Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żurawski vel Grajewski: Rosji zależy, by skłócić Polskę z Ukrainą... [WYWIAD]

rozm. Marcin Darda
Przemysław Żurawski vel Grajewski: Możemy się liczyć z prowokacjami nawet typu terrorystycznego. Potrafię sobie wyobrazić, że w Przemyślu odpalona zostaje bomba pod hasłem, że to ukraińscy nacjonaliści, a potem we Lwowie, pod hasłem, że to Polski odwet
Przemysław Żurawski vel Grajewski: Możemy się liczyć z prowokacjami nawet typu terrorystycznego. Potrafię sobie wyobrazić, że w Przemyślu odpalona zostaje bomba pod hasłem, że to ukraińscy nacjonaliści, a potem we Lwowie, pod hasłem, że to Polski odwet Krzysztof Szymczak
Z Przemysławem Żurawskim vel Grajewskim, politologiem z UŁ, rozmawia Marcin Darda.

Uspokajają nas, że nie ma żadnych bezpośrednich zagrożeń, jeśli idzie o Polskę, po wejściu Rosjan na Krym. Czy rzeczywiście?
To zależy od tego, jak zdefiniować tę bezpośredniość. Może w tym tygodniu, zapewne też przez miesiąc, nic nam na głowy nie spadnie, ale zagrożenia są co najmniej takie, jak wobec Czechosłowacji w 1938 roku i wobec Polski rok później. Za rok spokoju gwarancji bym już nie dawał. Jeśli Rosja odniesie sukces w swojej agresji na Ukrainę, ta polityka będzie kontynuowana. Zagrożone są państwa bałtyckie, jak Estonia czy Łotwa.

W tych krajach są spore mniejszości rosyjskie...
W każdym około 30 proc., a to pretekst do destabilizacji. Jeśli Zachód nie zdecyduje się bronić Ukrainy, to dlaczego miałby bronić Estonii i Łotwy? W tym rozumieniu zachęta do agresji, powstała przez brak skutecznej reakcji, będzie powodowała kontynuację tej polityki. Pierwsza i druga wojna czeczeńska odbyły się przy braku reakcji Zachodu, potem najazd na Gruzję, po którym Francja sprzedała Rosji okręty desantowe typu Mistral. Za zgodą swoich rządów biznesy militarne prowadziły też Niemcy i Włochy. Po czymś takim cofnięto się jeszcze w Syrii. To Rosję ośmieliło, potem z Partnerstwa Wschodniego Rosja wykluczyła Armenię, chciała też wykluczyć Ukrainę, a Putina uznano za polityka roku 2013. Doszedł kryzys w strefie euro. To wszystko w Rosji jest uznawane za podstawę do przeświadczenia o jej mocarstwowej roli. Ona sama się nie zatrzyma i w tym sensie zagraża bezpieczeństwu Polski.

Ale w sensie konfliktu zbrojnego?
Powiedzmy, że jest element, który zawsze może się wydarzyć. Istnieje pilna polityczna rosyjska potrzeba skłócenia Ukrainy z Polską. Z uwagi na naszą krwawą historię oraz wydolność technologiczną i moralną służb rosyjskich, które zademonstrowały ją, wysadzając budynki i prowokując tym drugą wojnę czeczeńską, myślę, że możemy się liczyć z prowokacjami nawet typu terrorystycznego. Potrafię sobie wyobrazić, że w Przemyślu odpalona zostaje bomba pod hasłem, że to ukraińscy nacjonaliści, a potem we Lwowie, pod hasłem, że to Polski odwet. W ten sposób Ukrainę odcięto by od polskiego wsparcia, a wówczas łatwiej byłoby ją połknąć. Ten scenariusz będzie mniej prawdopodobny, jeśli będziemy o nim głośno mówić.

Prezydent RP powiedział, że "rolą Polski jest konsekwentne wskazywanie na złamanie wielu norm i zobowiązań przez Rosję". To dużo czy mało?
Zdecydowanie za mało. Rosja nie ugnie się pod połajankami. W niedzielę można było zobaczyć fragment posiedzenia Rady Najwyższej Federacji Rosyjskiej, gdzie jeden z senatorów komentował a propos Zachodu: "pogadają, pogadają, a potem przestaną". A tymczasem wojska rosyjskie będą zajmowały kolejne obszary.

Jak powinna wyglądać akcja Polski wobec Rosji?
Polska powinna montować koalicję państw żywiej zainteresowanych problemem. W ramach NATO powinna to być Turcja. Namawiałbym Turków do zamknięcia cieśnin czarnomorskich dla wszelkiego ruchu do i z portów rosyjskich. Rosja powinna być odcięta na tym kierunku. NATO powinno to samo zrobić na Bałtyku, a Dania i Norwegia to przecież kraje, które wysoko dzierżą sztandar praw człowieka. Mogą taką akcję poprzeć. Sądzę, że trzeba dążyć do wsparcia materialnego Ukrainy, do nawiązania współpracy wywiadowczej w tym sensie, że satelitarny wywiad NATO powinien stworzyć system przekazywania informacji niezbędnych do obrony Ukraińcom, choćby na temat ruchów wojsk rosyjskich. Oczywiście na tyle, by chronić tajemnice wojskowe NATO, bo armia ukraińska nie musi być szczelna pod tym kątem. Armię ukraińską trzeba by wesprzeć także bronią i promować sankcje polityczne. Trzeba by szukać porozumienia z Katarem i Arabią Saudyjską, którym Rosja podpadła w konflikcie syryjskim, by wspomogły Ukrainę. Pomysły można mnożyć, ale chodzi o to, by podnosić argumenty realne, a nie tylko moralne, podnieść je powyżej kosztów, które Rosja mogłaby zaakceptować. Twardym ciosem byłaby blokada morska, tak jak na Kubie w 1962 roku. Nie widać jednak żadnych oznak, by NATO chciało to zrobić, a Rosja na flotę NATO-wską by nie uderzyła, bo jest słabsza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki