Policjantów po godz. 15 zaalarmował kolega, do którego ojciec dzieci wysyłał niepokojące sms-y, mogące wskazywać na to, że mógł coś zrobić swoim dzieciom.
- Rozmowa przez drzwi wskazywała na to, że ojciec mógł odebrać życie dzieciom. Mężczyzna zawiadomił policję - jak powiedziała podinsp. Joanna Kącka z łódzkiej policji.
Według policji, gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, 42-latek nadal nie otwierał mieszkania. Policjanci na pomoc wezwali strażaków. Gdy na miejsce ściągnięto wysięgnik, mężczyzna w końcu otworzył drzwi.
W środku policjanci znaleźli zwłoki 4,5-letniej dziewczynki i 7-letniego chłopca. Próbowano je reanimować, ale lekarz stwierdził zgon. Na ciałach nie widać było wyraźnych śladów obrażeń. Najprawdopodobniej zostały uduszone.
- Ostatecznie przyczyna zgonu będzie znana po przeprowadzeniu sekcji zwłok dzieci - wyjaśniła Kącka.
Ojciec dzieci miał w organizmie ponad 2 promile alkoholu. Na widok policjantów coś do nich powiedział ale policja nie ujawnia co.
Matka dzieci była w pracy. Na wieść o tragedii doznała szoku - znajduje się w szpitalu, pod opieką psychologa. Według policji małżeństwo jest w trakcie rozwodu.
Zatrzymany mężczyzna zostanie przesłuchany prawdopodobnie w środę, kiedy wytrzeźwieje. Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Łódź - Widzew.
Do tragedii doszło w czteropiętrowym bloku w spokojnej okolicy. Sąsiedzi niewiele wiedzą o rodzinie - dopiero do trzech miesięcy wynajmowała to mieszkanie.
az, ml, PAP
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?