Wiem, że decyzja władz miasta boli tych, którzy spragnieni są popularnej rozrywki. Jednak osobiście nigdy nie mogłam zrozumieć uroku spożywania napojów wyskokowych na siarczystym mrozie i obcowania z muzyką, gdy na głowę pada śnieg. Do reszty zaś straciłam zapał do takich zabaw, gdy moja znajoma wróciła z sylwestra oblana od stóp do głów szampanem przez jakiegoś dowcipnisia. Nie jesteśmy Rzymem ani Paryżem, gdzie taka impreza nawet zimą może się udać.
Magistrat tłumaczy, że impreza na porządnym poziomie musiałaby kosztować kilka milionów złotych, a robienie czegoś kiepskiego za 100 lub 200 tys. zł mija się z celem.
Ale w Łodzi skończyły się też inne świąteczne tradycje. Po raz pierwszy od 19 lat nie ma przed katedrą żywej szopki. Obrońcy praw zwierząt pewnie się cieszą, ale łodzianie żałują jednak atrakcyjnego celu świątecznych spacerów. Może i rzeczywiście zwierzęta w szopce nie najlepiej się miały. Ale patrząc na zawartość naszych sklepów mięsnych mam wrażenie, że zwierzętom robimy gorsze rzeczy niż wstawianie ich na dwa tygodnie do wymoszczonej świeżym sianem szopki z Dzieciątkiem.
Paradoksalnie na braku zwierząt zyskała ulica Piotrkowska. W poświąteczną niedzielę krążyły po niej tłumy jak w letni wieczór podczas festynów. Z braku zwierząt jednym z nielicznych miejsc gdzie można się wybrać na spacer stała się właśnie pięknie oświetlona na święta ulica Piotrkowska. Czy narodzi się nowa, świecka tradycja przychodzenia w święta na Piotrkowską? Oby w 2016 r. tak właśnie było.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?