1/5
Dwie osoby z podejrzeniem koronawirusa w łódzkim szpitalu,...
fot. Grzegorz Gałasiński

Dwie osoby z podejrzeniem koronawirusa w łódzkim szpitalu, co najmniej dziesięć kolejnych pod nadzorem inspekcji sanitarnej. Łódzkie służby wprowadziły epidemiologiczne środki ostrożności. Ale apelują, by nie wpadać w histerię z powodu wirusa 2019-nCoV.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

2/5
We wtorek wieczorem w jednym z łódzkich hoteli gorzej...

We wtorek wieczorem w jednym z łódzkich hoteli gorzej poczuła się 52-letnia Amerykanka. Kobieta leciała jednym z samolotem ze studentami Politechniki Rzeszowskiej, którzy uciekali z Wuhan. Sama też była wcześniej w Chinach. Dlatego informacja o pogorszeniu jej zdrowia postawiła na nogi służby sanitarne w Łodzi.

Po Amerykankę wysłano specjalną karetkę epidemiologiczną. Sanitariusze w szczelnych kombinezonach z maskami nakryli chorą specjalnym namiotem i zabrali ją do szpitala im. Biegańskiego w Łodzi.

Następnego dnia podobną procedurę zastosowano wobec młodego łodzianina. Mężczyzna 19 stycznia wrócił z Chin, przebywał w mieście Wuhan. Gdy dostał kaszlu i gorączki, powstało podejrzenie zarażenia koronawirusem 2019 - nCoV.

Po krótkim leczeniu szpitalnym i obserwacji okazało się, że najprawdopodobniej żadne z nich nie było zarażone tym wirusem.
- Ich stan się poprawia. Oboje są szykowani do wypisu - poinformowała w czwartek po południu Dagmara Zalewska, rzeczniczka prasowa wojewody łódzkiego.

Ostateczne wyniki badań wykluczających koronowirusa nie były wczoraj po południu znane. - Jednak ich stan zdrowia nie wskazuje, że byli zarażeni tym wirusem - wyjaśniła Zalewska.

Nadzór nad pasażerami
Należący do dużej rodziny koronawirusów 2019-nCoV to nowy wirus . Prawdopodobnie pojawił się pod koniec roku w chińskim mieście Wuhan i rozprzestrzenił przez lokalny targ rybny.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

3/5
Koronawirus przenosi się tak jak grypa: drogą kropelkową lub...

Koronawirus przenosi się tak jak grypa: drogą kropelkową lub przeniesiony przez dłonie i wywołuje podobne objawy: gorączkę powyżej 38 st., kaszel i duszności. Może pojawić się katar, bóle mięśni i dreszcze. Wirus wywołuje też zapelenie płuc, które u słabszych osób może skończyć się tragicznie.

Nie jest jednak bardzo zjadliwy: do tej pory zaraziło się prawie 8 tys. osób, zmarła ponad setka. - Ten wirus jest bardzo zakaźny, ale jest porównywalny co do ryzyka i zagrożenia z wirusem grypy prawdziwej - uspokajał w poniedziałek w Łodzi minister zdrowia Łukasz Szumowski.

Przed koronawirusem należy chronić się tak jak przed grypą: myć ręce mydłem lub środkiem na bazie alkoholu, unikać chorych, dużych skupisk ludzi, zakrywać usta i nos przy kaszlu i kichaniu. W razie podejrzenia zakażenia w regionie łódzkim należy zgłosić się do szpitala im. Biegańskiego w Łodzi.

Najwięcej zachorowań odnotowano w Chinach i w miejscowości Wuhan, a pojedyncze przypadki w innych krajach. Dlatego szczególnym nadzorem sanitarnym objęto w Polsce osoby, które stamtąd przyleciały. Do Łodzi trafiło w sumie dziewięciu pasażerów samolotu, którzy lecieli ze studentami Politechniki Rzeszowskiej. Dwie osoby pojechały dalej, siedem było nadzorowanych przez sanepid.

Z tego też wględu na łódzkim lotnisku i dworcach pojawiły się ulotki informujące o możliwych objawach zarażenia i informacje, gdzie należy się zgłosić jeśli jest się chorym. O wirusie zaczęło być głośno. A to wywołało wśród mieszkańców panikę.
Panika ogarnęła mieszkańców

Pani Justyna z Łodzi była przerażona . - Oglądałam relacje z Wuhan, ludzi mdlejących na uliach. To wyglądało strasznie - opowiada łodzianka. Informacji zaczęła szukać w internecie. - Na forum ezoterycznym pisali, że koniunkcja planet jest teraz taka sama jak przed epidemią Czarnej Dżumy w Średniowieczu. Boję się, że stanie się coś naprawdę złego - mówi.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

4/5
Nie jest jedyna. Do szpitala im. Biegańskiego od początku...

Nie jest jedyna. Do szpitala im. Biegańskiego od początku tygodnia dziennie dzwoniło i zgłaszało się nawet po kilkaset osób, które bało się wirusa. To znacznie utrudniło lekarzom pracę.

- Są wśród nich osoby, które spotkały na ulicy Chińczyka lub mają w pracy kogoś, kto był dawno w Chinach - poinformowała Dagmara Zalewska. - Tymczasem do szpitala im. Biegańskiego powinny zgłaszać się tylko te osoby, które mają objawy choroby i były niedawno w Chinach. Inni powinni w razie choroby iść do zwykłego lekarza - mówiła.

Ale nie tylko w szpitalu byli spanikowani. Jedna z mieszkanek regionu wróciła niedawno z urlopu w Chinach i ukryła ten fakt przed współpracownikami. Bała się problemów w pracy. Łodzianie bali się też zamawiać produkty z chińskich portali zakupowych, choć według obecnej wiedzy medycznej jest to zupełnie bezpieczne.

Zaczęli też szturmować apteki. Pani Zofia z Łodzi postanowiła zrobić zapas maseczek chirurgicznych, które masowo noszą Chińczycy. Obeszła kilka aptek na Starym Widzewie. Maseczek nie było.

- Udało mi się kupić kilka sztuk w ostatniej aptece - mówi pani Zofia. - Farmaceutka zdradziła mi, że od poniedziałku schodzą jak woda. Oczywiście wykupiłam wszystkie. Będą na zapas - wyjaśnia.

Co będzie dalej?
Na razie sytuacja wydaje się być jednak zażegnana. Jak podkreślał w tygodniu Adam Stępka, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego wszystkie procedury zadziałały.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

Kibice ŁKS na meczu ze Śląskiem. W przyszłym sezonie obejrzą zwycięstwa. Zdjęcia

Kibice ŁKS na meczu ze Śląskiem. W przyszłym sezonie obejrzą zwycięstwa. Zdjęcia

Horoskop dzienny na jutro, niedzielę. Sprawdź!

Horoskop dzienny na jutro, niedzielę. Sprawdź!

Memy o blamażu Lecha. Kto jest większym przegranym? Zaglosuj w sondzie

Memy o blamażu Lecha. Kto jest większym przegranym? Zaglosuj w sondzie

Zobacz również

Horoskop dzienny na jutro, niedzielę. Sprawdź!

Horoskop dzienny na jutro, niedzielę. Sprawdź!

Memy o blamażu Lecha. Kto jest większym przegranym? Zaglosuj w sondzie

Memy o blamażu Lecha. Kto jest większym przegranym? Zaglosuj w sondzie