i czytać z niego. Zwój Tory był filmowany w różnych pozycjach z sukienką pokrywającą go, z rzemieniami zawiązanymi i rozwiązanymi, otwarty i zamknięty. Recytator Tory, inteligentny Żyd, powiedział po hebrajsku przed rozpoczęciem czytania ze zwoju: "Dzisiaj jest wtorek". Była to informacja dla potomności, że zostali zmuszeni do czytania Tory, gdyż Tora normalnie nie jest czytana we wtorki.

Nakręcone wtedy zdjęcia znalazły się w zrealizowanym przez Niemców antysemickim filmie propagandowym "Der Ewige Jude". Ale to nie uratowało synagogi Wilker Shul, jak i Beth-ha Midrasz. Niemcy zniszczyli ją w drugiej połowie 1940 roku. Płomienie pochłonęły bezcenny księgozbiór szkoły.

Podobno zwoje Tory Niemcy jednak wywieźli. Niektórzy twierdzili, że znalazły się one w Pradze. Tam Niemcy tworzyli bowiem wielki żydowski zbiór muzealny.

Dziś w miejscu, gdzie stała łódzka synagoga znajduje się budynek biurowy. Jej niezwykła historia powoli odchodzi w zapomnienie.

============11 (pp) Zdjęcie Autor(29791615)============
FOT. archiwum miasta
============06 (pp) Zdjęcie Podpis na apli black(29791616)============
Tak kiedyś wyglądała synagoga Wilker Shul przy ul. Zachodniej. Została spalona przez Niemców w 1940 roku
============11 (pp) Zdjęcie Autor(29791612)============
FOT. grzegorz gałasiński
============06 (pp) Zdjęcie Podpis na apli black(29791613)============
Po wojnie w tym miejscu wybudowano biurowiec. Mieściło się w nim biuro projektów

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki