Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Wyrzuć śmieci! A... zapomniałam, że Euro"

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Dziennik Łódzki/archiwum/Grzegorz Gałasiński
Szczęśliwy jest facet w czasie takiego turnieju jak Euro, kobieta chyba też. Ale nie dlatego, że Fundacja Praw Kobiet uruchomiła speclinię interwencyjną w razie gdyby niezadowolony z przebiegu meczu mąż zmłotkował żonę, bo to są przypadki skrajne.

Euro to alibi, a Euro w Polsce to alibi cenne podwójne. Raz, że piłkarze kopią dopiero po przyjściu z pracy, dwa, że nawet najmniej wyrozumiałe połowice, które pod argumentem rywalizacji sportowej nie uginały się nigdy, zawsze się patriotycznie ugną pod argumentem lokalizacji turnieju:
"No dobra, jak to u nas, to się gap, tylko z psem chociaż potem
wyjdź". Komendy w stylu "wyrzuć śmieci", albo "zmyj naczynia/włóż naczynia do zmywarki" też słychać rzadziej. Nawet fana pięknego futbolu nie odepchnie mecz Anglia - Francja i legnie on w fotelu udając, że jest miłośnikiem tej bezładnej kopaniny, jaką była piłka w ich wersji. Trzeba tylko uważać, by człeka własne chrapnięcie nie obudziło i od czasu do czasu krzyknąć "noż k...wa, do kogo to było!", by nie budzić niepotrzebnych podejrzeń.

A po drzemce człek wyczuwa wpatrzone weń pełne prośby labradorze ślepia i zwleka się na spacer. Na placu cała minisubkultura takich jak ty. Ze smyczami w dłoniach, tlącym się w ustach papierosem i spokojem w oczach. Rysiek, mój sąsiad, powiada, że futbol go nudzi, ale nie może sobie odmówić pietyzmu, z jakim podczas Euro traktuje go żona.

- Sernik podaje niemal z godnością księdza podczas komunii - powiada. - A najlepsze jest to, że jutro jest takie przewidywalne i nie stresujące. Przecież to samo będzie jak odpadniemy.

Są tacy, co to ich w futbolu mało fascynuje. Których sam mecz mniej interesuje od analizowania tabelek, albo lubią tylko brutalne faule, czerwone kartki, w ostateczności konkursy karnych. Ale przed telewizorem na Euro leżą, bo - jak wyżej - lepszego dziś alibi na zwyczajny odpoczynek nie ma. Sąsiad Rysiek powiada, że Euro to jeszcze nic, najlepsze przed nim. On się nie może doczekać olimpiady, bo to będzie luz i sernik od rana do nocy. Nie, nie to jest najlepsze. Najlepsze, że ze swym wiekowym owczarkiem po ostatnim meczu wychodzi też pani Jadzia. Też jest dziwacznie spokojna i zrelaksowana.

- A o co mam się martwić? Mąż gotuje, bo ja oglądam Euro, tylko psa muszę wyprowadzić. - powiada mrużąc oko. - Nawet mi stary papierosa odpala. Ech... Co to będzie jak się zacznie olimpiada.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki