MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Za biedna, by żyć na 14 metrach, za bogata na pomoc społeczną

Joanna Barczykowska
Łodzianka ma 535 zł renty i nie ma z czego zapłacić długu
Łodzianka ma 535 zł renty i nie ma z czego zapłacić długu Grzegorz Gałasiński
Pani Stanisława przeżyła w kamienicy na Polesiu 60 lat. Dziś administracja chce ją eksmitować, za dług w wysokości 3,8 tys. zł., który uzbierał się przez 14 lat. Płaciła co miesiąc tyle ile mogła. Oszczędzała na jedzeniu, byle tylko jakiś grosz za czynsz wysłać. Po ostatnim piśmie z administracji, w którym po raz kolejny zagrożono jej eksmisją, próbowała popełnić samobójstwo.

- Wiem, że powoli umieram i niedużo czasu mi już zostało. Chcę tu tylko zostać. Płacę tyle ile mogę. Więcej nie mam - mówi przez łzy pani Stanisława Jaruga, 74-latka z Łodzi.

Ze 100 metrów kwadratowych w kamienicy przy ul. Strzelców Kaniowskich, które zamieszkiwali jej rodzice, zostało jej dziś tylko 14. W pokoju mała kuchenka, kanapa, stary kredens. Wspólna toaleta jest piętro wyżej.

Pani Stanisława nie chodzi od lat - ma owrzodzenie żylakowe na nogach i porusza się tylko na posiniaczonych kolanach. Na lekarzy jej nie stać. Na lewej nodze ma żywą ranę. Zamiast bandaży, używa starych dziecięcych pieluch do opatrunku. - Bo są za darmo - tłumaczy. Z comiesięcznej renty, w wysokości 535 zł musi kupić leki, które ratują ją przed amputacją nogi. Zostaje jej tylko 128 zł.

- Sąsiadki przynoszą mi czasem coś do jedzenia. Na żadne rarytasy nie mam. Przepracowałam uczciwie, jako włókniarka całe życie. Dziś mam tylko 535 zł renty - opowiada pani Stanisława. - Na czynsz płaciłam tyle, ile mogłam, czasem 30 zł czy 40 zł, innym razem tylko 10 zł. Przez 5 lat pisałam do administracji prośby o przekwalifikowanie mieszkania na socjalne. Zrobili to dopiero w lutym tego roku. Mam teraz czynsz 50 zł, a nie 70 zł. Od lutego płaciłam co miesiąc całą kwotę, ale ciężko mi było - mówi pani Stanisława.

Dla administracji to za mało. Administracja "Zielony Rynek", która zajmuje się kamienicą przy ul. Strzelców Kaniowskich, gdzie mieszka pani Stanisława, przysłała łodziance przedsądowe wezwanie do zapłaty. Do 3,8 tys. zł długu doliczyli 2,4 tys. zł odsetek karnych. Grozi jej eksmisją i sprzedażą jej długu firmom windykacyjnym.

Pani Stanisława nie chce już żyć. Próbowała w czwartek powiesić się w domu na pasku od szlafroka. Bardzo by chciała spłacić dług, ale nie ma skąd wziąć pieniędzy.

Administracja zaoferowała jej rozłożenie długu na raty.

- Jakie raty. Ja nie mam na bieżące opłaty, a co dopiero na raty. Ciężko mi z tym, bo całe życie uczciwie pracowałam i pomagałam innym. Dziś sama muszę prosić o pomoc. Jestem starą panną i nie mam rodziny. Chcę tu tylko dożyć swojego końca. Będę płaciła co miesiąc czynsz, ale długu nie ma jak spłacić - mówi pani Stanisława.

Pomoc społeczna panią Stanisławę opuściła, bo łodzianka jest za bogata o 4 zł. Sprawa trafiła do Urzędu Miasta Łodzi.

- Rozpatrzymy tę sprawę indywidualnie, bo takim osobom należy pomagać, a nie traktować jak dłużników, którzy z niepłacenia czynszu uczynili sobie sposób na życie. Sprawę już skierowaliśmy do odpowiednich komórek w Wydziale Budynków i Lokali oraz MOPS i jestem przekonany, że uda się znaleźć dobre wyjście z tej tragicznej sytuacji pani Stanisławy - mówi Marcin Masłowski, rzecznik prezydenta miasta Łodzi.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki