Mieszkańcy naszego województwa mogą z zazdrością obserwować, jak w innych regionach kraju rosną pensje. Co prawda rosną we wszystkich województwach, ale w naszym podwyżki są nieznaczne. I - jak przekonują eksperci od rynku pracy - szybko się to nie zmieni.
Statystycy z GUS-u przygotowali zestawienie przeciętnej pensji brutto w sektorze przedsiębiorstw w trzech kwartałach tego roku i porównali ją z analogicznym okresem ubiegłego roku. Okazuje się, że największe powody do zadowolenia ma statystyczny mieszkaniec woj. lubuskiego na zachodzie kraju. Jego przeciętna pensja w ciągu roku wzrosła o 6,1 proc.
Najmniej wzrosły zarobki statystycznych mieszkańców woj.: świętokrzyskiego i śląskiego, których pensje są wyższe odpowiednio o 2,8 i 2 proc.
Niestety pensje niewiele wzrosły także w naszym województwie. Zajęliśmy trzecie miejsce od końca. Mieszkańcy Łódzkiego zatrudnieni w sektorze przedsiębiorstw zarabiają obecnie o 3,2 proc. więcej niż przed rokiem. I nic nie wskazuje na to, by coś się tu zmieniło, przynajmniej w najbliższych miesiącach.
- W naszym województwie większy wzrost wynagrodzeń odnotowaliśmy dwa lata, rok temu - mówi prof. Stefan Krajewski, ekonomista z Uniwersytetu Łódzkiego. - Najwidoczniej pracodawcy w naszym regionie doszli do wniosku, że to wystarczy i nie ma potrzeby, by bardziej podnosić pensje. Wynika to m.in. z tego, że w woj. łódzkim przeważają branże: włókiennicza, odzieżowa, produkcyjna, rolno-spożywcza, a w nich nie zarabia się zbyt dużo. To są sektory z niskimi wynagrodzeniami, w przeciwieństwie do branż IT, farmaceutycznej i chemicznej.
Zdaniem prof. Stefana Krajewskiego na większe podwyżki można by liczyć, gdyby zaczęło brakować pracowników, w tym z Ukrainy, którzy obecnie coraz częściej zastępują Polaków. - Pensje mogłyby wzrosnąć, gdyby zostały wprowadzone ograniczenia lub utrudnienia w zatrudnianiu obywateli Ukrainy. Albo zaczęliby oni wybierać inne regiony, gdzie więcej można zarobić - mówi łódzki ekonomista.
Prof. Elżbieta Kryńska, kierownik katedry Polityki Ekonomicznej Uniwersytetu Łódzkiego, zwraca uwagę na inny aspekt: nasze pensje są niższe w porównaniu z wieloma regionami Polski.
- Skoro zarabiamy mniej, to zadowalamy się stosunkowo niewielką podwyżką - zauważa prof. Kryńska. - Mamy niższe oczekiwania. Wpływ ma na to także struktura. Działa tu dużo małych i średnich przedsiębiorstw, a w nich wynagrodzenia nie są zbyt wygórowane.
Prof. Kryńska zaznacza, że istnieje zależność między małymi firmami i małymi wynagrodzeniami.
Wzrosną płace |
Od przyszłego roku więcej zarabiać mają także ci, którzy pracują za najniższą miesięczną pensję. W tym roku minimalna pensja wynosi 1850 zł brutto. Od stycznia 2017 roku ma to być natomiast 2 tys. zł brutto, choć początkowo była mowa o podwyżce jedynie o 70 zł brutto. Dotyczy to osób, które są zatrudnione na etatach, czyli na podstawie umów o pracę. Zyskają jednak także ci, którzy pracują na umowach-zleceniach. Od stycznia zleceniodawca będzie musiał płacić im przynajmniej 13 zł brutto za godzinę pracy. Oznacza to koniec pracy za np. 5 lub 6 zł brutto, a w skrajnych przypadkach nawet za złotówkę za godzinę pracy. Taka oferta była proponowana w Łodzi osobie, która miała się zająć wykładaniem towaru w sklepach. Przestrzeganie tego przepisu będą kontrolować inspektorzy pracy. Od przyszłego roku wzrosną też pensje samorządowców, a przynajmniej ich części. Wynagrodzenia te były zamrożone od 2009 r. i w przyszłym roku ma się to zmienić. Jak wynika z wyliczeń, niektórzy - zarabiający najmniej - zyskają nawet 700 zł miesięcznie, w przypadku części pracowników samorządowych podwyżki pensji będą skromniejsze. |
Wydarzenia minionego tygodnia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?