Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żyją po to, żeby jeść

Joanna Leszczyńska
Od 1 do 3 proc. mieszkańców Łódzkiego to osoby uzależnione od jedzenia
Od 1 do 3 proc. mieszkańców Łódzkiego to osoby uzależnione od jedzenia 123RF
Ela, studentka Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Łódzkiego, potrafi zjeść naraz 40 pączków, kilogram soli lub vegetę. Potem łyka leki przeczyszczające - też dużo, od razu kilka garści. Słodycze kupuje w dużych ilościach, ale po trochu w różnych sklepach, bo się wstydzi. Nie zna uczucia sytości.

Na kozetce u psychiatry Ela opowiedziała o swoim dzieciństwie. Jest jedynaczką. Była kochana, rozpieszczana. Rodzice zawsze mieli dla niej czas.

Później w podstawówce Ela stała się bardzo łakomym dzieckiem. Typowy łasuch na słodycze. Chipsy, batonik, kilka cukierków - to był stały, codzienny zestaw ze szkolnego sklepiku. Nie była grubasem, ale rodzice uznali, że trzeba mieć się na baczności. Wymyślili letnie "obozy kondycyjne". Po latach psychiatra wyjaśniła jej, że pewnie poczuła wtedy podświadomie, że rodzice, którzy byli dla niej najważniejsi na świecie, będą ją kochać, jeśli będzie szczuplejsza.

Na tych wakacyjnych obozach były ćwiczenia, aerobik, dieta. Mama już wtedy była po diecie, po której zgubiła kilka zbędnych kilogramów. Mała Ela patrzyła na mamę z podziwem. Bardzo jej zazdrościła tego schudnięcia.

- Na początku ten nowy styl życia bardzo mi się podobał - mówi Ela. - Cieszyłam się, że chudnę, ale po wakacjach szybko nadrabiałam stracone kilogramy. W momencie, kiedy postanowiłam się zawziąć, że zrzucę nadwagę, pojawiły się obsesyjne myśli na temat jedzenia. Miałam wtedy 13, może 14 lat. To był pierwszy symptom choroby, z czego zupełnie nie zdawałam sobie sprawy. Jedzenie zaczęło mnie prześladować w snach. Pojawiały się w nich wyrzuty sumienia, dlaczego na przykład zjadłam pizzę, skoro jestem na diecie. Te sny męczą mnie już prawie dziewięć lat. Śnią mi się imprezy rodzinne, ktoś mnie zachęca, a ja krzyczę: "Zabierzcie to ode mnie, to mi nie smakuje, ja to wypluję!"

Ograniczała jedzenie od 15. roku życia do matury. Do swoich osiemnastych urodzin schudła osiemnaście kilogramów. Ważyła 59 kilogramów przy wzroście 170 cm. To była prawidłowa waga. Już wtedy coś było nie tak. Uczyła się, a w myślach powtarzała sobie: "jedzenie, jedzenie, jedzenie". Im bardziej sobie tego jedzenia odmawiała, tym bardziej intensywnie myślała o nim.

- Odchudzałam się bardzo niemądrze. Suszone owoce to był obiad. Rodzice, nie zdając sobie sprawy, że jestem chora, wspierali mnie w tym odchudzaniu. Znajomi podziwiali: "Jak ty ładnie wyglądasz. Zmienisz się z brzydkiego kaczątka w królewnę". Chudłam w oczach, ale ubierałam się w luźne swetry, by przykryć figurę. Obsesyjnie patrzyła w lustro. Cały czas uważała się za grubą. Miała być szczęśliwa, a była przygnębiona. Kiedy kończyła liceum, nie myślała, czy się dostanie na studia. Wszystko robiła jak automat. Myślała tylko o jedzeniu i o tym, ile waży.

Marta, która przyjechała do Łodzi na studia medyczne. Współlokatorki z pokoju w akademiku nic nie wiedzą o jej chorobie. Straciła kontrolę nad ciałem. Po tygodniu ostrej diety stawała się agresywna i znów zaczynała jeść, i jeść, i jeść... Wybierała nawet spleśniały chleb z koszy. Kradła jedzenie współlokatorek. Jak dużo może zjeść? Ile jej się zmieści w żołądku i aż zrobi się jej niedobrze. Ale jak przetrawi, znowu może jeść. - Zajadam swoje emocje i to przynosi mi ulgę - mówi.

W końcu postanowiła coś z tym zrobić. Trafiła do ruchu anonimowych żarłoków i do szpitala psychiatrycznego przy ul. Czechosłowackiej w Łodzi. Płakała 24 godziny na dobę, histeryzowała, kopała w ścianę, w drzwi...

Uzależnienie od jedzenia jest tak samo silne jak alkoholizm. Gwałtowne tycie i chudnięcie może wyrządzić podobnie duże szkody w organizmie i psychice chorego jak notoryczne picie dużych ilości alkoholu. Ilu jest "chorych na jedzenie" w regionie łódzkim? Nie ma szczegółowych danych, ale szacuje się, że to od procenta do trzech procent mieszkańców (takie są również dane ogólnopolskie oraz ogólnoświatowe).

Zarówno na bulimię, jak i anoreksję chorują przede wszystkim dziewczyny i kobiety w wieku 12 - 19 lat (według danych WHO to 90 proc. wszystkich przypadków). Zdaniem psychiatry Sławomira Wolniaka, leczenie tych zaburzeń jest jednym z najtrudniejszych wyzwań medycyny. Podkreśla, że aż 20 procent pacjentów przegrywa walkę z chorobą z powodu zagłodzenia bądź innych powikłań.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki