5/6
Wanda i jej mąż od marca żyją na walizkach, w bałaganie. Tak...

Wanda i jej mąż od marca żyją na walizkach, w bałaganie. Tak jak Adam mają się przeprowadzić z ul. Grabowej na ul. Łagiewnicką, tylko do innej kamienicy. Ale nie podpisali jeszcze umowy. Na ul. Grabową wprowadzili się 40 lat temu. Miasto przydzieliło im to mieszkanie. Na początku był to 14-metrowy pokój. Mąż wychował się w domu dziecka, ona przyjechała do Łodzi spod Płocka. 22 lata pracowała w Łódzkiej Wytwórni Papierosów, mąż w zakładach budowlanych. Na początku cieszyli się, że mieli swoje cztery kąty. Było jednak bardzo ciasno, zaczęli starać się o większe mieszkanie.

- Syn miał iść do szkoły, mieszkanie było za małe, byśmy się pomieścili w trójkę - opowiada Wanda. - Dziecko mieszkało u babci. Ale umarła sąsiadka mieszkająca przez ścianę i dostaliśmy pokój po niej. W sumie mieliśmy 39 metrów. Była osobna kuchnia, ubikację i prysznic zrobiliśmy na własny koszt.

Wanda jednak cały czas miała nadzieję, że dostanie mieszkanie w blokach. Mieli nawet wpłacony cały wkład mieszkaniowy.

- Ale w 2004 roku spółdzielnia przestała istnieć, straciliśmy nadzieję na mieszkanie w blokach - dodaje Wanda.

Przez wiele lat płacili czynsz, ale gdy kamienicę przejęli prywatni właściciele, wszystko się zmieniło. Czynsz zaczął iść w górę. Mąż Wandy ciężko zachorował. Miał raka krtani, cierpi na niewydolność krążenia. Wanda też trafiła do szpitala.

- Jeden z zarządców obniżył czynsz o 50 groszy z metra kwadratowego - opowiada Wanda. - Pomyśleliśmy, że trafił się wreszcie dobry człowiek. Ale kilka miesięcy potem była taka podwyżka, że czynsz wzrósł do 800 złotych. Mieliśmy 1460 zł zadłużenia. Był to 2018 rok. Sprawa trafiła do sądu. Zawarliśmy ugodę. Razem z kosztami sądowymi miałam zapłacić 2000 złotych. Spłacałam to, ale od tego czasu za czynsz nie płacę. Tylko za śmieci... Dostaliśmy eksmisję.

Nie podpisali jeszcze umowy na wynajem lokalu przy ul. Łagiewnickiej. Administratorka powiedziała, że dostaną klucze, jak ją podpiszą. Mieszkanie ma 29 metrów. To pokój z kuchnią.

- Jest na parterze, więc widziałam je przez okno - opowiada Wanda. - Nawet nam odpowiada. Boimy się tylko, że nie dostaniemy zgody na założenie ubikacji. Jeden radca prawny powiedział nam, że gdy zrobimy to bez zgody, to każą nam ją rozebrać i jeszcze zapłacimy wysoką karę.

Zarząd Lokali Miejskich nie dostaje żadnej informacji o stanie zdrowia osoby eksmitowanej czy jej niepełnosprawności.

CZYTAJ DALEJ >>>>


6/6
- Tak też było w przypadku Grabowej 18 - dodaje Jolanta...

- Tak też było w przypadku Grabowej 18 - dodaje Jolanta Baranowska. - Tu dostaliśmy od prywatnego właściciela tylko 5 wyroków z prawem do lokalu socjalnego. Ani sam prywatny właściciel, ani eksmitowane rodziny nie dostarczyły nam żadnych dokumentów, żadnych dodatkowych informacji o sobie, stanie zdrowia. Dodam, że trzy z tych pięciu lokali już zostało wynajęte. Rodziny mieszkają w wyremontowanych przez miasto mieszkaniach. Zaś dwa ostatnie lokale, dla dwóch rodzin z Grabowej 18, są w trakcie remontu.

Anna, tak jak jej sąsiadka Wanda, żyje na walizkach. Na Grabową wprowadziła się w 1981 roku. Dostała 15-metrowy pokój. Córka miała wtedy 6 lat. Sama ją wychowała i zarabiała na życie, pracując jako kucharka w gastronomii, później w szkole. Starała się o większe mieszkanie.

- Nawet nam przydzielili lokal na ul. Starorudzkiej, ale nie przyjęłam - wspomina. - To daleko, co ja bym tam sama z dzieckiem zrobiła. Ale zwolniło się mieszkanie przez ścianę i je dostałam. Miałam w sumie 37 metrów. Nie było źle. Na własny koszt zrobiłam łazienkę.

Wszystko zaczęło się psuć, gdy kamienicę przejęli prywatni właściciele.

- No i były podwyżki - żali się Anna. - 500 zł, 550, 600, 650 zł. Choć mam takie mieszkanie jak Wanda, to płaciłam mniej. Mieszkam sama, a oni żądają 100 zł od osoby.

Albo na czynsz, albo na leki

Pojawiły się długi. Anna miała złamany kręgosłup. Mówi, że większość emerytury idzie na leki. Musi mieć rehabilitację. Wszystko kosztuje. Na czynsz nie starczało. W końcu musiała opuścić ten 15-metrowy pokój, w którym na początku mieszkała. Tam miała zrobioną ubikację.

- Zostałam bez toalety, bo tę na podwórku zlikwidowano - mówi kobieta. - Na szczęście sąsiadka użycza mi swoją ubikację.

Annie przydzielono mieszkanie w piętrowej kamienicy przy ul. Paderewskiego. Ma 14 metrów kwadratowych. Z wygód jest tylko woda...

- Mam tylko jedno marzenie, by to mieszkanie miało choć 20 metrów, to bym sobie poradziła, zrobiła ubikację - marzy Anna, patrząc na rzeczy popakowane do pudełek. - Wielu mebli nie zabiorę, bo przecież i tak tam się nie zmieszczą...

Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczPrzejdź na i.pl

Zobacz również

Warta - Widzew. Rafał Gikiewicz to najlepszy bramkarz w PKO Ekstraklasie

Warta - Widzew. Rafał Gikiewicz to najlepszy bramkarz w PKO Ekstraklasie

Znane osoby na finale Pucharu Polski. Zobacz zdjęcia z loży

Znane osoby na finale Pucharu Polski. Zobacz zdjęcia z loży

Polecamy

Radość Wisły, smutek Pogoni. Dekoracja po finale Pucharu Polski

Radość Wisły, smutek Pogoni. Dekoracja po finale Pucharu Polski

Warta - Widzew. Rafał Gikiewicz to najlepszy bramkarz w PKO Ekstraklasie

Warta - Widzew. Rafał Gikiewicz to najlepszy bramkarz w PKO Ekstraklasie

Znane osoby na finale Pucharu Polski. Zobacz zdjęcia z loży

Znane osoby na finale Pucharu Polski. Zobacz zdjęcia z loży