Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Rosicki: Ktoś nas sprawdza, albo chce obudzić stare demony

Marcin Darda
Marcin Darda
Rozmowa z Wojciechem Rosickim, wiceprezydentem Łodzi.

Pan powiedział, że jeśli ministerstwo kultury byłoby gotowe sfinansować budowę Camerimage Łódź Center , a także finansować festiwal Camerimage, to Łódź jest gotowa to rozważyć. Dlaczego tylko rozważyć?
Bo na razie nie ma takiej propozycji. Pojawił się co najwyżej taki pomysł, wprowadzony zresztą bocznymi drzwiami, przy okazji listu, którego główną ideą jest poparcie grupy profesorów dla rozwoju Łodzi i starań o wystawę Expo. Ten aspekt pojawia się dopiero w dalszej części listu i nie jest wyrażony wprost. Co więcej, moim zdaniem, gdyby zapytać sygnatariuszy, czy podpisaliby się pod listem, którego głównym punktem jest powrót koncepcji CŁC do Łodzi, to stawiam tezę, że takiej liczby podpisów by nie zebrano.

Dlaczego Pan tak uważa?
Dlatego, że pierwsze zdania tego listu mówią o rozwoju Łodzi i poparciu dla idei Expo. To pierwszoplanowa sprawa dla Łodzi i całego urzędu, pod którą ja też się podpisuję obiema rękami. Dopiero później pojawiają się różne inne kwestie, w tym informacje z raportu sprzed dziewięciu lat i dane dotyczące 2007 r., które się już zdezaktualizowały. Łódź od tamtego czasu bardzo się zmieniła, a późniejsze, dokładniejsze raporty i analizy zupełnie inaczej oceniły projekt CŁC. Ta część listu i kwestia CŁC, chcąc nie chcąc, wpisuje się w ciekawy kontekst czasu, w którym się pojawia i tym samym wprowadza element dywagacji politycznych. I moim zdaniem, albo jesteśmy sprawdzani negocjacyjnie, czy bylibyśmy w stanie przyjąć tę propozycję, czy nie. I od tego może być uzależnione poparcie ze strony rządu dla Expo, którego w jasny sposób jeszcze nie otrzymaliśmy, ale cały czas na nie liczymy. Wtedy chodziłoby o to, że obie sprawy, czyli Expo i CŁC, robimy w jednym pakiecie. Ale może być też i tak, że ktoś próbuje wykorzystać ideę Expo do tego, by budzić stare demony i ciągle przypominać własne ambicje. Jest przecież w sali Rady Miejskiej taka ławka, z której niezależnie od tego, jaki jest temat obrad, pada stwierdzenie, że 2007 rok był najlepszym dla rozwoju Łodzi, i gdybyśmy mieli CŁC i festiwal Camerimage, to Łódź spływałaby dziś mlekiem i miodem.

Dokładnie to powiedział Piotr Gliński przed tygodniem: że gdyby centrum Gehry’ego było faktem, „to Łódź całkiem inaczej, by dziś funkcjonowała”.
Pan profesor Gliński jest osobą wyjątkowo zajętą, dlatego może być tak, że ktoś przekazuje mu niepełne informacje, ja jednak jestem przekonany o dobrych intencjach pana premiera. I w każdej chwili jestem gotów z panem premierem się spotkać i przedstawić wszystkie informacje na temat racjonalności budowy CŁC i kosztów tej inwestycji.

Rozumiem zatem, że prezydent Łodzi czuje się trochę jak zakładnik wicepremiera Glińskiego i PiS, bo to od zaangażowania rządu w dużej mierze zależeć będzie powodzenie w sprawie Expo...
Nie traktowałbym tego w takiej kategorii. Expo to wielka szansa rozwoju nie tylko dla Łodzi, ale i dla kraju. W najbliższym czasie nie tylko Łódź, ale i cała Polska nie ma perspektywy na zdobycie innej imprezy o porównywalnej skali, a szanse na zorganizowanie Expo w 2022 roku są całkiem spore. Sukces może być wspólny: rządu i nasz, my chcemy być partnerem dla rządu. Jeśli pojawi się więc propozycja powrotu koncepcji CŁC i festiwalu Camerimage, to będziemy o niej rozmawiali i na pewno nie mówimy „nie”. Expo jest dla nas niesłychanie ważnym projektem, związanym z rozwojem Łodzi na wiele lat.

A ile w was jest obawy po prostu o powrót wraz z Camerimage do Łodzi Marka Żydowicza, delikatnie mówiąc, trudnego partnera, skonfliktowanego z prezydent Łodzi?
Nalegam, by nie mieszać do tego osobistych relacji pani prezydent z panem Żydowiczem, ponieważ nie mają one żadnego znaczenia. Mamy do czynienia z bardzo konkretnym projektem, jakim jest Expo i to na nim musimy się koncentrować. Jeżeli druga strona, czyli rząd, będzie oczekiwał, że dla idei Expo potrzebny jest w Łodzi Marek Żydowicz, to będziemy o tym poważnie rozmawiać.

Ale sam Pan wspomniał w komentarzu, że sentyment do festiwalu nie może przysłaniać „wszystkich problemów oraz konfliktów związanych z organizacją tego wydarzenia, a także zastrzeżeń co do funkcjonowania spółki CŁC”.
Warto przecież przypomnieć, ile trwało odzyskiwanie budynku EC1, który dziś mógłby należeć do prywatnej fundacji, a miasto mimo przeprowadzonej za ponad 200 mln zł rewitalizacji nie miałoby wpływu na jego funkcjonowanie. Ile czasu i energii zajęło nam prostowanie, wydawało się , oczywistej sprawy, że skoro to miasto rewitalizuje budynek i wykłada na to własne pieniądze i dotacje z Unii Europejskiej, to budynek będzie należał do wszystkich mieszkańców Łodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki