Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Jocz - artysta, który zmienił krajobraz Łodzi

Paweł Patora
Prof. Andrzej Jocz w pracowni rzeźby Wydziału Architektury i Urbanistyki Politechniki Łódzkiej
Prof. Andrzej Jocz w pracowni rzeźby Wydziału Architektury i Urbanistyki Politechniki Łódzkiej Grzegorz Gałasiński
Andrzej Jocz to twórca, którego prace oddziałują codziennie na tysiące ludzi. Jego rzeźby stały się nieodłącznym składnikiem krajobrazu Łodzi, ale też kilku innych miast. Nie tylko dlatego, że stoją na widocznych miejscach, często obok ruchliwych arterii i że często mają duże rozmiary, ale przede wszystkim dlatego, że przykuwają uwagę oryginalnością, niesamowitością, ale też przyjazną formą, która mimo swej odrębności i wyrazistości, harmonizuje z otaczającą przestrzenią.

To Andrzej Jocz jest twórcą "Całorocznego zegara słonecznego" w Parku Staromiejskim, "Czółenek" stojących obok dworca Łódź-Kaliska, "Dzianiny" przy zbiegu ulic Puszkina i Rokicińskiej, "Autonomizmu II" obok skrzyżowania ulic Łaskiej i Zamkowej w Pabianicach, rzeźby "Autonomizm-Dziurawiec" na osiedlu Piaski na Retkini i wielu innych.

Rzeźby Andrzeja Jocza, chociaż oznaczone przez twórcę nazwami nawiązującymi do realnego świata, nie przedstawiają konkretnych wytworów natury lub człowieka, ale są autonomicznymi obiektami, które jednak mają w sobie to coś, co sprawia, że nawet jeśli początkowo nas dziwią lub szokują, to z czasem je akceptujemy, oswajamy się z ich obecnością, a często zaczynamy je po prostu lubić. Dlaczego tak się dzieje?

Ponieważ Andrzej Jocz zachowuje w nich proporcje, na które wrażliwy jest człowiek.

- Forma może być ageometryczna, nieregularna, dynamiczna, ale powinny rządzić nią te same zasady matematycznej poprawności, jakie znajdują się w przyrodzie - mówi artysta. - Wtedy odwracamy się za jakąś formą i jesteśmy na nią wrażliwi, gdy akceptujemy w niej określone stosunki liczbowe. Reagujemy na spolegliwy dla naszej fizjologii oka układ proporcji. To jest proporcja zawarta w złotym podziale odcinka lub jej wielokrotność, a także odpowiednia relacja między wypukłościami a wklęsłościami. Właśnie dlatego tak silnie potrafi na nas działać budowa ciała osoby płci przeciwnej.

Także dlatego, zdaniem Andrzeja Jocza, piękne i eleganckie są dla nas linie ciała ludzkiego, ale też zwierząt i roślin.

- Nie odczuwam w sobie natchnienia, ale znajduję je w matematyce, która jest ponad nami - mówi Andrzej Jocz i zapewnia, że najważniejsze jest zachowanie matematycznych zasad już przy projektowaniu rzeźby. Np. "Czółenka" były wpisane w prostopadłościan, w którym stosunek wysokości, do szerokości i głębokości był zgodny ze złotym podziałem odcinka.

Profesor Jocz jest zwolennikiem stosowania miękkich linii, zarówno w twórczości plastycznej, jak i w projektowaniu architektonicznym, kiedyś skazanym na kąty proste z przyczyn technologicznych.

Ponieważ rzeźby profesora Jocza, umieszczane w miejskim krajobrazie, podlegają działaniu mrozów i upałów, opadów, silnych wiatrów i zanieczyszczeń powietrza, więc nie jest obojętne z czego i jak są wykonane. Tradycyjne budulce i techniki nie wchodziły w grę, bo albo nie zapewniały obiektom wystarczającej trwałości, albo były za drogie. Dlatego Andrzej Jocz, po konsultacjach ze specjalistami od stali, włókien sztucznych i innych materiałów, opracował oryginalne technologie, które gwarantują stabilność i trwałość jego prac, nie ograniczając możliwości kształtowania zamierzonych form.

Po raz pierwszy nową technologię zastosował przy budowie "Czółenek" - rzeźby 7,5-metrowej. Najpierw zbudował głęboko zakotwiczoną w fundamencie konstrukcję stalową tak obliczoną, następnie wymodelował na niej koszyki czółenek, które przykrył siatką Rabica, na którą nałożył tkaninę jutową maczaną w gipsie i w ten sposób uzyskał bryłę, która po uzupełnieniu gipsem i wyszlifowaniu uzyskała czystość formy, a później została zabezpieczona żywicą epoksydową, trzema warstwami laminatu z włókna szklanego i tzw. ciastem złożonym z żywicy, wypełniaczy mineralnych, ciętego włókna szklanego oraz bieli tytanowej i barwników. To "ciasto" czyli "ciało" rzeźby trzeba było wyrównać szpachlą i ręcznie wygładzić. Takie zabezpieczenie okazało się twarde i trwałe. Rzeźba jest nieuszkodzona, choć stoi już 34 lata.
Tę samą technologię, często po różnych modyfikacjach, artysta zastosował przy budowie innych wysokich rzeźb, m.in. dziewięciometrowej "Dzianiny" na Widzewie, przy zbiegu ul. Puszkina i Rokicińskiej.

W pewnym momencie prof. Andrzej Jocz pomyślał, że konstrukcje stalowe, na których buduje kolejne rzeźby, chociaż same w sobie są bardzo interesujące, znikają na zawsze po wypełnieniu całej bryły rzeźby. Postanowił więc tworzyć konstrukcje ze spawanych prętów stalowych, które stanowią kompletne dzieła. Tego typu rzeźby możemy oglądać obok nowych gmachów Uniwersytetu Łódzkiego - Biblioteki, Wydziału Zarządzania, Wydziału Prawa i Administracji.

Ostatnio coraz częściej z rąk Andrzeja Jocza lub jego studentów wychodzą rzeźby budowane na bazie styropianu - tworzywa trwałego i bardzo podatnego na kształtowanie formy. Rzeźbę styropianową impregnuje się tak jak inne, ale problemem jest jej zbyt mała waga. Dlatego przytwierdza się ją mocno do podłoża stalowymi prętami. Takie styropianowe rzeźby stoją teraz m.in. w kampusie Politechniki Łódzkiej.

Dzieła Andrzeja Jocza są wysoko cenione przez innych artystów. Wybitny rzeźbiarz, prof. Gustaw Zemła stwierdził, że Jocz stworzył niepowtarzalny świat form: "Są to bryły autonomiczne powstałe z głębokiego odczuwania i wrażliwości, kreowane wyobraźnią i intelektem. Nie są do niczego podobne, mimo iż autor nadaje im tytuły".

Prof. Andrzej Marek z Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie zauważa, że rzeźby Andrzeja Jocza "naturalnie czują się w wolnej przestrzeni Natury. Są jakby częścią jej ewolucyjnego łańcucha, mutacją tworzoną przez potrzebę, wrażliwość, umysł i rękę artysty. Z kolei prof. Ryszard Hunger z łódzkiej ASP podkreśla, że w otwartych przestrzeniach rzeźby Jocza ujawniają "swą monumentalną istotę i treść dążącą do przekształcenia się w symbol o charakterze przedmiotu znaczącego. Tajemnicza wymowa przedmiotu znaczącego nasuwa skojarzenia z wytworami jakiejś nieznanej, wyrafinowanej cywilizacji."

Prof. Jocz to nie tylko artysta, ale też nauczyciel akademicki i szef zespołów artystycznych z pasją oddający się pracy dydaktycznej. Jego trzy współpracownice z Wydziału Pedagogiczno-Artystycznego Uniwersytetu Adama Mickiewicza napisały o nim w broszurze wydanej przez Łódzkie Towarzystwo Naukowe: "Swoją artystyczną aktywnością i dydaktyką mobilizuje do działania, ciągłego rozwoju i zmagania się z oporną i trudną materią życia i sztuki", a także już bardziej prywatnie: "Andrzej Jocz to niepowtarzalny wodzirej, dusza towarzystwa o niespożytej energii a także mistrz tańca (…)".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki