Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z gangu „Gluta” do dyrekcji w Londynie

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Kiedyś działał w niezwykle groźnym gangu zbrojnym Tomasza N. - „Gluta”, którego członkowie napadali z bronią w ręku, a teraz jest... dyrektorem ds. ochrony hotelu w Londynie.

Tak twierdzi prokuratura, która zarzuciła 42-letniemu Marcinowi P. udział w rozbojach i w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym. Jego proces zaczął się w Sądzie Okręgowym w Łodzi.

Na ławie oskarżonych zasiadł szczupły, wysoki, elegancko ubrany mężczyzna. Bez eskorty policjantów. A to dlatego, że odpowiada z wolnej stopy. Stało się to możliwe, ponieważ 14 października 2015 roku wpłacił 60 tys. zł poręczenia majątkowego, dzięki czemu uniknął pobytu w areszcie.

Marcin P. wyjaśnił w sądzie, że zmienił swoje życie. Wyjechał do Londynu, zapisał się na kursy, które pozwoliły mu biegle opanować język angielski. Zdobył wyższe wykształcenie i znalazł pracę na eksponowanym stanowisku, jest dyrektorem ds. ochrony i bezpieczeństwa w renomowanym hotelu. Marcin P. udziela się też społecznie. Na pytanie swojego obrońcy, adwokat Urszuli Podhalańskiej, co robi, odparł, że jako wolontariusz pracuje w hospicjum. Ustabilizował też swoje życie osobiste, w Wielkiej Brytanii ożenił się i zamieszkał w prestiżowej dzielnicy Londynu - Westminsterze.

Zapytany przez sędziego Tomasza Krawczyka, czy przyznaje się do winy, Marcin P. zaprzeczył i odmówił składania wyjaśnień. Zapewnił za to, że jeśli pozwolą mu obowiązki zawodowe i warunki finansowe, to będzie przyjeżdżał na rozprawy z Londynu do sądu w Łodzi.

Okazało się, że oskarżony jest zarówno obywatelem polskim, jak i brytyjskim. W sądzie Marcin P. okazał paszport brytyjski, w którym ma wpisane imię i nazwisko o brzmieniu angielskim. Przed sądem wyjaśnił, że swoje personalia zmienił w 2011 roku, ponieważ obawiał się o swoje bezpieczeństwo.

Jak nas poinformował prokurator Janusz Hajduk z oddziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Łodzi, śledczy nie mają wątpliwości, że Marcin P. jest winny zarzucanych mu czynów. Dodał, że inni członkowie gangu „Gluta” zostali wcześniej schwytani i osądzeni, natomiast Marcin P. jest jednym z ostatnich.

Po rozbiciu ośmiornicy...

Przypomnijmy, ze gang Tomasza N. zwanego „Glutem” wchodził w skład tzw. młodego miasta, które w lokalnym świecie podziemnym wyłoniło się po rozbiciu łódzkiej ośmiornicy. To właśnie między gangsterami „Gluta” i rywalizującego z nim Michała J. doszło do pamiętnej strzelaniny w maju 2005 roku przed stadionem ChKS w Łodzi na Chojnach.

Zarzuty prokuratury wobec dyrektora ds. ochrony są bardzo poważne. Otóż śledczy zarzucają 42-latkowi, że w latach 2000 - 2003 był członkiem zorganizowanej grupy o charakterze zbrojnym dowodzonej przez osławionego Tomasza N. - „Gluta”. Działając w różnych składach osobowych wziął udział w trzech rozbojach. I tak 2 czerwca 2002 roku na ul. Targowej w Łodzi gangsterzy napadli na małżeństwo Ewy i Roberta K. Sprawcy przyłożyli mężczyźnie pistolet do głowy i zrabowali mercedesa wartego 200 tys. zł.

Jeszcze bardziej spektakularna była akcja, podczas której Marcin P. razem z kompanami z gangu „Gluta” okradli... dwóch złodziei: Dawida B. i Sebastiana G. Obaj liczyli na znakomity interes, kiedy zrabowali transport perfum znanej marki Celine Dion wartych 150 tys. zł. Przeliczyli się, bowiem zostali napadnięci i złupieni przez silniejszych od siebie.

Jesienią 2003 roku Dawid B. i Sebastian G. włamali się do ciężarowego mercedesa stojącego w pobliżu Urzędu Celnego przy ul. Nowe Sady w Łodzi. Ukradli perfumy i ukryli je na poddaszu domu przy ul. Turoszowskiej, w którym mieszkała konkubina Dawida B. Złodzieje zaczęli szukać pasera.

Według śledczych, po kilku dniach z Dawidem B. skontaktował się Tomasz J. i umówił na spotkanie na parkingu przy restauracji McDonalds u zbiegu al. Jana Pawła II i ul. Pabianickiej w Łodzi. Tam Dawid B. i towarzyszący mu Sebastian G. zostali obezwładnieni i wywiezieni w stronę Pabianic. Obaj zostali skatowani. Dawid B. otrzymał cios nożem w plecy.

Napastnicy chcieli się dowiedzieć, gdzie ukryto perfumy. Dawid B. nie wytrzymał i wskazał miejsce kryjówki. Na polecenie gangsterów zadzwonił do konkubiny i powiedział jej, że zaraz przyjadą jego koledzy po towar na strychu. Potem napastnicy wypuścili ich. Przywieźli pobitych pod Halę Sportową przy ul. ks. Skorupki i tam zostawili. Dawid B. trafił do szpitala Pirogowa, a jego wspólnik na stację pogotowia.

Ponadto prokuratura zarzuca Marcinowi P., że grożąc użyciem przemocy i kopiąc w twarz Adama R. wyłudził od niego 10 tys. zł.

Jak nas poinformował prokurator Janusz Hajduk, oskarżonemu grozi do 15 lat więzienia.

Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 30 maja - 5 czerwca 2016 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki