Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Rutką w myśli oraz w sercu możemy ulepszyć nasze miasto

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Spektakl „Rutka” odbył podróż po łódzkich szkołach, by zadebiutować na scenie Teatru Lalek Arlekin im. Henryka Ryla i wejść do repertuaru sceny. Uszlachetniony teatralną atmosferą jest przedsięwzięciem wybitnym, które bezwzględnie należy zobaczyć.

Dorośli nie są zbyt rozgarnięci i gdyby mieli widzieć tyle, co dzieci, to by po prostu zwariowali - słusznie przekonuje nas Rutka ze sceny „Arlekina” i dlatego dobrze się stało, że teatralna opowieść o Łodzi czasu II wojny światowej została przedstawiona z perspektywy dziecięcej. Mądrzejszej, bo naturalnie i swobodnie balansującej pomiędzy nadzieją fantazji a grozą realności. W efekcie zaciskając gardło najbardziej zapiekłemu w swojej prozaiczności dorosłemu.

Spektakl „Rutka” powstał na podstawie znakomitej książki Joanny Fabickiej pod tym samym tytułem (wyróżnionej w roku 2016 nagrodą polskiej sekcji IBBY). Dziesięcioletnia Zosia mieszka na łódzkich Bałutach i gdy jej mama wyjeżdża, spędza wakacje w domu pod opieką ciotki Róży. Zaprzyjaźnia się z nową koleżanką, Rutką, pochodzącą ze świata przeszłości. To spotkanie sprawi, że Zosia - rzecz jasna, indoktrynowana przez dorosłych, krępujących jej wyobraźnię represyjną kokardą we włosach - nie tylko inaczej spojrzy na otoczenie, w którym żyje, ale też otrzyma duchowy bagaż , który wzbogaci jej przyszłość. Wartość edukacyjna tak bezpretensjonalnej, czystej, szczerej i emocjonalnej lekcji tolerancji, otwartości i historii jest bezcenna.

Nieco szaloną, energetyczną naturę książki rozpoczynającej się „w Parku Śledzia w Łodzi, tuż obok ulicy Rybnej, gdzie nie ma ani jednej ryby”, z wyczuciem, porywająco, niczego nie komplikując, ale podkreślając to, co w tej opowieści znaczące, przeniosła na scenę Karolina Maciejaszek. Artystka wykorzystuje skojarzenia z bohaterami dzieciństwa (Rutka z rudym warkoczem to wypisz, wymaluj siostra Pippi Långstrump), metaforyczność teatralnych znaków i cytaty z historii do zbudowania współczesnej, wielopłaszczyznowej, oddziałującej na rozmaitych poziomach przypowieści z mocnym pytaniem: co dzisiaj zrobimy z tym, co przypomina nam Rutka? Wielkość spektaklu polega na tym, że dotyka widzów w różnym wieku, o odmiennej gotowości do rozmowy o tragicznej historii Łodzi, unikając martyrologii, powierzchownych tez, łatwo przenoszonych na teraźniejszość. Nawet, gdy wydarzenia na scenie odnoszą się do bieżącej topo-grafii miasta, z kibolskimi napisami na murach, nie ma w tym znaków równości z przeszłością czy jedynie szybko narzucającego się ostrzeżenia przed nienawiścią, która gdy stracimy czujność, jest gotowa eksplodować. Więcej tu nakłaniania do refleksji nad tożsamością, ciągle nieprzepracowanymi traumami, odrzuceniami, wynikającymi też z poczucia wstydu, iż to wszystko mogło się wydarzyć tutaj, obok, za ścianą. Bez rozmiękczania nazywania zła złem. Jednocześnie autorka spektaklu daje okazję do cieszenia się tym, że wszyscy mamy prawo pozwolić sobie na szmergla, wdać się w pościg za kurczakiem bez głowy, by zrozumieć, że odmienność jest wartością. Dzieci konfrontując swoje lęki z lękiem ich rówieśnicy o przeżycie stają wobec dorosłych zagadnień, dorośli mogą znowu stać się dziećmi.

Z pokoju dziecięcych zabaw wywodzi się świetna scenografia Mariki Wojciechowskiej. Kamienice i bloki powstają z drewnianych klocków, a deszcz i łzy rozpaczy leją się z konewki do akwarium. Z czeluści pod sceną wydobywa się potworny Biały Pan pożerający mieszkańców Litzmannstadt Ghetto, ci zaś są pionkami planszowej gry.

Intencje Karoliny Maciejaszek mistrzowskich realizatorów znalazły w aktorach „Arlekina”. Teresa Kowalik i Katarzyna Pałka to genialny, bezbłędny duet, pierwszorzędnie współpracujący i rozgrywający wszystkie aspekty tej historii oraz kapitalnie panujący nad widownią. Gdy trzeba zabawnym, gdy trzeba przerażającym refleksem dla ich działań jest wcielający się w wiele ról Wojciech Stagenalski. Aktorom na scenie towarzyszy muzyk Maciej Kuczyński.

„Nigdy nie zrozumiem, po co ludzie targają ze sobą te wszystkie walizy, kiedy i tak to, co jest nam naprawdę niezbędne, znajduje się tu - dotyka głowy - oraz tutaj - wskazuje na splot słoneczny” - zastanawia się w książce ciotka Róża. „Rutkę” z „Arlekina” zabiera się w myśli i sercu. Właśnie tak możemy ulepszyć nasze miasto.

od 12 lat
Wideo

Stellan Skarsgård o filmie Diuna: Część 2

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki