Niestety, jest także druga strona medalu, bo polichromie na stropie piętrowego, efektownego, reprezentacyjnego hallu zaczęły się sypać i pilnie wymagają prac konserwacyjnych.
Przez pewien czas pisano, że jest to willa Markusa Kohna, właściciela pobliskiej fabryki. Pomyłkę wyłapał m.in. Dominik Antoszczyk, który w 2003 r. pod kierunkiem prof. Stefańskiego napisał pracę magisterską o łódzkich rezydencjach.
- Jeszcze na początku lat 80. w tzw. białej karcie w biurze wojewódzkiego konserwatora zabytków była informacja, że willa należała do Markusa Kohna - wspomina Dominik Antoszczyk, kustosz w Muzeum Włókiennictwa w Łodzi. - Była to błędna informacja, bowiem willę wybudował Teodor Tietzen. Jej ozdobą są polichromie i wysokiej klasy kominek w salonie zbudowany z barwnych kafli majolikowych.
A wszystko zaczęło się w 1888 r., kiedy Teodor Tietzen kupił działkę u zbiegu obecnych ulic Łąkowej i Andrzeja Struga i wybudował fabrykę oraz rezydencję. Jego sąsiadem był znany fabrykant Franciszek Kindermann, z którego córką Emilią się ożenił. W 1914 r. Teodor Tietzen rozbudował fabrykę i - niestety - willę. "Niestety", bo dobudówka tylko ją oszpeciła. Fabrykant mieszkał w niej do śmierci w 1939 r.
Po wojnie tzw. władza ludowa przejęła rezydencję i umieściła w niej żłobek zakładowy - najpierw ZPB im. I Dywizji Kościuszkowskiej, a potem zakładów im. Szymona Harnama - "Rena Kord". Po zmianach ustrojowych w 1989 r. żłobek przejęło miasto i tak jest do dzisiaj.
Dawna siedziba Tietzena to stylowa, piętrowa willa z piwnicami i poddaszem. Na parterze wzrok przyciągają bonie i pilastry między oknami zwieńczone głowicami jońskimi. Wyżej mamy gzymsy, naczółki nad oknami i płaski dach typowy dla renesansu. Wyróżnikiem jest taras z tralkową balustradą będący zwieńczeniem ryzalitu, w którym pierwotnie najpewniej był ogród zimowy.
Wewnątrz resztki dawnej świetności zachowały się m.in. w salonie na parterze, którego ozdobą jest kominek z maszkaronami i bajecznymi stworami przypominającymi nieco gryfy. Na suficie zaś wciąż można podziwiać polichromie z motywami roślinnymi. Podobnie bogato jest w wysokim, piętrowym hallu zwieńczonym świetlikiem i kasetonami z kolejnymi malowidłami, których wyróżnikiem są jaskółki.
Jak nas poinformowała kierownik żłobka Małgorzata Świercz, w latach 90. willę zwiedziły dwie kobiety. Podały się za spadkobierczynie, jednak potem nie ubiegały się o zwrot rezydencji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?