Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie może uratować plastikowa butelka

Anna Gronczewska
Marcin Siwek, ratownik i konstruktor sprzętu ratowniczego
Marcin Siwek, ratownik i konstruktor sprzętu ratowniczego archiwum prywatne
O tym, jak się zachować, gdy ktoś tonie, rozmawiamy z Marcinem Siwkiem, ratownikiem, a także konstruktorem sprzętu ratowniczego.

W miniony weekend utonęło w Polsce ponad 40 osób. Ta liczba przeraża. Panujące w minionym tygodniu upały sprawiły, że doszło do tylu nieszczęść nad wodą?

Nastąpiła zmiana cywilizacyjna. Dużo podróżujemy, organizujemy sobie wolny czas tak, by podarować sobie go w formie rekreacji. A do spędzania wolnego czasu nad wodą trzeba się wdrożyć. A jak się nie ma odpowiednich wzorców, to trzeba dokonać dramatycznego odkrycia. Odkrycie to polega na tym, że jeśli nawet ktoś posiada umiejętność pływania, to nie jest to trwałą umiejętność. Także wpływ tej wysokiej temperatury nie ułatwiał trzeźwej kalkulacji. Nie mam tu na myśli alkoholu. Tylko kalkulację trzeźwo myślącego człowieka. My jako ssaki mamy dużą wrażliwość na wzrost temperatury. Mamy zaś nadzwyczajną tolerancję na spadek temperatury. Ale mamy małe pojęcie na temat tego, jak reagujemy nawet przy małym przegrzaniu.

Często chyba też zapominamy, że woda jest śmiertelnie niebezpiecznym żywiołem.

Tak. Ale z drugiej strony musimy ją pić, bo inaczej zginiemy. Jest jeszcze jedna bardzo niebezpieczna rzecz. Picie alkoholu nad wodą, a potem kąpiel pod jego wpływem. Jest niestety na to przyzwolenie.
Ale może też niektórzy wchodzą do wody pod wpływem alkoholu, bo wiedzą, że nie dostaną za to mandatu?
No tak. Społeczeństwo się na to godzi. A prawo nie zabrania wejścia do wody pod wpływem alkoholu. Tylko my powinniśmy na to reagować. Jednak się godzimy na to. Musimy wypracować taki społeczny przekaz, że nie akceptujemy takich ryzykownych, głupich zachowań.

Co zrobić, gdy siedzimy nad wodą i nagle widzimy, że ktoś tonie, jak możemy pomóc?

Trzeba rozpocząć bezpośrednią pomoc, ale jednocześnie wydać polecenia komukolwiek znajdującemu się obok, by zadzwonił po odpowiednie służby. Najlepiej w takiej sytuacji wykręcić 112. Powiadomić, co się stało, gdzie ma miejsce zdarzenie, jak przebiega. Trzeba więc wykonać ten werbalny komunikat. Liczy się każda minuta.

Ale jak my mamy się zachować?

Trzeba krzyknąć i powiedzieć, że człowiek tonie. Jednocześnie ruszyć w kierunku zagrożonej osoby. Należy pamiętać, że trzeba coś ze sobą mieć. Może to być dmuchana zabawka, pusta plastikowa butelka wyjęta ze śmietnika. W śmietniku jest zawsze nadzwyczaj dużo narzędzi ratowniczych. Kiedy już nie mamy nic pod ręką, to wystarczy zwykły ręcznik. Wtedy trzeba rzucić go w kierunku tonącej osoby. Ona chwyci ręcznik, ale nie nas. Trzeba pamiętać, że w tym panicznym uścisku tonącego możemy zostać pogrążeni.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

To znaczy?

Musimy udzielić pomocy, ale nie dając się fizycznie dotknąć. Nie będąc ratownikami wodnymi, nie mamy praktycznej wiedzy, jak uwolnić się z takiej opresji, czyli uścisku osoby, która tonie. Ratownicy są przygotowani na takie sytuacje. Ćwiczą to między sobą. Ratując tonącego, są w stanie nie dopuścić do tego pochwycenia, z którego my nie jesteśmy w stanie się uwolnić. Nie jest to łatwe. Choć bywa i tak, że choć ratownik wykonuje wszystko zgodnie z procedurami, też nie jest potem w dobrej sytuacji, a nawet może znaleźć się wielkiej opresji.

Gdy nie umiemy pływać, a ktoś się topi?

Samo rzucenie jakiegoś przedmiotu w stronę osoby tonącej może okazać się zbawienne. Tylko musi to być jakiś przedmiot pływający. Ale jeśli jest on lekki, jak rękawek dziecięcy, dmuchane koło czy pusta butelka plastikowa, to pamiętajmy, że rzucenie będzie nieskuteczne. Taki lekki przedmiot nie poleci daleko. Musimy coś do niego dołączyć. Gdy jest to na przykład butelka, to wystarczy odkręcić korek i wlać do środka trochę wody. Może to być nawet pół szklanki. Ale już tak wypełnioną butelką da się dalej rzucić. Jeśli nie da się tam wlać wody, to do rękawka dziecięcego można przywiązać mokre majtki, podkoszulkę, gałganek. Ale osoby roztropniejsze idą pływać odpowiednio zabezpieczone. Na przykład mają bojki, specjalne worki. Ludzie, pływając, holując ze sobą różne rzeczy. Na przykład zwykłą butelką, którą można przywiązać do paska, majtek. Gdy coś się dzieje nie tak, to takim przedmiotem można się wesprzeć. Uspokoić oddech, położyć się na grzbiecie. Osoby doświadczone z wodą mają w sobie pokorę. Ta woda szybko zaczyna z nami korespondować i pokazuje, że jesteśmy niczym. Nie widzimy pod wodą, nie odbieramy dźwięków akustycznych kierunkowo, gubimy się. Nie wiemy, gdzie jest dół, gdzie góra. Mamy wtedy też nadzwyczajną wrażliwość na bodźce dotykowe. Jesteśmy bardzo niedoskonali w kontakcie z wodą.

Samo ratowanie może być niebezpieczne...

Tak. Czasem podejmujemy taką akcję ratowniczą, idąc pod prąd. Umiemy wykrzesać swój altruizm. Jest on uzasadniony, ale powinniśmy umieć go przefiltrować. Czy damy radę. Dużo zależy od stanu psychicznego, fizycznego.

Autopromocja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki