Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaskakująca realizacja "Ich czworo" w Teatrze im. Jaracza [RECENZJA]

Łukasz Kaczyński
Paweł Łacheta
Tak, to budziło wątpliwości, jeśli nie konsternację. Po co otrzepywać z kurzu dramat Gabrieli Zapolskiej, gdy po społecznych realiach, w jakich osadziła go wiek temu, ani śladu? Reżyserskie czary tu nie pomogą, a szefa artystycznego "Jaracza" najwidoczniej zawiódł instynkt. Porażka z kretesem. I co? Wielkie zadziwienie.

Małgorzata Bogajewska postąpiła nietuzinkowo. Nie wystawiła dramatu jeden do jednego, ale i nie zmieniła go "z szacunku doń" w ramotę. Na fali teatru, który bezceremonialnie poczyna sobie z tekstami sztuk, często nic nie zyskując, poddała Zapolską tylko skrótom i usunęła kilka drugorzędnych postaci. Nie parodiuje chwilami archaicznego języka (ze wszystkimi "wekslami" i "tużurkami"), a czyni jednym z komponentów swoiście pomyślanego świata, który parodiuje rzeczywisty. To świat złożony z trzyosobowej kapeli (puzon, akordeon, skrzypce), która zasiada pośród labiryntu-żywopłotu i gra kolędy na sposób tangowy lub klezmerski, a czasem sekunduje postaciom. Z ustawionych po bokach zasypanej śniegiem kameralnej sceny sztucznych choinek i rewiowych żarówek, z uczepionych nad głowami neonów "Merry Christmas" i "Happy Holiday" wyglądających jakby je właśnie sprowadzono z galerii handlowej. I z aktorów, którzy grają w strojach stylizowanych na te z epoki, a na bożonarodzeniowym stole ustawiają prawdziwe, nie plastikowe potrawy.

Reżyserka nie dąży do pełnej "iluzji" i do spięcia jedną klamrą tego heterogenicznego świata. Podobnie, jak gdy dwa lata temu pracowała ze studentami "filmówki" nad "Roberto Zucco", tak i tu jest to raczej pewien konstrukt, który wypełnia się działaniem aktorów. A dostajemy grę zespołową na najwyższym poziomie, bo wspartą indywidualnym kunsztem każdego z aktorów.

Od pierwszej sceny widać baczną i drobiazgową pracę Bogajewskiej już na poziomie pojedynczych kwestii, z których wyprowadzono wytyczne dla rysów charakterologicznych postaci i relacji. Na aktorach spoczywa też obowiązek zrealizowania tragikomicznej konwencji, w której (by użyć słów reżyserki, bo to się po prostu udało zrealizować) ciążący nad postaciami tragizm co rusz dochodzi do głosu i każe widzowi wstydzić się śmiechu sprzed chwili.

Tragiczna i głupia (tę cechę Zapolska eksponuje w podtytule dramatu) jest Żona, która szybciej mówi niż myśli, ale coś nie pozwala jej wycofać się ze słów. Rozczarowana "uczonym" mężem zdradza go, choć go kocha (a najbardziej, gdy zdradza). Wspaniale gra ją Gabriela Muskała na permanentnej huśtawce emocji. Budzi jednocześnie współczucie i niemożność zaakceptowania decyzji. Zasługą aktorki jest, że pozostawiła postać w pewnym stopniu zagadką i tak naznaczyła nią sceniczny świat, iż wobec groźby wypędzenia (przy wszystkich przewinach, emocjonalnej indolencji) trudno wyobrazić sobie go bez niej.

Dobrze partneruje jej Michał Staszczak. Jako Mąż nie ma wiele do grania, ale zmienia go w tykającą, naładowaną zgryzotą i z każdą chwilą bardziej niepokojącą bombę. Ale i Mąż głupi jest, bo boi się świata, dobrze mu w jego niesamodzielności, więc ulega pannie Mani. W tej roli świetnie sprawiła się Katarzyna Cynke. Pełno tu detali, przez które triumf wszak pokrzywdzonej przez los szwaczki zastępującej Żonę jest cichy, ale totalny.

Na przeciwległym biegunie jest Sambor Czarnota, który szerokim gestem gra Fedyckiego, żyjącego na kredyt lowelasa, przeciwieństwo Męża. Bawi? Na pewno. Ale niepozorne, dla zabawy, spoliczkowanie Żony ogonem ryby to bezmyślność czy jakaś nieuświadomiona perwersja? Ot, kolejna zagadka. Przerysowana (nie za bardzo?) eksponowaniem fizyczności jest niemiecka Wdowa (Izabela Noszczyk), która podekscytowana wyrzuca z siebie symfonię prychnięć. Udanie zadebiutowała w dowartościowanej roli Dziecka Kaja Pankiewicz (studentka "filmówki"). To talent, który trzeba obserwować.

Czy można takie typy lubić? Bogajewska co najmniej ich nie potępia, czym mówi wiele o naszej współczesności. Sprawiając radość z obcowania z teatrem i sztuką aktorską, "Jaracz" przypomniał o czołowej roli wśród scen Łodzi, ale i kraju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki