Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

500 złotych na dziecko. Na co wydadzą je rodziny z Łódzkiego?

Alicja Zboińska
Alicja Zboińska
Podczas wtorkowej konferencji prasowej premier Beata Szydło, wraz z minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbietą Rafalską, przedstawiły szczegóły wdrażania zapowiadanego podczas kampanii i expose programu 500 plus
Podczas wtorkowej konferencji prasowej premier Beata Szydło, wraz z minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbietą Rafalską, przedstawiły szczegóły wdrażania zapowiadanego podczas kampanii i expose programu 500 plus Piotr Smolinski
Rodziny z naszego regionu już zastanawiają się, na co przeznaczyć pieniądze z programu 500 plus.

W rodzinach, które mają przynajmniej dwoje dzieci, trwa wielkie odliczanie do nowego roku. A wszystko za sprawą sztandarowego programu Prawa i Sprawiedliwości pod hasłem „500 złotych na dziecko”. W kampanii wyborczej mowa była o tym, że pieniądze będą wypłacane na każde drugie i kolejne dziecko bez względu na dochód rodziny, a w przypadku gorzej sytuowanych rodzin także na pierwsze dziecko. Rodziny z naszego regionu, które mają przynajmniej dwoje dzieci, planują, na co wydadzą pieniądze, choć nie wszystkim - jak sami przyznają - są one potrzebne.

Rodzina Tomasza i Wioletty z Łodzi niedawno się powiększyła. Kilka tygodni temu przyszła na świat ich córka - Maria. Małżeństwo wychowuje także dwóch synów: 4,5-letniego Antka i 2-letniego Franka. Rodzice pracują w łódzkich fundacjach, Wioletta zajmuje się obecnie wychowaniem córeczki.

CZYTAJ TEŻ: 500 zł na dziecko od rządu. Kto otrzyma pieniądze

- Jeśli obietnice PiS zostaną spełnione, to miesięcznie otrzymamy tysiąc złotych - mówi Tomasz. - Pieniądze chcemy przeznaczyć na edukację dzieci. Dzięki nim młodszy syn będzie mógł wcześniej pójść do przedszkola. Zacząłby edukację przedszkolną w marcu lub kwietniu, w zależności od tego, kiedy będą wypłacane pieniądze. Te pieniądze bardzo ułatwiłyby nam życie. My akurat, w przeciwieństwie do bardziej zamożnych rodzin, ich potrzebujemy.

W podobnej sytuacji są Agata i Mateusz ze Zgierza, którzy wychowują dwoje dzieci. Starszy syn chodzi do podstawówki, młodsza córka jest w żłobku.

- Jestem kasjerką w banku, a mąż zatrudnił się w ochronie - mówi zgierzanka. - Dla nas naprawdę liczy się każdy grosz. Oboje zarabiamy niewiele więcej niż wynosi najniższa pensja i musimy się zdrowo nagimnastykować, by na wszystko wystarczyło. Dodatkowe pieniądze pozwoliłyby kupić dzieciom nowe ubrania, udałoby się też odłożyć na ich wakacje, na kolonie.

Takich dylematów nie ma z kolei rodzina dwojga pracowników korporacji z Łodzi: Edyty i Sławka, którzy doczekali się dwójki dzieci.

- Te pieniądze tak naprawdę nie są nam do niczego potrzebne - mówi pan Sławek.- Jeśli jednak je dostaniemy, to najpewniej wydamy je na letni wyjazd do Chorwacji. Nie wiem tylko, czy na tym zależało pomysłodawcom, gdyż te pieniądze raczej nie wrócą na polski rynek.

Zdaniem profesora Stefana Krajewskiego, ekonomisty z Uniwersytetu Łódzkiego, rząd musi zrobić wszystko, by ten program wprowadzić w życie. Może to być trudne, gdyż wpływy z podatku VAT za 2015 rok okazały się niższe o 13 mld zł od zakładanych.

- Na krótką metę pieniądze z tego programu będą stracone - mówi prof. Stefan Krajewski. - Ale w dłuższej perspektywie nie mamy innego wyjścia. Na tle innych państw Unii Europejskiej Polska wyróżnia się negatywnie pod względem dbałości o biednych. Nie mamy więc innego wyjścia i musimy im pomagać.

Prof. Krajewski przywołuje przykład Finlandii, gdzie planowane jest wypłacanie 800 euro miesięcznie dodatku każdemu obywatelowi, bez względu na dochody. Miałby się tym zajmować fiński odpowiednik ZUS, a pieniądze byłyby zwolnione z podatku.

CZYTAJ: 500 zł na dziecko. Rząd przedstawił szczegóły wdrażania programu

Jak to wpłynie na gospodarkę
Ekonomiści banku Credit Agricole przyjrzeli się temu, jak program „500 zł na dziecko” wpłynie na wzrost gospodarczy oraz na konsumpcję prywatną.

Porównując do podobnych programów w innych krajach Europy, program dopłat, proponowany przez PiS, jest umiarkowanie hojny. Eksperci PiS wyliczyli, że zostanie nim objętych około 3,7 mln dzieci, co ma kosztować 21,5 mld zł rocznie. Wypłaty mają się rozpocząć od marca lub kwietnia przyszłego roku.

- Szacujemy, że uruchomienie programu PiS spowoduje wzrost dochodu do dyspozycji gospodarstw domowych o 1,5 procent (16,1 mld zł) w 2016 roku - głosi komunikat banku Credit Agricole. - Można oczekiwać, że z tego tytułu względny wzrost konsumpcji prywatnej wyniesie 1,6 procent, czyli 17 mld zł.

Eksperci mówią też o źródłach finansowania. Ocenili, że duże sieci sklepów, które zostaną obłożone podatkiem obrotowym, przynajmniej w części przerzucą go na klientów. Wzrost cen będzie widoczny niemal od razu. Podatek bankowy może natomiast oznaczać spowolnienie w udzielaniu kredytów, gdyż wolniej rósłby kapitał banków.

sach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki