Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Autostopowicz naciąga kierowców

Aneta Grinberg
Autostopowicz naciąga kierowców
Autostopowicz naciąga kierowców DziennikŁódzki/archiwum
Jestem Marcin, mam 20 lat. Jestem wychowankiem Domu Dziecka w Żyrardowie. Spędziłem tam 17 lat. Wyrzucili mnie bez środków do życia. Nie mam co jeść. Rodzice pili, całe życie spędziłem w bidulu. Poszedłem tam prosić o pomoc, ale zamknęli mi drzwi przed nosem. A ja tylko chciałem pożyczyć pieniądze... Mam szanse na pracę w rawskiej firmie, ale co z tego? Potrzebne jest badanie lekarskie, ale nie mam na nie pieniędzy. Może pan by mi pożyczył, oddam. Proszę...

Taką opowieść usłyszał nasz Czytelnik, pan Zbigniew. Zabrał chłopaka "na stopa" pod Żyrardowem i wysadził w Rawie.

- Dałem mu 150 zł, bo mi się żal chłopaka zrobiło, zaprosiłem na obiad - opowiada pan Zbigniew. - Pomyślałem, że trzeba mu bardziej pomóc, wziąłem od niego dane i adres. Mężczyzna wysłał do nas dramatycznego e-maila z apelem o pomoc dla Marcina.

Sprawdziliśmy. Pod wskazanym adresem w Rawie nikt taki nie mieszka. W lokalu przy ul. Łowickiej 5 kilka lat temu były mieszkania dla wychowanków rawskiego Domu Dziecka, ale teraz rudera jest na sprzedaż. A Domu Dziecka w Żyrardowie nie ma. - Cóż, zostałem nabrany - przyznaje pan Zbigniew. Nie on jeden.

- Co jakiś czas odbieramy telefony, od osób, które pytają dlaczego zostawiliśmy chłopaka bez pomocy. Nigdy nie zostawiamy podopiecznego opuszczającego Dom Dziecka samemu sobie! - zapewnia Stanisława Kowalska, pracownik socjalny Powiatowego Centrum Pomocy

Pracownicy placówki pamiętają tego podopiecznego. Rzeczywiście ma na imię Marcin. Mężczyzna podaje teraz inne nazwisko, jest też o 6 lat starszy niż deklaruje prosząc o pomoc. - Ten chłopak otrzymał od nas wsparcie finansowe i rzeczowe. Dostał mieszkanie. Pomogliśmy mu znaleźć pracę. A jednak wybrał inną drogę - naciąga ludzi... - wzdycha Stanisława Kowalska.

Pan Zbigniew, gdy dowiedział się, że został nabrany powiedział, że nie czuje do chłopaka żalu. - Ale nie chciałbym, by inni nabrali się na tę smutną i naprawdę wiarygodnie opowiedzianą historię - mówi nasz Czytelnik.
Zdaniem pracowników Domu Dziecka w Rawie, oszukanych jest wielu. - Za pierwszym razem, gdy zadzwoniła osoba, która chciała pomóc, nie wiedzieliśmy o co chodzi - mówi Marta Buczek z Domu Dziecka w Rawie. - Potem takich telefonów było coraz więcej.

Zaskoczeni telefonami byli też pracownicy Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Żyrardowie. - Nigdy nie zostawiamy podopiecznego opuszczającego Dom Dziecka bez pomocy - zastrzega Stanisława Kowalska, pracownik socjalny PCPR w Żyrardowie. - Dostaje mieszkanie socjalne od miasta, a od nas pieniądze na dalszą naukę, pomoc rzeczową i finansową na urządzenie się. Pomagamy też znaleźć pracę.

Zagadkowe telefony w których ludzie dobrej woli chcieli pomagać, kiedy zawiodły "bezduszne instytucje" nie dawały pracownikom tych instytucji spokoju. Zaczęli kojarzyć fakty.

Okazało się, że mężczyzna, który stoi na drogach "wylotowych" z Rawy rzeczywiście był wychowankiem domu dziecka, w Rawie i podopiecznym PCPR w Żyrardowie. Reszta przestaje się zgadzać. Żeby historia była bardziej wzruszająca mężczyzna opowiada losy swoich kolegów z bidula. Od jednego z nich "pożyczył" nazwisko.

- Ten chłopak zmarnował swoją szanse na własne życzenie - mówi Stanisława Kowalska. - Dostał mieszkanie, nie płacił czynszu i został przesiedlony. Dostawał od nas pieniądze, ale przestał się uczyć, więc nie mógł ich dalej otrzymywać. Pomogliśmy znaleźć pracę, ale ją rzucił. Widać znalazł sobie lepsze źródło utrzymania, jakim jest żebranie. Tylko czemu oczernia nas, że mu nie pomogliśmy?

Swojej szansy nie zmarnowało rodzeństwo Marcina. Starsza siostra i młodszy brat studiują i dobrze sobie radzą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki