Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

BBTS w Bełchatowie, czyli wspomnienie koszmaru

Pawel Hochstim
Pawel Hochstim
Krzysztof Stelmach w ubiegłym sezonie prowadził BBTS Bielsko-Biała, który w poprzednim sezonie zabrał bełchatowianom szanse na grę w finale PlusLigi. Dziś jest drugim trenerem SKry
Krzysztof Stelmach w ubiegłym sezonie prowadził BBTS Bielsko-Biała, który w poprzednim sezonie zabrał bełchatowianom szanse na grę w finale PlusLigi. Dziś jest drugim trenerem SKry Dariusz Śmigielski
Siatkarska PlusLiga nie zwalnia tempa. Już dziś PGE Skra Bełchatów w hali Energia podejmie o godz. 18 w meczu 14. kolejki BBTS Bielsko-Biała.

To tylko pozornie zwykły mecz, bo żeby odpowiednio oddać jego klimat trzeba przypomnieć datę 9 kwietnia tego roku. Krocząca od zwycięstwa do zwycięstwa bez straty seta PGE Skra podejmowała BBTS w spotkaniu ostatniej kolejki fazy zasadniczej. Zwycięstwo 3:0 miało dać bełchatowianom pewny awans do finału PlusLigi. Tak pewny, że nawet konkurujący z graczami PGE Skry o miejsce w finale siatkarze Asseco Resovii Rzeszów w wywiadach podkreślali, że nie wierzą w cuda. A jednak.

Do dziś w Bełchatowie właściwie nikt nie wie, jak to się stało. Mecz się dobrze zaczął, PGE Skra prowadziła 9:4 i zaczęła popełniać błędy, a z kolei z bielskich graczy aż kipiała mobilizacja. Zawodnicy jednego z najsłabszych zespołów PlusLigi - w klasyfikacji końcowej zajęli 12. lokatę - chcieli wykorzystać szansę, jaką dał im los, by pokazać się z innej strony niż zwykle.

Po ataku Facundo Conte bełchatowianie wygrywali 20:18, ale trzy kolejne punky oddali rywalom właściwie sami. Przy stanie 21:22 punktowym blokiem popisał się rozgrywający BBTS Grzegorz Pilarz, a chwilę później rywale mieli piłki setowe. Pierwszą obronił Mariusz Wlazły, ale drugą skończył Rafał Kwasowski. W Rzeszowie wyskoczyły korki z szampanów, a w hali Energia niektórzy nie umieli powstrzymać łez.

To, co stało się później - zespoły grały jeszcze trzy sety, wszystkie wygrała PGE Skra - było jak pokuta za grzechy. Grać nie chciał nikt, ale trzeba było. Koszmar.

W bełchatowskiej ekipie jest dwóch ludzi, którzy wtedy akurat mieli spore powody do zadowolenia. jednym z nich oczywiście jest Bartosz Kurek, który wówczas był atakującym Asseco Resovii, a drugim - Krzysztof Stelmach. Obecny drugi trener Skry w poprzednim sezonie był bowiem szkoleniowcem zespołu z Bielska-Białej.

- Gdy zadzwoniłem do Krzyśka z propozycją, czy nie chciałby z nami pracować, to odebrał to jako żart i powiedział, że myślał, iż nigdy po tamtym meczu już do niego nie zadzwonię. Odpowiedziałem, że może nie jestem taki wysoki jak siatkarz, ale też nie jestem taki mały. Cóż byłby ze mnie za facet, gdybym nie dał ci szansy zrehabilitowania się. Pośmialiśmy się, ale też szybko się dogadaliśmy - opowiadał w wywiadzie dla „Dziennika Łódzkiego” prezes Skry Konrad Piechocki.

Dzisiejsze spotkanie w hali Energia zacznie się o godz. 18. U zawodników, którzy w poprzednim sezonie grali w PGE Skrze, na pewno wywoła emocje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki