MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Alimenciarz groźniejszy od pijanego biskupa

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Dziennik Łódzki/archiwum/Grzegorz Gałasiński
Z rozmów z sąsiadami można wyciągać wnioski uniwersalne, sięgające daleko poza klatkę schodową. Ostatnio spotkałem sąsiada, który sypia na schodach. Jako że pić już przestał, pytam, dlaczego nie idzie do schroniska dla bezdomnych. A on na to, że mu się "k...wa nie opyla, bo za parę dni i tak idzie do pierdla za niepłacenie alimentów".

A ja się pytam, kto zasądza takie wyroki? Inna zacna sąsiadka poinformowała mnie, że niedawno dzielnicowy zaprzągł całą machinę do poszukiwań innego sąsiada co alimentów nie płaci, ale ten podobno zbiegł za granicę, bo tu i tak nie miał pracy. Zaczynam rozumieć, co miał na myśli Jarosław Gowin mówiąc, że ma gdzieś literę prawa, bo dla niego liczy się duch tego prawa. Sądząc głównie z literą prawa, sądy nie biorą pod uwagę okoliczności sprawy, jak choćby status społeczny oskarżonego. Nie dalej jak w poniedziałek słyszeliśmy o biskupie, który z promilami we krwi walnął autem w słup, a karę jaką dostał to cztery lata niewsiadania za kierownicę i 20 godzin prac społecznych miesięcznie przez miesięcy bodajże osiem. Dla mnie walnięcie w żaden słup nie będzie nigdy występkiem gorszym niż zlekceważenie własnego dziecka i byłej nawet żony. Ale co ta matka z tym dzieckiem dostanie za to, że ojca jej dziecka rejonowy sąd zapuszkuje na rok w więzieniu? Co będzie miał podatnik z tego zapuszkowania, oprócz tego, że za to zapłaci? Biskup może odpracować karę, a alimenciarza pchają do pierdla w sytuacji, gdy w Polsce brakuje miejsca dla 30 tys. skazanych. Bo chyba tylko w Polsce alimenciarz jest po stokroć bardziej niebezpieczny dla otoczenia niż pijany biskup za kierownicą.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki