Jan Mędrzak, przewodniczący komisji mieszkaniowej Rady Miejskiej w Łodzi, twierdzi, że Władysław Skwarka, członek komisji, rozdał pozostałym radnym karteczki, na których wskazał osoby, którym należy przydzielić mieszkania. W lipcu cztery z 10 mieszkań zostały przyznane urzędnikom, m.in. z łódzkiego magistratu. W sierpniu komisja po cichu odebrała im mieszkania i przydzieliła innym osobom.
Radny Skwarka twierdził, że te cztery nowe osoby nie spełniły wymogów konkursu, ogłoszonego przez władze Łodzi. Ostatnie posiedzenie komisji skończyło się wielką awanturą, a przewodniczący Mędrzak przerwał je i zamknął.
- Domyślam się, że irytacja radnego Skwarki jest związana z tym, że na lipcowym posiedzeniu komisji rozdał kartki z cyframi większości członków, co - jak sądzę - miało oznaczać, iż te wnioski powinniśmy zaopiniować pozytywnie - mówi Jan Mędrzak. - Do mnie też dotarła taka kartka. Zostawiłem ją na boku. Nie pamiętam cyfer. Było ich cztery lub pięć. Jak w totolotku.
Jan Mędrzak przypuszcza, że osoby z kartek nie otrzymały mieszkania lub odebrano im je w sierpniu. Trzeba nadmienić, że lipcowe decyzje nie były prawomocne. Osoby, którym nie przyznano lokali, miały 14 dni na odwołanie. Co ciekawe, 19 lipca prezydent Łodzi Hanna Zdanowska pokazała lokale łódzkim dziennikarzom i trzem lub czterem wybrańcom. Były gratulacje i błyski fleszy, mimo że konkurs był w toku. Wśród oglądających była osoba, której w sierpniu odebrano przyznany lokal...
- Rozumiem, że mogła się źle poczuć - mówi radny Mędrzak. - Jednak ta pani złożyła pismo do komisji. Jest szansa, że w kolejnej edycji konkursu jej wniosek zostanie rozpatrzony pozytywnie.
Formalnie komisja nie odrzuciła tych czterech wniosków dlatego, że złożyli je urzędnicy. W uchwale Rady Miasta zapisano, że wnioskodawca musi mieć pozytywną opinię rektora. Na lipcowej komisji, na wniosek radnego Skwarki, odrzucono więc wnioski z opinią prorektora. Tymczasem większość spośród blisko 60 studentów i absolwentów złożyła wniosek z opinią prorektora. Na decyzję radnych po lipcowym posiedzeniu komisji wpłynęło 20 zażaleń.
- Większość osób zarzucała nam, że nie uznaliśmy opinii prorektora - mówi Jan Mędrzak. - Poprosiłem więc o opinię biura prawnego w tej sprawie. Była jednoznaczna: opinia prorektora jest tożsama z opinią rektora. Okazało się, że cztery z 10 wybranych osób wypadły gorzej niż osoby, które się odwołały. Wybraliśmy cztery nowe osoby, a cztery z lipca odrzuciliśmy.
Władysław Skwarka przyznaje, że rozdał kartki radnym. - Ale wszystkie kandydatury były skonsultowane z radnymi - tłumaczy radny Skwarka. - Jan Mędrzak, mówiąc o kartkach, chce odciągnąć uwagę od podstawowego problemu: cztery nowe osoby, którym przyznano lokale, nie spełniają wymogów formalnych. Żadna z nich nie przedstawiła dokumentu, że prorektor mógł wydać opinię w imieniu rektora.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?