Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

16-latek zginął w wypadku. Rodzice chcą dowieść prawdy

Roman Bednarek
Ewa i Tadeusz Witkowscy chcą dowieść prawdy
Ewa i Tadeusz Witkowscy chcą dowieść prawdy Roman Bednarek
Szesnastolatek spod Skierniewic 3 lata temu zginął pod kołami mercedesa. Prokuratur uznał, że to on był sprawcą wypadku. Jego rodzice sądzą inaczej.

W Sądzie Rejonowym w Skierniewicach toczy się rozprawa w sprawie śmiertelnego wypadku, jaki wydarzył się w Makowie 9 lipca 2009 r. Tego dnia mercedes bus uderzył w skuter, który prowadził 16-letni Maciej Witkowski. Lekarze w skierniewickim szpitalu kilka godzin walczyli o jego życie, ale chłopak zmarł.

Prokuratura już dwukrotnie umorzyła śledztwo, bo uznała, że to nastolatek nie zauważył wyprzedzającego go mercedesa i - chcąc skręcić w lewo, żeby wjechać na swoją posesję - wpadł pod busa. Rodzice nie mogli się pogodzić z taką oceną śledczych i wytoczyli proces z powództwa cywilnego. Zamierzając dowieść, że to Tadeusz B., kierowcy mercedesa odpowiada za ten wypadek.

- Policja, przeprowadzając czynności na miejscu wypadku, nie zebrała wszystkich dowodów - twierdzi Tadeusz Witkowski, ojciec szesnastolatka. - Nie zrobiono między innymi zdjęć pokazujących drogę hamowania busa. Jest to bardzo istotne, ponieważ w momencie uderzenia w skuter, mercedes jechał z prędkością 68 km/h. Jeśli uwzględnić drogę hamowania, musiał wcześniej pędzić ponad 80 km/h. Taka prędkość jest niedozwolona w tym miejscu.

Proces rozpoczął się w maju 2011 r., ale druga rozprawa odbyła się dopiero w styczniu 2012 r. Wówczas Tadeusz Witkowski zeznał, że gdy pojawił się na miejscu wypadku, w skuterze migał jeszcze kierunkowskaz. Potwierdziła to jego żona Ewa. Podkreślił też, że po wypadku wykonał zdjęcia śladów hamowania busu. Zostały włączone do materiału dowodowego.

Podczas dwu kolejnych rozpraw sąd przesłuchał świadków wypadku,. Na czwartkową rozprawę zaplanowano przesłuchanie Zenona Błażewskiego, biegłego Sądu Okręgowego w Gdańsku, który wykonał ekspertyzę dotyczącą wypadku. Jego zdaniem, w zależności od tego, czy kierowca busu zaczął hamować po uderzeniu w skuter, czy też chwilę wcześniej, prędkość mercedesa wynosiła odpowiednio 62 lub 83 km/h. Na drodze w tym miejscu jest ograniczenie do 40 km/h.

- Gdyby nawet bus jechał z prędkością 50 km/h, nie uniknąłby zderzenia ze skuterem, chłopiec doznałby obrażeń, ale nie byłyby to urazy śmiertelne - powiedział biegły.

Podczas przerwy w rozprawie, biegły podszedł do oskarżonego, rozmawiał z nim, po czym podał mu swoją wizytówkę. Zauważyła to Ewa Witkowska, która razem z mężem jest oskarżycielem. Poinformowała o tym sąd podkreślając, że to dowód na brak bezstronności biegłego. Złożyła wniosek o odsunięcie go od sprawy i powołanie nowego. - Podałem wizytówkę z prośbą o kontakt po zakończeniu procesu i poinformowanie mnie o wyroku - tłumaczył Zenon Błażewski.

Sąd uwzględnił wniosek i zarządził przerwę w rozprawie do czasu powołania nowego biegłego i wykonania ekspertyzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki