Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zarobek na koncesji za alkohol jest złudny

Joanna Leszczyńska
Krzysztof Brzózka, dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych
Krzysztof Brzózka, dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Grzegrz Gałasiński/archiwum
Na łódzkich targowiskach będzie można sprzedawać i spożywać alkohol. W ten sposób miasto zyska parę groszy na koncesji na alkohol, ale będzie trzeba dołożyć pięć etatów strażników, żeby pilnowali porządku - mówi Krzysztof Brzózka, dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.

Łódzcy radni uchwalili, że na łódzkich targowiskach można sprzedawać i spożywać alkohol. Jak Pan ocenia tę decyzję z punktu widzenia człowieka, który dba, by minimalizować zjawisko alkoholizmu w Polsce?

Prawo tego nie zabrania. Widać radni uznali, że w miejscu, w którym jest przepływ gotówki i ludzie są podnieceni zakupami, przyda się jeszcze alkohol. Dawno temu była taka moda, że na targu się piło. Przypominają mi się trochę stare filmy, na których na targu końskim pito na zgodę, albo żeby się dogadać. Nie wiem tylko, dlaczego w Łodzi była potrzebna specjalna uchwała, że na targowiskach wolno pić i sprzedawać alkohol. Prawo przecież tego nie zakazuje, oczywiście, jeśli ktoś ma koncesję. Swoją drogą warto, aby temu przyjrzał się wojewoda, bo nie wykluczam, że radni pozwolili na sprzedaż alkoholu tam, gdzie wolno to robić. Czyli uchwała być może jest zupełnie zbędna. Niezależnie od tego należy zauważyć, że jest sprzeczna z duchem prawa. Z treści ustawy o przeciwdziałaniu alkoholizmowi wynika bowiem, że celem państwa jest ograniczanie dostępności alkoholu, a nie rozszerzanie.

W Łodzi jest zakaz sprzedawania i spożywania alkoholu na basenach. Nie widzi Pan w tym sprzeczności?

Nie, dlatego że człowiek po spożyciu alkoholu może utonąć.

Ale łódzkie targowiska mogą się przerodzić w miejsca burd i bijatyk...

Mówi pani dokładnie o tym, co cały czas powtarzamy. Alkohol nie jest normalnym towarem i powinien być pod kontrolą. Skoro radni podjęli taką decyzję, muszą za to zapłacić. Miasto zyska parę groszy na koncesji na alkohol, ale będzie trzeba dołożyć pięć etatów strażników, żeby pilnowali porządku.

Spodziewam się, że samorządy w Polsce działają przeważnie w duchu zwiększania dostępu do alkoholu?

Jest bardzo różnie. Jednym z głównych zadań Narodowego Programu Profilaktyki Rozwiązywania Problemów Alkoholowych jest poprawienie jakości działań samorządu w tej kwestii, w tym doprowadzenie do sytuacji, w której samorządy będą ograniczały punkty sprzedaży. Ale oczywiście samorząd rządzi się sam. Jeśli chodzi o walkę z alkoholizmem, wiele z nich rządzi się źle. Potrzebne są zatem zmiany ustawowe. W Polsce na jeden punkt sprzedaży alkoholu przypada 180 osób. To jest chore. Z międzynarodowych danych wynika, że jeden taki punkt powinien przypadać na 1000, a nawet 1500 osób. Mamy stanowczo za duże zagęszczenie punktów sprzedaży alkoholu. Jest ich 8,5 tysiąca.

Senatorowie chcą zakazać sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Popiera ich minister zdrowia. A Pan pewnie też?

Dostępność całodobowa alkoholu na stacjach benzynowych nie jest wskazana. Z całą pewnością wyprowadzenia alkoholu ze stacji byłoby przez nas bardzo dobrze widziane. Wiem, że będzie opór stacji, bo stracą kilkanaście procent dochodu.

Padają argumenty, że paliwo zdrożeje...

To próba gry na nieświadomości ludzkiej. Dlaczego cena paliwa ma wzrosnąć? Stacja paliw to stacja paliw, a sklep z alkoholem to sklep.

Jest Pan przekonany, że zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach przyczyni się do zmniejszenia liczby pijanych kierowców?

Nie, nigdy nie argumentowałem w ten sposób, że kierowca kupi na stacji alkohol, wypije i pojedzie. Rzecz w tym, że dostępność fizyczna alkoholu, w tym na stacjach benzynowych sprawia, że jak się jedzie gdzieś na imprezę, jest wtedy łatwy dostęp do alkoholu. O każdej porze dnia i nocy.

Jak wygląda spożycie alkoholu w Polsce na tle innych krajów?

Jesteśmy w środku, jeśli chodzi o wielkość spożycia alkoholu na głowę mieszkańca - jest to 9,3 litra czystego, legalnego alkoholu. Natomiast sposób picia jest bardzo wschodni. To znaczy, że szkodliwy, ponieważ pijemy dużo i do upadłego. Szkody zdrowotne są u nas większe niż w krajach, które statystycznie mają wyższe spożycie alkoholu na głowę mieszkańca.

Rozmawiała Joanna Leszczyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki