Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zduńskowolanin ma szansę zostać wybitnym Polakiem w Szkocji

Jolanta Jeziorska
Mirosław Pawlicki przygodę z karate rozpoczął w Zduńskiej Woli, mając 14 lat
Mirosław Pawlicki przygodę z karate rozpoczął w Zduńskiej Woli, mając 14 lat Waldemar Wylęgalski
Mirosław Pawlicki, wyjeżdżając ze Zduńskiej Woli przed 10 laty, nawet nie marzył o tym, że w Wielkiej Brytanii, a konkretnie w Szkocji, jest w stanie odnieść sukces. Udaje mu się, bo jest wierny swojej życiowej pasji: karate.

Kimono było jego znakiem rozpoznawczym od zawsze. Urodził się w Zduńskiej Woli, tu mieszkał, walczył, trenował młodych, prowadził kawiarnie. Jednak Mirosław Pawlicki przyznaje, że tu z karate wyżyć się nie dało, nie ukrywa, że wyjazd do Wielkiej Brytanii był jedną z najlepszych decyzji w jego życiu. Jest przekonany, że w Polsce nie miałby możliwości osiągnąć tyle co tam. Jak mówi, Szkocja przyjęła go bardzo gościnnie i już nie zamierza z niej wracać.

Będąc instruktorem karate, w krótkim czasie udało mu się otworzyć w Edynburgu jedną z najbardziej prestiżowych szkół sztuk walki. Został dostrzeżony i jest w gronie pretendentów do tytułu Wybitny Polak w Szkocji 2015 w kategorii osobowość. O tym, czy wygra, zdecyduje głosowanie, które potrwa do końca marca. Organizatorzy konkursu podają taką krótką charakterystykę zduńskowolanina: "Mistrz karate 4 dan, organizator wielu międzynarodowych inicjatyw sportowych. Niestrudzony promotor wschodnich sztuk walk. Założyciel szkoły karate IKO Matsushima Kyokushinkai Karate Tiger Dojo w Edynburgu".

Pasja przede wszystkim

Mirosław Pawlicki jest przykładem osoby, która realizuje swoje życiowe pasje, gdziekolwiek mieszka. Przygodę z karate rozpoczął mając 14 lat w Zduńskiej Woli, a jako 18-latek już prowadził pierwsze treningi.

- Sztuki walki trenuję od 1975 roku. Wówczas zacząłem ćwicząc shotokan. W 1979 roku przekierowałem się na styl kyokushin. Co mnie najbardziej pociąga w karate? Uwielbiam ten dreszczyk emocji, walkę, konkurencyjność, wspaniałych ludzi z sercem do walki oraz kontemplację i pokorę. Moim powołaniem jest przekazywanie nabytej przeze mnie wiedzy następnym pokoleniom. Karate to moja największa pasja, hobby, moja miłość i moje życie - nie ukrywa Mirosław Pawlicki.

W 1994 roku zduńskowolanin zdobył swój 1 dan (czarny pas) przed komisją w Holandii. W rodzinnej Zduńskiej Woli imał się różnych zajęć, byle tylko móc zajmować się swoją pasją. Tu z karate wyżyć się nie dało. Równolegle z treningami, turniejami i kształceniem młodych adeptów sztuk walki, prowadził między innymi kawiarnie. To jego zasługą było m. in. to, że po raz pierwszy mieszkańcy mogli spotkać się z karaoke...

Był zawsze uśmiechnięty, pełny humoru. Nie znosił chamstwa i braku kultury w stosunku do kobiet i nieraz zdarzyło mu się użyć swoich umiejętności, by pozbyć się ze swojego lokalu klientów, którzy wszczynali awantury. Wiodło mu się nie najgorzej, przez lata regularnie reprezentował Polskę na mistrzostwach Europy, świata, elitarnych turniejach. Być może dlatego zapragnął czegoś więcej. Przede wszystkim tego, by jego życiowa pasja mogła być też sposobem na życie. I żeby nie trzeba było na nią zarabiać...

Inny świat

- Z Polski wyjechałem jesienią 2005 roku, gdy Polska weszła do Unii Europejskiej. Moja decyzja o wyjeździe była spowodowana ciekawością oraz chęcią zdobycia nowych doświadczeń - wspomina Mirosław Pawlicki. - Wyjechałem do Szkocji. Początki nie były łatwe. Swoją ciężką pracą musiałem dojść do wszystkiego, co wówczas osiągnąłem. Życie tu było kompletnie inne. Potrzebowałem trochę czasu na zaaklimatyzowanie się. Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu, zarówno ludzie, jak i państwo sprzyjają Polakom. W 2005 nie było tu tylu Polaków co teraz. Byliśmy trochę inaczej postrzegani, teraz niestety nowo przyjezdnym jest znacznie trudniej.

Nie ukrywa, że do dzisiaj dziwi go, jak wielka jest różnica między życiem w Polsce i Szkocji. Gdy wyjechał, zaczął od pracy w warsztacie samochodowym i wystarczył rok, by mógł otworzyć własną szkołę sztuk walki, co było jednym z jego marzeń.

- Dziwi mnie fakt, że w Polsce ciężko pracujący ludzie nie są odpowiednio traktowani przez państwo. W Szkocji podstawowe świadczenia dla obywateli i ludzi tu mieszkających, takie jak edukacja, leki, oraz pomoc dla osób starszych, zasłużonych emerytów jest bezpłatna. Polski rząd mógłby się dużo tutaj nauczyć, przede wszystkim szacunku do mieszkańców swojego państwa - uważa zduńskowolanin.
Wśród spostrzeżeń ma jeszcze jedno: Polacy i Szkoci są do siebie podobni, bo lubią manifestować swoją odrębność narodową.

- Anglia i Szkocja toczyły od wieków walki. W 1707 roku państwa te zostały połączone unią realną i stały się częścią Królestwa Wielkiej Brytanii. Pomimo tej unii, Szkoci nie utracili poczucia swoich korzeni, cenią swoją odmienną tradycję, historię i obyczaje. Naród ten ma ogromne poczucie suwerenności. Szkocja posiada własną stolicę, parlament, system edukacyjny oraz jurysdykcję. Na co dzień spotyka się tutaj mężczyzn w kiltach (słynne szkockie męskie spódniczki w kratę z ozdobną sakwą - przyp. red.). Szkoci uwielbiają manifestować swoją niezależność, co łączy ich z narodem polskim - uważa Mirosław Pawlicki, który dosyć szybko zdobył kilku przyjaciół wśród Szkotów.

Uważa, że Szkoci darzą Polaków sympatią. I cenią ludzi realizujących swoje pasje i marzenia.

Sensei Pawlicki osiągnął w swoim ukochanym sporcie, czyli karate, bardzo wiele. Dziewięć lat temu otworzył własną szkołę sztuk walki w Edynburgu. Wraz z podopiecznymi regularnie i z sukcesami bierze udział w różnych europejskich szkoleniach i turniejach, zdobywając czołowe pozycje w swoich kategoriach. Od kilku lat sam organizuje turnieje o zasięgu międzynarodowym. Jest przedstawicielem Światowej Organizacji Karate Kyokushinkai na Szkocję. Jest przekonany, że karate łączy ludzi.

- Karate jest jak najbardziej ogólnoświatowym sportem. Łączy ludzi z wielu państw. Na organizowane przeze mnie co roku zawody zjeżdżają się ludzie z kilku, a nawet kilkunastu państw. Uczestniczyłem w wielu turniejach na całym świecie, byłem również w Japonii - macierzystej ziemi sztuk walki. Mam wielu przyjaciół w różnych państwach. To wspaniałe uczucie, rozwinąć skrzydła i poznawać nowych, niesamowitych ludzi - mówi sensei Pawlicki.

Wybitny Polak

Udział w plebiscycie Mirosław Pawlicki traktuje jako wielki prestiż i wyróżnienie. Plebiscyt Wybitny Polak to inicjatywa Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego. Od 2010 r. organizowany jest m.in. w USA (Nowy Jork i Chicago), Belgii, Norwegii, a od ubiegłego roku także w Szkocji i Francji. Kandydaci do tytułu walczą w pięciu kategoriach: Kultura, Biznes, Nauka, Osobowość i Młody Polak. Celem jest kreowanie i promowanie pozytywnego wizerunku Polaków na świecie i pokazanie ich dokonań.

Mirosław Pawlicki jest w tegorocznej edycji w Szkocji jednym z dwojga pochodzących z województwa łódzkiego kandydatów. W kategorii "Kultura" wśród nominowanych jest pochodząca z Łodzi pisarka Joanna Napiórkowska. W sumie nominowanych w pięciu kategoriach jest 20 osób. O tym, kto uzyska tytuł, zdecydują internauci.

Głosowanie trwa do końca marca. Ci, którzy chcą wesprzeć go swoimi głosami, mogą to zrobić na stronie internetowej www.pangeamagazine.com/wybitny-polak-szkocja-2015/?lang=pl.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki