Pracowałem wtedy w państwowym przedsiębiorstwie, które padło od razu, gdy zbawiciel Polski wprowadził reformy gospodarcze. Zbankrutowało tak dokładnie, że w jego siedzibie bezdomni urządzili sobie noclegownię i żeby nie marznąć, palili dokumentami aż w końcu wszystko się spaliło tak dokładnie, że ślad po przedsiębiorstwie nie został.
Ale wróćmy do zasadniczej tezy, mianowicie, że teraz dobrze jest pracować na państwowym, zwłaszcza w administracji centralnej. "Wprost" doniósł w poniedziałek, że wicepremier Waldemar Pawlak na odchodne pokazał gest. I bynajmniej nie był to gest Kozakiewicza. Każdy pracownik ministerstwa, od kierowcy po dyrektora, dostał od premiera sutą premię. Pierwsze przelewy pojawiły się na kontach pracowników już w piątek.
Mnie znowu się nie ułożyło. Zamiast szukać posady na państwowym, pomny przestróg parkieciarza, od początku III RP zasuwam u prywaciarzy. Skutek jest taki, że chociaż w tym czasie z redakcji odeszło kilku redaktorów naczelnych, tudzież prezesów, żaden na odchodne nie pokazał nam gestu Pawlaka. Żadnych pożegnalnych premii nie było. Pewnie dlatego, że na nasze premie nie składają się podatnicy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?