Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Złoty weekend" dla handlowców: tłumy w sklepach i na targowiskach

Maciej Kałach
Tłoczno było w sobotę na łódzkich targowiskach
Tłoczno było w sobotę na łódzkich targowiskach Grzegorz Gałasiński
Klienci wyrywali sobie z rąk artykuły, do sklepów wróciły długie kolejki - tak wyglądał ostatni weekend przed Bożym Narodzeniem. Ostatni weekend przed świętami handlowcy nazywają złotym - po nim większość lodówek jest już wyposażona na święta, a pod choinkami prezenty czekają już tylko na rozpakowanie.

W sobotę rano w Łodzi najbardziej nerwowo było chyba na rynku Bałuckim. Po kapustę kiszoną bywalcy targowiska musieli stać nawet godzinę. Zatłoczony był również plac Barlickiego - wielkim powodzeniem cieszyły się choinki, jednak po zakupie drzewka trudno było opuścić rejon targowiska, korkowały się bowiem otaczające je ulice.

Problemy z samochodami pojawiły się na parkingu przy Pasażu Łódzkim w rejonie al. Jana Pawła II. Miejsc do parkowania nie zabrakło, ale kierowcy zatrzymywali się tak nieudolnie, że blokowali wyjazd innym.

Do tłumów łodzian w centrach handlowych dołączyły osoby, które na co dzień mieszkają w Warszawie, a na święta wróciły już w rodzinne strony.

- W warszawskich "Złotych Tarasach" tłok jest taki, że ludzie wciąż potrącają się łokciami, w Manufakturze jest luźniej. Ale i tak w Empiku zabrałam sprzed nosa kobiecie ostatni egzemplarz najładniejszego papieru do pakowania prezentów, a ona zaczęła na mnie krzyczeć - opowiadała w sobotę późnym popołudniem pani Małgorzata, zatrudniona w stolicy.

Szał zakupów sprawiał, że rodzice nie zawsze zwracali odpowiednią uwagę na swoje latorośle. Jak usłyszeliśmy od pracowników obsługi Manufaktury w niedzielę wieczorem, co najmniej pięć razy w "złoty weekend" w centrum handlowym był emitowany komunikat o zagubionym dziecku. W "akcję poszukiwawczą" byli angażowani nawet ochroniarze, na szczęście zwykle trwała ona od 5 minut do kwadransa i zawsze kończyła się powodzeniem.

Na rynku Manufaktury trwa świąteczny kiermasz, są wyroby ludowe i tradycyjnie wyrabiane wędliny. Jednak w przeciwieństwie do sprzedawczyń z modnych butików w głównym budynku centrum handlowego, obsługa stoisk kiermaszu była zajęta głównie rozgrzewaniem dłoni.

W Tesco w Galerii Łódzkiej czas oczekiwania do kasy w sobotę po południu zbliżał się do pół godziny.

- Podczas "złotego weekendu" obroty dużych sklepów wzrastają średnio o 30 proc. w porównaniu do zwykłych weekendów - ocenia Maria Andrzej Faliński, dyrektor Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, zrzeszającej największe sieci w Polsce.

Faliński przewiduje, że cały grudzień będzie dla handlowców korzystniejszy niż przed rokiem: klientów do zakupów zachęcają już przed świętami promocje, łatwiejszy dostęp do pożyczek, stabilizująca się sytuacja na rynku pracy. Zdaniem Falińskiego, z danych z rynku wynika, że Polacy oszczędzali w październiku i listopadzie - zapewne właśnie na bogate Boże Narodzenie.

Ekonomiczny portal Money.pl wyliczył, że za średnią pensję kupimy w tym roku aż 70 kg karpia więcej niż przed rokiem.

Tłoku nie było na ul. Piotrkowskiej, także na jej odremontowanej części. Większość właścicieli sklepów zdecydowało się nie wykorzystać szansy na zarobek, którą dawał "złoty weekend" - handlowa sobota skończyła się o godz. 15.

Wyjątkiem były "kreatywne" sklepy ulokowane w Off Piotrkowska. Obsługa sklepu "Pan tu nie stał" przestała wpuszczać klientów dopiero o godz. 18, a w środku stała jeszcze spora kolejka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki