Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie w blokach nie jest bardzo złe

Joanna Leszczyńska
Od lewej: dr Anna Janiszewska i dr Ewa Klima
Od lewej: dr Anna Janiszewska i dr Ewa Klima fot. Jakub Pokora
Z dr Ewą Klimą i dr Anną Janiszewską z Katedry Gospodarki Przestrzennej i Planowania Uniwersytetu Łódzkiego rozmawia Joanna Leszczyńska

Są Panie współautorkami badań na temat życia w łódzkich blokach. Czy bloki dają się lubić?

E.K.: Tak, dają się lubić, choć niekoniecznie ich mieszkańcy są miłośnikami stylu międzynarodowego w architekturze.

Za co bloki dają się lubić?

A.J.: Nasi respondenci (a nasze badania były przeprowadzane na grupie ponad tysiąca osób z różnych osiedli blokowych w Łodzi) najczęściej wymieniali jako zalety swoich bloków komfort mieszkania, czyli dużą powierzchnię, miłe sąsiedztwo, spokój, a jednocześnie brak tych elementów był przez innych oceniany jako wady.
E.K.: Bloki są lubiane przez młodych ludzi, dla których są one pierwszym samodzielnym mieszkaniem. Te mieszkania często są przejmowane po dziadkach, czy po rodzicach. To, co można zrobić potem w takim mieszkaniu, zależy od właścicieli. Stąd te mieszkania respondenci uważają są za ładne, przytulne, lubiane i bezpieczne.

Dziś mieszkanie w blokach nie wydaje się już być spełnieniem marzeń. Jak duża część badanych uważa, że życie w blokach to dopust Boży?

E.K.: Nie możemy wprost na to odpowiedzieć, bo takiego pytania nie zadawałyśmy. Pytałyśmy natomiast, czy ludzie chcą się wyprowadzić z bloków. 43 procent respondentów odpowiedziało, że chce nadal w nich mieszkać, 38 procent powiedziało, że nie chce, natomiast 19 procent nie potrafiło się określić. Naszym zdaniem, są to bardzo pozytywne wyniki, zwłaszcza, że badania socjologiczne już od lat 70. wskazywały na to, że atrakcyjność bloków spadała.
A.J.: Z wcześniejszych badań, jakie były prowadzone w naszej katedrze przez koleżankę, która pytała o najbardziej pożądany rodzaj budownictwa, na pierwszym miejscu, co nie jest niczym zaskakującym, znalazła się zabudowa jednorodzinna, a na drugim miejscu były właśnie bloki. Budownictwo szeregowe pojawiło się za blokami, a zatem bloki nie są oceniane bardzo negatywnie.

Może zadecydował o tym sentyment, bo niezbyt zamożni Polacy są przyzwyczajeni do bloków?

E.K.: Ale jednak przez wiele lat mieszkanie w blokach funkcjonowało jako rzecz stygmatyzująca. Sama pani powiedziała: "dopust Boży" i tak to było odbierane przez ludzi. Dla nas też jest dużym zaskoczeniem, że niektórzy wciąż chcą mieszkać w blokach.
A.J.: Dla ludzi ważne jest to, że w blokach jest zapewniona infrastruktura. Mówiąc kolokwialnie, mamy wszystko podane na tacy. Nie musimy się martwić o ciepłą wodę, ogrzewanie i tak dalej. Słowem, jest to duża wygoda i niewątpliwie komfort. Mieszkając w zabudowie jednorodzinnej, czy szeregowej trzeba jednak włożyć trochę wysiłku, by infrastruktura funkcjonowała jak powinna.

Na co najbardziej narzekają mieszkańcy łódzkich bloków?

E.K.: Na powierzchnię mieszkania narzekał co czwarty respondent. Mieszkania w blokach są mniejsze niż średnie mieszkanie w Łodzi, a ponadto ta średnia powierzchnia jest niższa niż dla całej Polski. Przeciętne mieszkanie naszych respondentów miało 47,7 metra kwadratowego. Tak zwane zagęszczenie, czyli liczba osób przypadająca na mieszkanie wynosiło 2,7, czyli około 18 metrów kwadratowych na osobę. Jak podaje GUS, przeciętne mieszkanie w Polsce, w co wliczana jest wieś, gdzie powierzchnia mieszkań jest zdecydowanie większa niż w mieście, ma 70 metrów kwadratowych. Łódzkie mieszkanie według GUS ma średnio 53 metry kwadratowe.

Łodzianie, mieszkający w blokach nie skarżą się na brak spokoju?

E.K.: Na hałas narzekał co dziesiąty mieszkaniec, a na uciążliwych sąsiadów mniej niż 14 procent badanych.

A na brak zieleni?

E.K.: Z badań warszawskich i wrocławskich to, czego najbardziej brakuje na osiedlach blokowisk, to właśnie zieleń. W budownictwie jednorodzinnym bardzo ceni się zieleń i możliwość posiadania własnego ogródka.

Które osiedla są najwyżej oceniane przez łodzian?

A.J.: W naszej katedrze pani Greger prowadziła badania preferencji mieszkaniowych klientów biur obrotu nieruchomościami. Okazało się, że takimi terenami, które ludzie wskazywali jako przyszłe miejsce zamieszkania, były Radogoszcz, Teofilów i Retkinia. Wtedy niewiele było zamkniętych osiedli mieszkaniowych, gdzie komfort mieszkań, otoczenia i zagospodarowania jest wyższy. Na przykład Janów nie był rozbudowany. W latach późniejszych powtarzano te badania i wyniki pokrywały się. Jeśli chodzi o rynek wtórny mieszkań, to sądzę, że ludzie nadal poszukują mieszkań w tych rejonach.

Ile jest prawdy w tezie socjologów, że w blokach zniknęły już bliskie sąsiedzkie relacje?

A.J.: Z naszych badań wynika, że stosunki sąsiedzkie wcale nie są złe. Średnio każdy respondent zna około 20 sąsiadów z bloku, a z nazwiska zna około 13 sąsiadów. Po imieniu jest z ośmioma sąsiadami.

Brzmi to niewiarygodnie!

E.K.: Na pewno są to inne związki sąsiedzkie niż w mniejszych wspólnotach, czyli w kamienicach, szczególnie w tych, gdzie rotacja sąsiadów jest niewielka. 22 procent naszych respondentów mówi, że bierze udział w ślubach i imieninach swoich sąsiadów często lub zawsze. Nigdy tego nie czyni około 40 procent. Wolny czas spędza z sąsiadami co czwarty. Relatywnie to jest dużo, biorąc pod uwagę miejski styl życia, którego cechą jest anonimowość. Zaledwie 12 procent osób bierze udział w pracach na rzecz wspólnoty sąsiedzkiej, ale te osiedla są już na tyle stare, że budowanie chodników, trawników, czy placów zabaw nie jest konieczne.

Z badań, przeprowadzonych przez panie wynika także, że zapomnianym miejscem w blokach są strychy...

E.K.: W jednej z książek, dotyczącej łódzkich kamienic, przytoczana jest wypowiedź jednej z mieszkanek kamienicy, która mówiła, że na podstawie stanu bielizny, wiszącej na strychu jest w stanie powiedzieć, jak powodzi się sąsiadom. W blokach, jak wynika z badań, takie strefy jak strych są prawie nieuczęszczane i oceniane jako niebezpieczne.
A.J.: Pytałyśmy, jakie miejsca w blokach oceniane są jako swoje i niczyje. Strych był najbardziej "niczyj."
E.K.: To jest pochodną tego, że strychy w blokach nie są nam potrzebne, rzadko tam trafiamy, by prać czy suszyć bieliznę. Trudno nam powiedzieć, możemy tylko przypuszczać, czy dlatego, że nie chcemy, by ktoś obcy oglądał, co pierzemy, ale sądzę, że to jeden z powodów. Drugi powód jest taki, że trudno kontrolować, kto wchodzi i wychodzi z bloku i boimy się, że możemy być okradzeni.

Czy mieszkanie w blokach ma wpływ na naszą psychikę, kreatywność i wyobraźnię? Czy nie stępiamy naszej wrażliwości na piękno, gdyż przywykamy do szarości i sztampy za oknem?

