Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Walaszczyk: Wystawa w Muzeum Miasta Łodzi to hołd złożony ojcu Miecznikowskiemu

Anna Gronczewska
Anna Walaszczyk
Anna Walaszczyk Grzegorz Gałasiński
Z Anną Walaszczyk, autorką i kuratorem wystawy poświęconej ojcu Stefanowi, rozmawia Anna Gronczewska

Skąd wziął się pomysł, by w Muzeum Miasta Łodzi zorganizować wystawę poświęconą pamięci ojca Stefana Miecznikowskiego?
W tym roku przypada dziesiąta rocznica śmierci ojca Stefana. To był wspaniały jezuita, kapłan, wybitny duszpasterz, wychowawca, kapelan łódzkiej "Solidarności". Jeden z jego wychowanków napisał o nim, że rozdawał dobro. Jestem pod wielkim wrażeniem postaci ojca Miecznikowskiego. Tego dobra, które zostawił w sercach i umysłach ludzi, z którymi miał kontakt. Niestety, samej osobiście nie udało mi się go poznać. Do dziś ludzie, którzy znali ojca Stefana, opowiadają o nim z wielką estymą, są wdzięczni losowi, że postawił ich na drodze tego jezuity. Sama wystawa opowiada o życiu księdza Stefana Miecznikowskiego w Łodzi. Jej tytuł brzmi: "Ojciec Stefan Miecznikowski SJ. W tym mieście, które stało mi się drogie". Dla Łodzi przecież ojciec zrobił najwięcej. Był bohaterem swoich czasów. Człowiekiem, który swoją osobowością naznaczył historię lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku.

Co będziemy mogli oglądać na tej wystawie?
Mimo wielkości ojca Miecznikowskiego nie zachowało się wiele materiałów dotyczących jego osoby. Pokazujemy pierwsze chwile ojca w Łodzi. Wspominamy też jego dzieciństwo, czas nauki. Pokazujemy rekonstrukcję pokoju ojca Miecznikowskiego w domu przy ulicy Sienkiewicza 60. Jego wyposażenie i wystrój udostępnili nam łódzcy jezuici. Ojciec Miecznikowski był bardzo skromnym człowiekiem. Wnętrze jego pokoju też jest więc skromne. Widzimy, że to pokój pracy twórczej. Ojciec bez przerwy coś pisał, redagował. Jak nie kazania, to komunikaty. Pisał też książki. Publikował w czasopismach harcerskich. Od chwili złożenia przyrzeczenia, do końca życia czuł się harcerzem. Nosił zawsze przy sobie krzyż harcerski, który pokazujemy na wystawie.

W tym pokoju, na biurku stoi zdjęcie...
Przedstawia dwu-trzyletniego ojca Stefana, jego matkę i siostrę. To zdjęcie towarzyszyło jezuicie przez całe jego życie. Tak jak wspomniany krzyż harcerski. Ciekawe jest, że drogi księdza Stefana i jego ojca w pewnym momencie się rozeszły. Dokładnie w chwili, gdy Stefan Miecznikowski podjął decyzję o wstąpieniu do zakonu jezuitów. Ojciec planował inną karierę dla syna. Chciał, by Stefan Miecznikowski został inżynierem, elektronikiem. Poróżniło ich to na długie lata. Ale z czasem ojciec przekonał się o słuszności wyboru syna.

Na wystawie można też obejrzeć rekonstrukcję magazynu darów działającego przy kościele jezuitów w latach 80...
Na początku dary te przynosili sami łodzianie, by pomóc internowanym, uwięzionym, ich rodzinom. Często dzielili się własnymi przydziałami kartkowymi. Były to papierosy, żywność, odzież. Przynoszono też zabawki. Dzięki zaprzyjaźnionym kolekcjonerom udało się nam pozyskać pamiątki z czasów PRL. Między innymi są tam zapałki, żyletki, pudełka po papierosach z tamtych czasów. Ten magazyn darów rozbudowywał się po wprowadzeniu stanu wojennego z tygodnia na tydzień. Dzięki kontaktom ojca Miecznikowskiego, wsparciu kurii łódzkiej na ulicy Sienkiewicza 60, zaczęły przyjeżdżać transporty darów z zagranicy. Przede wszystkim z Francji, Włoch oraz Niemiec Zachodnich.

Ta wystawa to hołd, jaki miasto Łódź składa ojcu Stefanowi Miecznikowskiemu?
To rzeczywiście hołd złożony przez miasto, ale i Muzeum Miasta Łodzi. Ale przede wszystkim przez byłych wychowanków i współpracowników. Wiele materiałów, które znalazły się na naszej wystawie, pochodzą od byłych wychowanków ojca Stefana. Pozyskaliśmy je między innymi dzięki Barbarze Gruszczyńskiej, Tomaszowi Filipczakowi, państwu Cichoniom, Ewie Jażdżewskiej-Goldstein. Wystawę sfinansował w dużej mierze Urząd Miasta Łodzi. Ale znaczną część niezbędnych środków pozyskaliśmy też od Kurii Metropolitalnej w Łodzi oraz Stacji Nowa Gdynia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki