Od wczoraj wszyscy się zastanawiają, czy generał Błasik wszedł do kabiny prezydenckiego tupolewa, aby poprawiać siekierą na miejscu drugiego pilota majora Grzywny. Odpowiedzi być może nigdy nie poznamy - to tylko jedna z hipotez badanych przez prokuraturę. Ale odpowiedź nie ma znaczenia. Najważniejsze jest samo podejrzenie, że tak mogło się stać i potwierdzona obecność generała w kabinie kilka minut przed katastrofą. To pozwala na ustalenie procedur lotów, które zapobiegną potencjalnym naciskom na pilotów.
Wśród wojskowych jest inne powiedzenie: generałowie przygotowują się do wojen, które już były. To, co dzieje się teraz w polskim transporcie lotniczym VIP-ów , to przygotowywanie się do katastrofy, która już była. Ale lepiej przygotowywać się do takiej katastrofy niż nie przygotowywać się w ogóle.
Jest jeszcze trzecia rzecz. W wywiadzie dla "Naszego Dziennika" ojciec Arkadiusza Protasiuka, dowódcy tupolewa, mówi, że katastrofa była zamachem. Że syn był zbyt dobrym i odpowiedzialnym pilotem, żeby popełnić błąd. Wszyscy wierzymy w nasze dzieci, a ojciec ma prawo do słów rozpaczy. Ale jeśli słowa rozpaczy będą lansowane jako rzeczywistość, to chyba nie pozostanie nam nic innego jak przygotowywać się do wojny.
Sławomir Sowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?