E.K.: Zdania są chyba podzielone. Kazimierz Wejchert, bardzo znany polski architekt, mówił, że życie w blokach w znaczący sposób upośledza poczucie estetyki architektów. Myślę jednak, że bloki nie robią nam dużej krzywdy. Ja całe życie mieszkam w bloku i nie szkodzi mi to (śmiech). Wprawdzie my nie pytałyśmy o to naszych respondentów, ale z autopsji mogę powiedzieć, że jak się wygląda przez okno i widzi same bloki, to nie jest specjalnie budujący widok. Ale kiedy się wygląda z okna kamienicy i widzi drugą kamienicę i część podwórka, też nie jest to zawsze budujące.

Co innego, jeśli z okien domku jednorodzinnego widzi się piękny brzozowy lasek...

E.K.: Trzeba brać pod uwagę, że na osiedlach rezydencjonalnych, bo one tak się w literaturze nazywają, jest duże zagęszczenie. Dokładnie wiemy, kiedy sąsiad urządza grilla, czy naprawia samochód. Czasami nasze wyobrażenia o miejscach, w których nie mieszkamy, są lepsze niż jest rzeczywistości.

W jakim kierunku dziś idzie budownictwo blokowe w Łodzi?

E.K.: Na pewno są duże zmiany. Bloki zaczynają być coraz bardziej estetyczne. Zaczyna się myśleć o ich funkcjonalności. Natomiast inwestorzy w ogóle nie myślą o tym, gdzie je stawiają. Kierują się głównie kategoriami dostępności finansowej działki. Bloki powstają w takich miejscach, w których nie powinny. W życiu nie wprowadziłabym się do nowowybudowanego bloku na starych Bałutach. Mam na myśli tak zwaną plombę. Oto jest kawałek działki i wstawia się tam budynek, nieważne pasuje czy nie do otoczenia. To porażka, szczególnie, że nie jest to część koncepcji rewitalizacji danego obszaru, tylko zupełnie przypadkowe działanie.
A.J.: Socjolodzy i geografowie zwracają uwagę na gettoizację, na zjawisko odgradzania się. Stawia się jeden czy dwa bloki i odgradza się od reszty. Ludzie pewnie mają większe poczucie bezpieczeństwa, ale ma to niekorzystny wpływ na tworzenie się relacji sąsiedzkich.

Czy blokowiska przetrwają i w jakiej formie?

E.K.: Dawniej mówiono, że okres żywotności bloków wynosi około 50 lat. W wielu przypadkach w Łodzi zbliżamy się albo już przekroczyliśmy tę granicę. Dodam, że średni wiek bloków, w których mieszkają nasi respondenci, wynosił 33,5 lat. Czy bloki przetrwają? Myślę, że decyduje o tym zamożność ludzi i rynek. Na pewno daleko nam do tego, jak zmieniły się bloki w dawnym NRD.
A.J.: Tam znacznie podniesiono standard bloków. Mieszkania połączono, zwiększając ich powierzchnię. Takie zabiegi, jak na przykład zadaszenia wejść do bloków wpłynęły na estetykę.
E.K.: Jak pokazują nasze badania, jest wysoki odsetek osób, które mówią, że nie wyprowadzą się z bloków. Nie wiemy dokładnie, czy dlatego mieszkańcy oceniają tak wysoko bloki, gdyż wiedzą, że nie mają możliwości finansowych, by mieszkać gdzie indziej.
A.J.: Możemy powiedzieć, że blisko 42 procent respondentów ocenia subiektywnie swoją sytuację materialną jako dobrą, a 48 procent jako średnią.
E.K.: Ale respondenci mają skłonność do zawyżania ocen swojej sytuacji materialnej.

Panie darzą swoje bloki sympatią?

A..J.: Umiarkowaną. Mieszkam na Teofilowie. Niezbyt długo i pewnie dlatego nie jestem z tym blokiem związana emocjonalnie. A samo mieszkanie jest dla mnie za małe.
E.K.: Ja mieszkam całe życie na Zarzewie, róg Tarzańskiej i Przybszewskiego. Bardzo sobie cenię, że do jednej pracy mam 10 minut, a do drugiej cztery. Resztę przemilczę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki