Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabrakło sił w końcówce. Jagiellonia - ŁKS 2:0

R. Piotrowski
Łukasz Sekulski nie zaliczy meczu z Jagiellonią do najbardziej udanych [Fot. Grzegorz Gałasiński]
W 14. kolejce ekstraklasy piłkarze ŁKS przegrali w Białymstoku z Jagiellonią 0:2. Ełkaesiacy świetnie spisywali się przez godzinę gry. W końcówce zabrakło im sił, a że dwa poważne błędy popełnił Jan Sobociński, z trzech punktów cieszyła się drużyna trenera Ireneusza Mamrota.

Kto kogo przestraszy w Białymstoku, pytali przed niedzielnym spotkaniem kibice ŁKS i Jagiellonii. Z przedmeczowej wypowiedzi trenera Kazimierza Moskala wywnioskowaliśmy, że akurat on halloweenowe zwyczaje traktuje z dużą dozą powściągliwości, zresztą opiekun beniaminka nie zamierzał kryć się po kątach przed ekipą z Podlasia, czego wyraz ełkaesiacy dali już chwilę po pierwszym gwizdku doświadczonego arbitra z Lublina czyli pana Pawła Gila z Lublina.

Piotr Pyrdoł wraz z Danielem Ramirezem rozmontowali w kilka sekund defensywę Jagiellonii, lecz futbolówki w siatce bramki Damiana Węglarza nie zdołali umieścić, bo strzał Hiszpana obronił bramkarz, z kolei po dobitce młodzieżowca piłka poszybowała nad poprzeczką.

Ta właśnie składna akcja łodzian była zapowiedzią zajmującego spektaklu, które zaserwowały nam oba zespoły już w pierwszych czterdziestu pięciu minutach. Piłkarze poruszali się bowiem po boisku żwawo, co zaś najważniejsze piłka w tymże przemieszczaniu się po placu gry zupełnie im w niedzielę nie przeszkadzała, a to przecież akurat w ekstraklasie nie zawsze jest regułą.
Chłopcy do podawania piłek mieli więc wolne popołudnie, bo futbolówkę zza linii bocznej wygarniać musieli rzadko. Co więcej zarówno beniaminek, jak i miejscowi, nie zamierzali zadowalać się wyłącznie wrażeniami stricte artystycznymi i dzięki temu bardzo dużo działo się w obu szesnastkach.

ŁKS bliski był szczęścia w 17. minucie, gdy z obrońcami Jagiellonii zatańczył Daniel Ramirez. Było na czym oko zawiesić. Hiszpan najpierw efektowną ruletą zwiódł dwóch zawodników w żółto-czerwonych koszulkach, a potem technicznym uderzeniem posłał piłkę tuż pod poprzeczkę i gdyby nie świetna robinsonada Damiana Węglarza, goście zapewne cieszyliby się z pierwszego gola. W 25. i 34. minucie pierwsze skrzypce w łódzkiej drużynie grał natomiast chwalony przez nas ostatnio Michał Trąbka. W pierwszej sytuacji młody pomocnik uderzył z powietrza (Damian Węglarz nie dał się zaskoczyć), w drugiej trafił w słupek z kilkunastu metrów.

Nie próżnowała również Jagiellonia. Patryk Klimala jeszcze w pierwszym kwadransie spotkania przegrał pojedynek sam na sam z Arkadiuszem Malarzem, potem doświadczony golkiper fantastyczną interwencją odbił piłkę po strzale głową Juana Cámary, wreszcie uśmiechnęło się do niego szczęście. Najpierw dlatego ponieważ po kolejnej główce Patryka Klimali futbolówka prześlizgnęła się tuż obok prawego słupka bramki ŁKS, a tuż przed przerwą, gdyż Paweł Gil odwołał decyzję o przyznaniu gospodarzom rzutu karnego. Prawda, Maksymilian Rozwandowicz sfaulował Martina Pospíšila w szesnastce ŁKS, jednak chwilę wcześniej łódzcy obrońcy złapali Patryka Klimalę na spalonym, co na szczęście przyjezdnych dostrzegli sędziowie obsługujący system VAR.

Gole padły dopiero w drugiej części spotkania, która upłynęła pod dyktando podopiecznych trenera Ireneusza Mamrota. Łodzianom starczyło sił tylko na pierwszy kwadrans gry po przerwie, a później... zaczęły się ich kłopoty - najpierw z agresywnym odbiorem piłki, następnie z dokładnym jej rozegraniem, czyli elementami, którymi imponował ŁKS w pierwszych czterdziestu pięciu minutach.

Na domiar złego dwukrotnie po szybkich kontrach zainicjowanych przez Daniela Ramireza fatalne decyzje w polu karnym miejscowych podjął Łukasz Sekulski. W obu przypadkach skończyło się na strachu gospodarzy i prawdopodobnie był to jeden z dwóch punktów kulminacyjnych niedzielnych zawodów. Chwilę później Martin Pospíšil dośrodkował piłkę z rzutu rożnego, na dziesiątym metrze zaspał Jan Sobociński, więc Bartosz Kwiecień świetnym strzałem głową otworzył wynik spotkania. Reprezentant młodzieżówki nie popisał się także w 78. minucie. Tragikomiczna strata futbolówki tuż przed własnym polem karnym kosztowała łodzian drugiego gola (po podaniu Jesúsa Imaza trafił Patryk Klimala).

ŁKS rozegrał w Białymstoku niezłe zawody. Niestety, łodzianom zabrakło konkretów.

Jagiellonia Białystok - ŁKS Łódź 2:0 (0:0)
Gole: 1:0 Bartosz Kwiecień (65), 2:0 Patryk Klimala (78)
Jagiellonia: Damian Węglarz - Jakub Wójcicki, Ivan Runje, Bartosz Kwiecień, Bödvar Bödvarsson, Tomáš Přikryl (57, Martin Košťál), Martin Pospíšil, Taras Romanczuk, Jesús Imaz (80, Marko Poletanović), Juan Cámara, Patryk Klimala (89, Przemysław Mystkowski). Trener: Ireneusz Mamrot.
ŁKS: Arkadiusz Malarz – Jan Grzesik, Maksymilian Rozwandowicz, Jan Sobociński, Adrian Klimczak, Dragoljub Srnić, Ricardo Guima, Michał Trąbka (66, Maciej Wolski), Piotr Pyrdoł (76, Jose Purulo), Daniel Ramirez, Łukasz Sekulski (76, Rafał Kujawa). Trener: Kazimierz Moskal.
Sędziował: Paweł Gil (Lublin)
Żółte kartki: Romanczuk - Ricardo Guima, Rozwandowicz.
Czerwona kartka: Maksymilian Rozwandowicz (90. minuta, za drugą żółtą).
Widzów: 8444

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki