18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zobacz, jak mieszka wojewoda łódzki Jolanta Chełmińska [ZDJĘCIA]

Marcin Darda
Grzegorz Gałasiński
W piętrowej willi na Smulsku z ogrodem i "remizą" najważniejsze są kuchnia i stół, który jest miejscem biesiad. Bo dom Jolanty Chełmińskiej, wojewody łódzkiego, tworzą głównie goście i przyjaciele.

Życie człowieka, tak jak jego dom, składa się z kilku pomieszczeń. Ma sypialnię, pokoje, kuchnię, łazienkę, przedpokój. My w naszym życiu powinniśmy umiejętnie korzystać z każdego z tych pomieszczeń. A jednak są ludzie, którzy przez całe życie nie wychodzą z przedpokoju. Ja akurat nie".

Tę metaforę życia jako domu jako życia wymyśliła Małgorzata Domagalik, ale jest też to jedna z ulubionych sentencji Jolanty Chełmińskiej. Ten, w którym mieszka obecnie, ma znaczenie szczególne, bo wiąże jedną wielką rodzinę. Kupiono go po to, by można było objąć troskliwą opieką umierającego ojca Jolanty Chełmińskiej. Już po jego śmierci dom na Smulsku stał się miejscem dorocznych spotkań całej rodziny, czyli ponad stu osób.

- Brat próbował trochę protestować, ale potem zgodził się ze mną, że nie można wyłącznie pogrążać się w żałobie, a otworzyć nowy etap dla całej rodziny. A ona jest bardzo liczna - opowiada Jolanta Chełmińska.

I dziś dom wojewody to przede wszystkim ludzie. Dom otwarty, bo tworzą go również przyjaciele oraz goście, dlatego by nie prowokować gospodyni do strofowania, nie zdejmuje się w domu wojewody butów. W prowadzeniu tego otwartego domu pomaga pani Krystyna, przyjaciółka Jolanty Chełmińskiej jeszcze z czasów pracy w banku.

Losy obu rodzin po prostu się splotły. Pani Krystyna opiekowała się wnukami pani Joli, a pani Jola na koncie ma między innymi uszycie sukni ślubnej dla córki pani Krysi, ale to tylko jeden z przykładów. Bo niewiele osób wie o tym, że Jolanta Chełmińska to córka krawcowej, stąd jej talenty do precyzyjnej roboty przy tkaninach.

Jako córka rzeźnika nie mniej precyzyjnie i energicznie operuje ostrymi nożami. Zresztą kuchnia i to co w niej oraz stół są w domu na Smulsku najważniejsze, bo służą przede wszystkim spotkaniom z gośćmi, a tych zawsze tu sporo. Na jednej ze ścian obok stołu zawisł portret mamy Jolanty Chełmińskiej, wykonany zresztą chaftem krzyżykowym. Pani Jolanta często się przy nim zamyśla.

Od kilku lat ten dom to także arena rokrocznych spotkań przyjaciół ze studiów, czyli rocznika 1973 ekonometrii Uniwersytetu Łódzkiego. Bywał na nich m.in. Krzysztof Opawski, zmarły przed tygodniem były minister infrastruktury w rządzie Marka Belki, prywatnie przyjaciel z tego samego roku studiów.

Niewiele mniejszą rangę co sam dom ma ogród, gdzie odbywają się konkursy na piknikach rodzinnych oraz tzw. "remiza", czyli budynek przy ogrodzie, który domem nie jest, ale może służyć jak dom, bo bez problemu zajmuje go część rodziny podczas zjazdów. Latem, gdy noce są ciepłe, spać można także na tarasie.

Istotne dla gospodyni są także kwiaty, a swój pokój w domu ma ... paproć, która wyrosła bardziej, niż się jej właścicielka spodziewała. Gdy nie rzucają się w oczy kwiaty w doniczkach, to widać je na obrazach, a jeśli nie są to kwiaty, to najczęściej bywa martwa natura.

Co ciekawe w domu Jolanty Chełmińskiej nawet koła hula-hop nie są tylko dekoracją, bo gospodyni ich po prostu używa. Stoją tu za fotelem z masażem, prezentem od brata, w którym Jolanta Chełmińska lubi odpoczywać. A odpoczywać ma po czym, bo pasją jej życia są wnuki, i to specjalnie dla nich babcia nauczyła się jeździć na nartach.

Jednak to tylko część aktywności: Jolanta Chełmińska jeździ również na rowerze, a raz w tygodniu z przyjaciółkami spotyka się na basenie. Zadziwiające, jeśli tę aktywność pomnożyć przez kolejkę oficjalnych spotkań w roli wojewody i to nie tylko w od poniedziałku do piątku, ale i w weekendy. Tylko najbliższa sobota to spotkania średnio co półtora godziny od późnego ranka do późnego wieczora, w niedzielę zaś wyprawia imieniny dla przyjaciółki, pani Krystyny.

Co istotne to aktywność nie tylko wysokiego urzędnika państwowego, ale także członka lokalnej społeczności, bo jest bardzo aktywną członkinią Rady Parafialnej przy swojej parafii. Jest tak dlatego, że życie duchowe to dla niej bardzo istotna rzecz.

- Wychowałam się w Zelowie, miasteczku kilku religii, gdzie w domach sąsiadów Czechów mówiło się po czesku i wszystkich szanowało tak, jak własną rodzinę. A rodzina, mama i tata, siostry i bracia byli dla mnie najważniejsi, tak jak potem moje dzieci i moje wnuki - mówi Jolanta Chełmińska - Mam takie doświadczenia, że ekumenizm to nie jest dla mnie puste słowo, tylko prawdziwa duchowa tradycja.

Dlatego też jest tak, że w życiu Chełmińskiej istotna jest lektura. Nie ta zawodowa, menedżersko-ekonomiczna, tylko filozoficzna, dotykająca sfery wiary i duchowości. Jak tylko ma okazję, lubi posłuchać Kazimierza Tischnera, brata nieżyjącego już księdza Józefa Tischnera, przyjaźniła się także z tragicznie zmarłym księdzem Jarosławem Burskim, którego trudno byłoby przecież nazwać "zwykłym" kapłanem, ostatnio czyta zaś rozprawy prof. Tadeusza Gadacza, byłego pijara.

W chwilach na odpoczynek i refleksję, gdy Jolanta Chełmińska nie czyta, to rozmyśla, bądź słucha radia. W salonie jest co prawda telewizor, natomiast nie ma tradycji oglądania telewizji, bo to zazwyczaj przedmiot, który służy do odtwarzania nagrań z pikników rodzinnych. Jej współpracownicy powiadają, że rzadko można spotkać osobę, która wymaga profesjonalizmu i ciągłego doskonalenia się jako szef, a jednocześnie potrafi podwładnego traktować z szacunkiem.

- Nigdy nie robi na niej wrażenia ranga osoby z którą rozmawia - mówi jeden z urzędników. - Tak samo traktuje ministra, wójta, sołtysa i najzwyklejszego człowieka. Dla wszystkich jest taka sama.

Sama Jolanta Chełmińska powiada, że propozycja stanowiska wojewody była dla niej wielkim zaskoczeniem, bo nie jest politykiem i nie stara się polityki zrozumieć. O swojej aktywności mówi tyle, że w jej przypadku jest naturalna, ale w Urzędzie Wojewódzkim żartują, że to niemożliwe, a "wojewoda jedzie na dopalaczach".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki