Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„A po meczu znowu będzie bal”… Łzy szczęścia ŁKS Commercecon. Ukłony dla Budowlanych. Wielkie brawa dla kibiców

R. Piotrowski
- Przed sezonem nikt nie postawiłby na nas złamanego grosza. Pozostałe zespoły przewyższały nas budżetem, kadrą, nazwiskami. A my? Wychodziłyśmy na parkiet i grałyśmy swoją siatkówkę – mówiła szczęśliwa Zuzanna Efimienko-Młotkowska, świeżo upieczona mistrzyni Polski z ŁKS Commercecon. Łódź długo czekała na taki finał, takie dwie drużyny, takie emocje.

Rok temu ŁKS z Zuzanną Efimienko-Młotkowską w składzie sprawił wielką sensację i zdołał awansować do finałów Ligi Siatkówki Kobiet, lecz Chemik Police okazał się silniejszy. Kilkanaście miesięcy ciężkiej pracy, w trakcie których wielokrotnie pojawiały się chwile zwątpienia, popłaciło. Ełkaesianki przezwyciężyły kryzys i dzięki temu po 36 latach tytuł mistrzowski wrócił do najstarszego dziś łódzkiego klubu.
- Emocje? Ogromne, nie do opisania. Nie wierzę w to, co się stało. Grałyśmy nerwowo, odniosłam wrażenie, że momentami wyglądało to tak, jakbyśmy się bały zdobyć to mistrzostwo, ale wszystko dobrze się dla nas skończyło – mówiła po spotkaniu środkowa ŁKS.

Siatkarka łódzkiej drużyny wie o tym, że droga do złota nie była usłana różami.
- Przed sezonem nikt nie postawiłby na nas złamanego grosza. Pozostałe zespoły przewyższały nas budżetem, kadrą, nazwiskami. A my? Wychodziłyśmy na parkiet i grałyśmy swoją siatkówkę. Oczywiście pojawiły się w trakcie sezonu bardzo trudne momenty. Przyznam, że w pewnym momencie obawiałyśmy się, czy załapiemy się w ogóle do pierwszej „szóstki”. W pamięci zapadł mi szczególnie wyjazd do Bielska i nieznośna myśl, że wszystko zakończy się kompletną klapą. A teraz? Jest wielka radość – stwierdziła w poniedziałkowy wieczór Zuzanna Efimienko-Młotkowska w rozmowie z portalem lsk.pls.pl, a po chwili znów utonęła w ramionach koleżanek.

Ręce opadają

Zdaniem ekspertów cichą bohaterką finałów jest środkowa ŁKS, Klaudia Alagierska. Doskonała w grze blokiem, doskonała i w ataku, w kluczowych momentach nie zawodziła. W nagrodę, poza oczywiście złotym krążkiem, otrzymała wyróżnienie dla najlepszej zawodniczki trzeciego spotkania.
- Miałyśmy na początku sezonu ten medal z tyłu głowy, jak zresztą wiele zespołów, ale tak naprawdę nie wierzyłyśmy, że faktycznie damy radę. Grot Budowlani to wymagający zespół, cieszę się więc, że fizycznie dałyśmy radę. W tym sezonie zmagaliśmy się z wahaniami formy, ale w play-offach prezentowałyśmy się już bardzo dobrze – powiedziała w rozmowie z oficjalną stroną Ligi Siatkówki Kobiet ełkaesiacka MVP spotkania.

ŁKS wygrał trzeci mecz finałowy po trzecim tie-breaku. W trakcie morderczych piętnastu setów nikt nie brał jeńców. To widowisko, jak zwykle bywa w sporcie na najwyższym poziomie, obfitowało w piękne akcje, ale i pełne było błędów. Myliły się jedne i drugie. Upadały raz po raz i podnosiły z kolan. Koniec końców wygrał ŁKS, lecz Grot Budowlani nie sprzedali tanio skóry.
- U nas było trochę więcej opcji w ataku, choć to, co grała Jovana Brakočević… ręce opadają. Wiedziałyśmy co prawda, że piłka pójdzie do niej, ale ona nic sobie nie robiła nawet z naszego podwójnego bloku – przyznała Zuzanna Efimienko-Młotkowska. Istotnie, Serbka to zdaniem siatkarskich speców najlepsza zawodniczka sezonu LSK. Wielka indywidualność nie zapewniła jednak złota Budowlanym. Czego zabrakło?

Nie potrafiliśmy dobić rywala

Chwilę po zakończeniu spotkania zrozpaczone siatkarki Grot Budowlanych położyły się na parkiecie. Długo nie potrafiły uwierzyć w to, że po wyeliminowaniu Chemika Police, byłego już mistrza Polski, przegrały w finale z lokalnym rywalem. I chociaż drugie miejsce to też wielki sukces, zaraz po finałowej rozgrywce srebro to miało dojmująco gorzki smak.

Czy jest się czym smucić? Trener Błażej Krzyształowicz to młody ambitny trener. Eksperci wieszczą mu wielką karierę. W rozmowie z Polsat Sport szkoleniowiec Grot Budowlanych stwierdził, że po wygranym dwumeczu z Chemikiem Police z jego zawodniczek uszło powietrze. Cóż więc pozostaje, jeśli nie pogratulować rywalkom zwycięstwa, co zresztą szkoleniowiec tuż po spotkaniu uczynił. A porażka? Na pytanie reportera Polsat Sport o jej przyczyny, szkoleniowiec wicemistrzyń Polski odparł: - W ważnych momentach spotkań nie potrafiliśmy dobić rywala i skredytować swojej przewagi. ŁKS zachował więcej zimnej krwi, wygrał też doświadczeniem. Myślę, że w piątej partii i w całym meczu zabrakło nam trochę punktów w ataku. Pozostał ogromny niedosyt.

W chwili, gdy trener Błażej Krzyształowicz próbował zebrać myśli i sensownie zanalizować to, co wydarzyło się w Sport Arenie, jego vis-à-vis świętował. Trener Michał Mašek dopiął swego. Kluczem do sukcesu w równej mierze co atuty zespołu, jak na ironię losu okazały się chyba także jego słabostki. ŁKS pogodził się z własnymi ograniczeniami i postanowił przekuć je w atut. I kiedy Grot Budowlani oparły swą grę na Jovanie Brakočević, słowacki szkoleniowiec ŁKS postawił na zespołowość i żelazną konsekwencję. Te elementy sprawiły, że ełkaesianki potrafiły wyjść z największych nawet opresji, nie tylko zresztą w wielkim finale, ale i wcześniej, w trakcie długiego sezonu.
- Błędy? Była cała masa błędów, ale to jest nieważne. Wycisnęliśmy z tej drużyny maksimum. Więcej chyba się nie dało. Dziś nie graliśmy najlepiej, bo i nie graliśmy głową, ale to teraz nieistotne. Konsekwencja przechyliła szalę zwycięstwa na naszą stronę – powiedział po meczu w rozmowie z Polsat Sport Michał Mašek.

Wpadniecie do Opola?

Ale poza konsekwencją, zespołowością i wielkim sercem do gry, ŁKS miał jeszcze jeden ogromny atut. Nie sposób go wypracować na treningach, nie sposób go kupić.
- Kiedy krzyknęli miałam wrażenie, że parkiet się trzęsie. Zawsze chciałoby się grać finały mistrzostw Polski przy takiej publiczności, w takiej hali, z taką atmosferą – dziękowała za wsparcie sympatykom ŁKS Zuzanna Efimienko-Młotkowska.
Ludzie z całej Polski, siatkarscy eksperci i kibice, zachwycali się tym, czego byli świadkami w trakcie tych trzech pojedynków, a zwłaszcza ostatniego meczu. Powiedzieć, że sympatycy ŁKS stanęli na wysokości zadania, to nic nie powiedzieć. Po ostatniej akcji meczu Sport Arena odleciała, ale tak naprawdę w innej galaktyce znalazła się znacznie wcześniej.

Prawda, część kibiców ŁKS nie darzy lokalnego rywala, z wzajemnością zresztą, przesadną sympatią, ale wszystkie te niesnaski w trakcie finałowych pojedynków zostały przykryte dobrymi emocjami. Nie bez powodu podczas wręczenia srebrnych medali siatkarkom Budowlanych brawo biła cała hala. Zwycięzcy pokłonili się pokonanym. W sporcie podobne gesty są nie do przecenienia. Ważą niekiedy więcej niż punkty, wygrane sety i medale. – „Kibice ŁKS Commercecon, wpadniecie do Opola na Ligę Narodów? Zaśpiewamy razem Mazurka? – pytała na Twitterze rozgrywająca reprezentacji Polski, Joanna Wołosz. W drugiej połowie maja, w Opolu właśnie, polska reprezentacja siatkarek zmierzy się w ramach fazy grupowej Ligi Narodów z Tajlandią, Niemcami i Włochami. Wsparcie siatkarek i kibiców ŁKS z pewnością naszej kadrze wyjdzie na dobre.

Wracając zaś na koniec do poniedziałkowego wieczoru… Święto łódzkiej siatkówki trwało jeszcze wiele godzin. Kilkadziesiąt minut po zakończeniu spotkania były chóralne śpiewy, mistrzowski szpaler dla zawodniczek ŁKS utworzony przez kibiców, pokaz sztucznych ogni, i – co tu dużo ukrywać - morze szampana.
- Za te dwadzieścia kilka lat, za trzeciej ligi smak… - powtarzali ełkaesiacy, którzy dobrze pamiętają, że na początku tego dziesięciolecia zespół siatkarek rozgrywał swoje mecze w starej hali z przeciekającym dachem, gdzie pojawiała się garstka kibiców. I zwłaszcza tym, którzy pamiętają te ciężkie czasy, złoto smakuje dziś wyjątkowo.

- „Obudził się człowiek dziś rano... z uśmiechem na gębie. Spojrzał w telefon - a tam dowód na to, że to nie był sen, tylko piękna historia siatkówki w Łódzkim Klubie Sportowym się właśnie napisała... Ale nie sama... Szacunek i ukłony dla tych wszystkich, którzy z czeluści tę sekcję na powierzchnię wyprowadzili. Wydawało się w zeszłym roku, że jesteśmy w niebie, gdy dziewczyny zdobyły srebro. Dziś jesteśmy w kosmosie... Mamy to upragnione złoto! To jest po prostu nie do uwierzenia!” – napisał Wojciech Wachulec, kibic ŁKS i fotoreporter, który śledził spotkania ełkaesianek z aparatem w dłoni już w 2004 roku. Wtedy o złocie i srebrze łódzkich siatkarek nikt nawet nie marzył. A dziś? Proszę! Łódź na szczycie szczytów. Nie tylko pod względem sportowym.

ŁKS Commercecon Łódź - Grot Budowlani Łódź 3:2 (25:10, 16:25, 25:22, 23:25, 15:9)
MVP: Klaudia Alagierska
Stan rywalizacji: 3:0 dla ŁKS Commercecon Łódź
Mistrz Polski 2019: ŁKS Commercecon Łódź. Wicemistrz Polski 2019: Grot Budowlani Łódź

ŁKS Commercecon: M. Wójcik, Bidias, Alagierska, Bociek, A. Wójcik, Efimienko-Młotkowska oraz Korabiec (l), Strasz (l), Mühlsteinova, Wawrzyńczuk, Kowalińska. Trener: Michał Mašek.

Grot Budowlani: Stoltenborg, Twardowska, Polańska, Brakočević-Canzian, Bączyńska, Pencova oraz Stenzel (l), Śmieszek, Stysiak, Tobiasz, Urban. Trener: Błażej Krzyształowicz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki