Płatność kartą za bilety lotnicze miała być bezpieczniejsza niż zwykły przelew. Banki oferują bowiem usługę chargeback, czyli tzw. obciążenie zwrotne. Chodzi o to, że jeśli usługa nie została wykonana albo została wykonana tylko częściowo, to klient może reklamować zakup w banku, który wydał kartę.
Tyle teorii. W praktyce okazało się, że to nie takie proste.
- Złożyłem reklamację w banku i cierpliwie czekałem na odpowiedź - mówi pan Andrzej.
Po 30 dniach łodzianin otrzymał pismo. "Uprzejmie informujemy, że reklamacja została przyjęta do rozpatrzenia" - czytamy w dokumencie.
Łodzianin się zdenerwował.
- Przeczytałem, że teraz ten bank, który obsługiwał OLT Express ma kolejne 45 dni - liczone od daty otrzymania zgłoszenia - na udzielenie odpowiedzi - opowiada pan Andrzej.
Łodzianin wyliczył, że na odpowiedź czy otrzyma zwrot pieniędzy musi czekać aż... 80 dni.
- Bo "mój" bank ma na swoją decyzję jeszcze 5 dni od daty uzyskania odpowiedzi od banku obsługującego linie lotnicze OLT Express - mówi pan Andrzej. - I wcale nie jest pewne, że po 80 dniach czekania otrzymam decyzję pozytywną. Na dodatek "mój" bank zapewnia mnie, że wszystko odbywa się zgodnie z europejskimi standardami.
OLT Express ogłosiło upadłość pod koniec lipca. Najpierw linia zawiesiła loty regularne, potem czarterowe. Potem Urząd Lotnictwa Cywilnego cofnął OLT Express koncesję.
W sumie przez OLT Express bilety bez pokrycia wykupiło w Polsce ok. 130 tys. osób.
Linie powstały w 2011 r. w wyniku przejęcia przez Amber Gold większościowych udziałów w dwóch polskich liniach lotniczych: OLT Jetair oraz Yes Airways. OLT Jetair oferowała loty krajowe i zagraniczne. Yes Airways była zaś linią czarterową.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?