Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwolennicy kłującej zieleniny

Matylda Witkowska
Choinki przyjeżdżają do Łodzi z całej Polski, a także z Danii
Choinki przyjeżdżają do Łodzi z całej Polski, a także z Danii fot. Paweł Nowak
Coraz więcej łodzian wyrzuca plastikową choinkę i zamienia na zielone drzewko. A już połowa z nas kupi w tym roku żywego iglaka w doniczce. O tym jak przebiega zakup, dlaczego łódzkie choinki są dłuższe niż warszawskie i czemu potrzebują instrukcji obsługi

Zakup świątecznej choinki to dla wielu łodzian świąteczny rytuał. Dlatego wielu z nas kupuje choinki u stałego sprzedawcy, który po latach urasta do rangi choinkowego guru.

Taką postacią jest Stefan Jakubiak, właściciel łódzkiej firmy Hest, który od kilku lat sprzedaje w sezonie choinki na Bałuckim Rynku. - Zawsze kupuję u pana Stefana, nie mogłabym go zdradzić - przyznaje jedna z klientek. - W zamian mogę liczyć na pomoc w wyborze i upust dla stałych klientów.

Także Górniak ma stałych sprzedawców. Od 15 lat przyjeżdża tu Robert Spieszyński z Mszczonowa koło Warszawy. Na dziesięć dni przed gwiazdką pakuje się do ogrzewanej przyczepy kempingowej i instaluje na skraju Górniaka. W przyczepie ma łóżko, stolik oraz piecyk. - Jest ciepło, wygodnie, nie mogę narzekać na warunki pracy - dodaje.

Stali sprzedawcy bez problemu dostrzegają lokalne mody i ich zmiany. - W Łodzi idzie zadziwiająco dużo największych, 3,5- oraz czterometrowych choinek. Ludzie kupują je do zwyczajnego mieszkania - ocenia łódzkie zwyczaje Robert Spieszyński.

Mieszkający w budowanych po wojnie blokach warszawiacy o takich choinkach mogą tylko pomarzyć. - A tu ludzie stawiają drzewko w pokoju z antresolą i jedną choinką załatwiają dwa poziomy mieszkania - mówi sprzedawca.

Coraz więcej osób rezygnuje z plastikowej choinki na rzecz żywego drzewka.

- Jeszcze dwa, trzy lata temu wiele osób decydowało się na choinkę plastikową, ale ostatnio coraz więcej osób wybiera naturalne - zapewnia Spieszyński.

Także zwolennicy "zieleniny" zmienili w ostatnich latach gusta. Coraz częściej zamiast tradycyjnego świerka wybierają dużo droższą, ale trwalszą i ładniejszą jodłę kaukaską. Coraz więcej jest też ekologów.
- Obecnie od 40 do 50 proc. choinek stanowią drzewka w doniczkach - ocenia Andrzej Tracz, właściciel sklepów ogrodniczych, który do drzewek w doniczkach dostarcza plantatorską "instrukcję obsługi".

Zanim trafią do łódzkich domów choinki przebywają długą drogę. - Pod Łodzią nie ma tradycji zakładania plantacji - mówi Stefan Jakubiak. - Dlatego każdy sprzedawca ma swoich własnych dostawców. Nie zdradzamy skąd, bo to tajemnica handlowa - dodaje.

Trochę tajemnic sprzedawcy jednak zdradzają. Jodły kaukaskie sprowadzane są najczęściej z Danii. Część choinek przyjeżdża z Pomorza i zachodniej Polski.

- W centralnej Polsce klimat jest do ich uprawy zbyt surowy - tłumaczy Jakubiak. Świerki doniczkowe i cięte pochodzą z Wielkopolski i okolic Poznania. Część świerków przebywa jednak krótszą drogę. Drzewka pochodzą m.in. spod Łęczycy. Z tych okolic pochodzą m.in. świerki sprzedawane w sklepach Andrzeja Tracza.

W tym roku jest nieco drożej

W tym roku ceny choinek wzrosły o około 15 proc. Powodem jest duży eksport naszych drzewek za granicę, m.in. do Anglii i Niemiec. Najtańsze są zwykłe świerki, które stoją 2-3 tygodnie. kosztują od 45- do 70 zł za doniczkę i od 30 do 80 zł za drzewko cięte. Za świerk srebrny trzeba zapłacić o około 10 zł drożej. Dużo droższe, ale też i ładniejsze i bardziej wytrzymałe są jodły kaukaskie. Postoją miesiąc, ale za drzewko trzeba zapłacić od 90 do nawet 200 zł. Standardowe drzewko o wysokości 2,5 metra kosztuje około 150 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki