Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za dwadzieścia lat łódzkie lotnisko dogoni Modlin? A może Radom?

Agnieszka Krystek
Optymiści są zdania, że z Lublinka może odlecieć w ciągu roku więcej niż milion pasażerów. Sceptycy jednak twierdzą, że port jest w ciężkiej sytuacji i przeszkadza mu dobry dojazd do Warszawy. Do tego Lublinek wciąż nie ma prezesa, a władze miasta i województwa nie mogą się porozumieć.

Lublinek obsłuży 1,5 miliona pasażerów w rok. Tak wynika z opracowania „Perspektywy i Uwarunkowania Rozwoju Portu Lotniczego Łódź” przygotowanego przez łódzki port. Dokument przedstawiono na sesji sejmiku. 1,5 miliona to prognoza na rok... 2035. Ciężko w to uwierzyć w momencie, kiedy w ubiegłym roku pasażerów w Łodzi było zaledwie 287.628.

Paweł Melcer, były prezes stowarzyszenia Lotnisko dla Łodzi, twierdzi jednak, że to dość porządnie przygotowany dokument.

- Co istotne, podkreśla zależność dynamiki dalszego rozwoju lotniska od zaangażowania jego udziałowców, czyli miasta i województwa - podkreśla Melcer. - Brak zrozumienia uwarunkowań rozwoju siatki połączeń ze strony miasta i województwa spowodował głęboki kryzys w liczbie odprawionych pasażerów w latach 2013-2014 , a w konsekwencji finansów lotniska. Tej sytuacji można byłoby uniknąć, gdyby władze Łodzi i województwa podchodziły do linii lotniczych jak do inwestorów, o których należy dbać, których obecność przynosi korzyści bezpośrednie i pośrednie miejscowej gospodarce. Wtedy łatwiej mogłyby zrozumieć, że przewoźnicy mają prawo mieć pewne oczekiwania.

Lublinek jedenasty w kraju

Melcer wylicza, że każdych stu pasażerów więcej odprawianych na lotnisku, to jedno miejsce pracy w jego otoczeniu.

- Nie jest prawdą, że Łódzkie jest mało atrakcyjnym rynkiem dla przewoźników. Według danych za 2015 r. to szóste województwo Polski zarówno co do całości PKB, jak i PKB w przeliczeniu na jednego mieszkańca - mówi Melcer. - Tymczasem łódzki port lotniczy znajduje się obecnie na 11 miejscu w kraju pod względem odprawianych pasażerów, a tylko w jednym województwie jest więcej niż jedno lotnisko pasażerskie. Region łódzki rozwijał się w ostatnich latach w sposób zrównoważony i stabilny, a doszło do kuriozalnej sytuacji, kiedy na regionalnym lotnisku spadła liczba obsługiwanych pasażerów w latach 2013 - 2014 z 463 do 254 tys. W czasie, kiedy mobilność lotnicza Polaków i łodzian wzrosła o ponad 10 proc., z Lublinka ubyła połowa pasażerów. Nie obciążałbym za tę sytuację wyłącznie poprawy skomunikowania Łodzi z Warszawą, bo łódzki port przede wszystkim stracił pasażerów z powodu braku odpowiedniej oferty lotów. To oferta decyduje, które lotnisko ściąga pasażerów, a które nie.

Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR twierdzi jednak, że dobry dojazd z Łodzi do Warszawy to jedna z głównych przyczyn, dlaczego pasażerów na Lub-linku ubywa.

- Dla ludzi ważna jest cena biletów, nie odległość od lotniska. Pasażerowie latają z tych portów, z których uda im się kupć tani lot. Dojazd do Warszawy z Łodzi nie jest dziś żadnym problemem - mówi Furgalski. - Ciosem dla Łodzi może okazać się powstanie duoportu Modlin - Okęcie. Zwiększy się przez to atrakcyjność cenowa połączeń z Warszawy.

Melcer podkreśla, że na polskim rynku mamy do czynienia z ekspansją przede wszystkim tzw. linii niskokosztowych.

- Ich system sprzedaży działa trochę na zasadzie naczyń połączonych: pasażerowie odlecą stamtąd, gdzie będą najatrakcyjniejsze ceny, nawet jeżeli nie jest to najbliższe lotnisko - mówi Melcer. - Dlatego to nie autostrady i Okęcie, a położony z dala od nich Modlin, coraz mocniej wysysa pasażerów z naszego województwa. Decyduje o tym bogactwo jego oferty i ceny biletów. A tych dwóch atrybutów obecnie brakuje na Lub-linku. Brakuje, bo udziałowcy portu nie są skłonni wspierać rozwoju połączeń tak, jak to czyni się w innych regionach. Dlatego przewoźnicy typu „low cost” omijają Łódź szerokim łukiem, planując nowe połączenia, choć ich funkcjonujące trasy są bardzo wysoko wypełnione i uzyskują tu wyższe ceny biletów niż z innych polskich portów. Dwaj potentaci na rynku, Wizz Air i Ryanair, nadal wysyłają sygnały, że są rozwojem na Lublin-ku poważnie zainteresowani.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE...

Są straty, nie jest dobrze

Furgalski nie chce komentować prognoz wzrostu liczby pasażerów z Łodzi. - Nie znam podstawy tych wyliczeń - mówi Furgalski. - Jednak nie da się ukryć, że lotnisko w Łodzi jest dziś w ciężkiej sytuacji. Jeśli można mówić o prognozie wzrostu liczby pasażerów, to raczej w dłuższej niż krótszej perspektywie.

Rzeczywiście, dzisiaj sytuacja lotniska wciąż daleka jest od ideału. W 2014 r. strata Lublinka wyniosła 36,5 mln zł, w 2013 r. prawie 34 mln zł, zaś w 2012 r. prawie 38 mln zł.

Według Melcera, wiarygodność prognozy wzrostu liczby odprawianych pasażerów w Łodzi, zależy od postawy udziałowców, czyli prezydent Łodzi i marszałka województwa.

- Jeżeli ich podejście się nie zmieni, to nie będzie nie tylko żadnego wzrostu, ale spadek i to już w bieżącym roku o około 10 proc. - mówi Melcer. - A tendencja wzrostowa z ubiegłego roku okaże się chwilowa. Trzeba jednak pamiętać, że brak zmiany postawy władz oznaczałby ich zgodę na stopniową likwidację portu. A nie sądzę, aby politycy rządzący Łodzią i województwem marzyli o roli „grabarzy” portu, nawet jak do tej pory jego rozwój nie leżał im na sercu, tak jak leżał na przykład prezydentowi Kropiwni-ckiemu. Przedstawione prognozy wzrostu spełnią się, jeżeli polityka władz miasta i województwa wobec lotniska zmieni się w sposób istotny. Oceniłbym je jako wyważone, a wyważenie to uwzględnia już to, że budżet wspierania marketingowego rozwoju połączeń nie będzie „z gumy”. Rzuca się w oczy, że prognoza zakłada, że port dopiero około 2018 roku dorówna swojemu wynikowi z 2012 r. A w tym okresie, w latach 2012 - 2018, liczba podróży lotniczych łodzian przecież wzrośnie prawie o połowę. Prognozy zakładają osiągnięcie w 2030 r. około 1 miliona pasażerów, a do tego czasu mobilność lotnicza Polaków i łodzian ma wzrosnąć dwukrotnie według aktualnej prognozy ULC. Czyli, gdyby lotnisko nic nie robiło, a tylko utrzymywało swoją słabiutką pozycję na mapie lotniczej Polski, to musiałoby w 2030 r. obsłużyć 575 tys. pasażerów. Natomiast, jeżeli Lublinek chciałby odzyskać swój i tak niezbyt duży udział w rynku z 2012 r., to musiałby w roku 2030 odprawić około 1 mln 150 tys. pasażerów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki