Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bój się artysty

Łukasz Kaczyński
Łukasz Kaczyński
Łukasz Kaczyński Grzegorz Gałasiński
Gdyby nie napisała o tym ogólnopolska, bardzo wpływowa, ale jakże obiektywna gazecie - to bym nie uwierzył. Strategia miasta przemysłów kreatywnych ma doprowadzić do śmierci łodzian! Albo przynajmniej do ich choroby. Okazuje się oto, że "kreatywni" częściej niż "zwykli" ludzie chorują psychicznie. Depresja, stany lękowe, schizofrenia i potworna choroba dwubiegunowa - tak najczęściej kończą osoby wykonujące zawody, które wymagają kreatywności. Dowodzą tego szwedzcy naukowcy z Instytutu Karolinska.

Dlaczego wyniki tych badań ogłosili dopiero teraz? I czemu prezydent Zdanowska nie wprowadza w Łodzi stanu wyjątkowego? Przecież nieustannie, przy byle okazji powtarza: "coś tam coś tam, to dowód, że Łódź kreuje, że jest miastem przemysłów kreatywnych". Ja wiem, że tę "kreatywną" mantrę trudno już nazwać tylko zaklinaniem rzeczywistości. Że to coraz bardziej dająca o sobie znać prowincjonalna mentalność, tak nieobca magistrackim szamanom. Ale jednak coś należałoby zrobić! Ostrzegać. Rozdawać pracownikom tych firm projektanckich, co to w Łodzi ich jest tyle, a nawet więcej, jakieś szczepionki, albo chociaż vouchery do sanatoriów. A tu nic. Zmowa milczenia, czy co?

Pewnie dlatego, że tych "kreatywnych" jest w Łodzi dokładnie tyle samo, ile w każdym dużym mieście, które ma wyższe uczelnie artystyczne. Choć rzeczywistość zadaje kłam takim wstecznym teoriom. Jeszcze nie tak dawno, menedżer ulicy Piotrkowskiej Włodzimierz Adamiak, opowiadał jak wyszedł z inicjatywą do studentów łódzkiej ASP. Zaproponował, że każdy dostanie w użytkowanie bramę przy deptaku, by mógł prezentować swoje prace i promować siebie. O co zapytali studenci? - "Ile za to nam zapłacą?". Zapłacić nie mogli, więc "artystów" w bramach nie było. Wiele to mówi o mentalności młodych.

Teraz za sprawą polityki myślenia projektowego w kulturze dla postaw roszczeniowych jest nareszcie zielone światło. Trzeba tylko mieć pomysł. I to taki, który ma cechy fajerwerku, bo takie lubi obecna władza: szumik w mediach, szansa, by rzucić do kamery: "To dowód, że Łódź kreuje!".

Na przykład Komisja Promocji UMŁ przekazała 35 tys. zł na realizację "dyplomu" dwóch studentek ASP. Dziewczyny namalowały obrazy przy przystankach autobusowych. Co miasto zyskuje na takich projektach? Nic trwałego. Najwięcej mają z tego ich uczestnicy, bo mogą coś wpisać w CV. Jeszcze trochę, a w anonsach prasowych, po części za kasę unijną opłaconych, będziemy czytać: "Hania z Lubochni, Madzia z Kutna i Tereska z Wieruszowa rozwiesiły pranie wzdłuż ulicy Piotrkowskiej, czym dały wyraz...". Taka erupcja kreatywności może budzić prawdziwy lęk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki