Afera w służbie zdrowia. Policjanci rozbili 4-osobowy gang medyków, który w wyniku fałszowania dokumentów i fikcyjnej sprzedaży medykamentów wyłudził prawie pół miliona złotych z kasy Narodowego Funduszu Zdrowia. Według śledczych, na czele zorganizowanej grupy przestępczej stała 40-letnia właścicielka apteki w Łodzi na Teofilowie. Jej wspólnikami byli: dwie pracownice tej apteki w wieku 67 i 73 lat oraz 65-letni lekarz biorący 50 zł łapówki za receptę.
Jak nas poinformowała Grażyna Jeżewska z biura prasowego Sądu Okręgowego w Łodzi, rodzina 40-latki wpłaciła wczoraj 100 tys. zł, dzięki czemu szefowa apteki mogła opuścić areszt. Niemniej odebrano jej paszport i zakazano opuszczać Polskę. Ponadto otrzymała dozór policyjny.
Na trop wyłudzaczy wpadł łódzki NFZ. - Po analizie danych z aptek sprzedaż leków psychotropowych w jednej z aptek wzbudziła wątpliwości naszych kontrolerów - mówi Anna Leder, rzeczniczka łódzkiego Funduszu.
CZYTAJ TEŻ: Minister zdrowia chce odwołać Jolantę Kręcką, dyrektor oddziału NFZ w Łodzi
We wrześniu ubiegłego roku rozpoczęła się kontrola w łódzkiej aptece. NFZ przeanalizował kilkaset recept wystawionych w latach 2012 - 2015. Według prokuratury, szajka właśnie w tych latach prowadziła swój proceder. Skorumpowany lekarz za łapówki wypisywał recepty m.in. na drogie leki psychotropowe, a także na środki spożywcze specjalnego przeznaczenia. Co działo się dalej?
- Każdy z podejrzanych miał ściśle określone role do odegrania. Lekarz wypisywał recepty, na których podstawie pracownice apteki ewidencjonowały fikcyjną sprzedaż leków. Posługując się potwierdzającymi nieprawdę dokumentami, właścicielka apteki występowała do NFZ o refundację - twierdzi podinspektor Joanna Kącka, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
I szwindel się kręcił do czasu, aż inspektorzy NFZ zwrócili uwagę na to, że we wspomnianej aptece w sposób dojść podejrzany nagle i znacząco zwiększyła się sprzedaż drogich, objętych refundacją specyfików psychotropowych. Inspektorzy przystąpili do kontroli i ze zdumieniem zauważyli, że owych leków apteka sprzedaje o wiele więcej, niż sprowadza z hurtowni. Pracownicy NFZ zaczęli podejrzewać, że doszło do przekrętu i zaalarmowali policjantów, którzy wszczęli śledztwo pod nadzorem prokuratury.
Stróże prawa ustalili, że lewe recepty lekarz wypisywał na członków swojej rodziny i na bliskich farmaceutek. Gdy śledczy zebrali dowody, zatrzymali podejrzanych i przesłuchali.
- Przesłuchana 40-latka przyznała się do popełnienia zarzucanych jej czynów i wyjaśniła, że dane podane w treści recept były m.in. danymi osób, które przychodziły do apteki i prosiły o sprzedanie im leków, mimo że nie posiadały na nie recept - mówi Krzysztof Kopania.
Od apteki zażądano zwrotu 496 tys. zł za nienależną refundację leków, a także nałożono odsetki karne w wysokości 88 tys. zł. Szefowa apteki oddała już NFZ ponad połowę wyłudzonych pieniędzy.
Skrót najważniejszych wydarzeń tygodnia 4-10 kwietnia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?