Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boniek o Euro: Polskę stać na dokonanie wielkich rzeczy

Bogusław Kukuć
Ze Zbigniewem Bońkiem, byłym wybitnym piłkarzem, ambasadorem Euro 2012, rozmawia Bogusław Kukuć.

Które mecze fazy grupowej mistrzostw Europy, prócz inauguracyjnego spotkania Polski z Grecją, Pan obejrzy?
Właśnie taki terminarz powstaje. Z pewnością będę na wszystkich polskich stadionach, ale chciałbym poznać też atmosferę Euro na Ukrainie. Nie będę uwikłany w żadne transmisje. Nie wykluczam, że skorzystam do transportu także z prywatnego samolotu Michela Platiniego.

Czy pozostaje Pan nadal przy prognozie, że mistrzem będzie któraś z czwórki drużyn: Hiszpania, Niemcy, Włochy, Holandia, a Polska może być czarnym koniem Euro 2012?
Oczywiście. To nie są zresztą tylko moje typy. Każda z czterech wymienionych reprezentacji ma mocne argumenty, by nazwać ją faworytem. A co do drużyny polskiej, to sądzę, że należy ona do kilku drużyn nieobliczalnych, którą stać na dokonanie wielkich rzeczy, jak i blamaż. Ja się skłaniam ku temu pierwszemu. Już dawno reprezentacja Polski nie miała takiego potencjału jak ta Franciszka Smudy. Nie ma nawet sensu robić porównania do zespołu Leo Beenhakkera na finały sprzed czterech lat w Szwajcarii i Austrii.

Mistrzostwa kontynentu są przekleństwem gospodarzy. Z dziewięciu dotychczasowych finałów gospodarze wygrali tylko trzy razy (Hiszpania 1964, Włochy 1968 i Francja 1984). Później nie udało się nawet Niemcom w 1988 roku, Anglii 1996, Holandii 2000 i Portugalii 2004.
To tylko dowodzi, że legendarne reprezentacje nie mają gotowej recepty na sukces w mistrzostwach Europy, które sypią niespodziankami, jak triumf Greków w finałach w Portugalii w 2004 roku. Z pewnością także w tegorocznych finałach dojdzie do jakichś sensacji już w fazie grupowej. Byłoby fajnie, gdyby Polacy zostali czwartym gospodarzem finałów, któremu się udało zdobyć tytuł mistrza Europy. Może powinniśmy już dziś mierzyć wyżej niż tylko plan minimum, czyli wyjście z grupy.

Już sam podział na grupy sprawił, że do ćwierćfinałów nie awansuje kilka uznanych firm.
Tak będzie w grupie B, gdzie grają cztery reprezentacje z pierwszej dziesiątki rankingu FIFA, w tym trzy, które były już mistrzami Europy. Tymczasem w "polskiej" grupie A nie żadnej drużyny w pierwszej dziesiątki rankingu. Ciekawe czy nasza reprezentacja potrafi wykorzystać ten fakt. Finały mistrzostw w Polsce i na Ukrainie będą zresztą ostatnimi rozgrywanymi w formule 16 finalistów.

W niedzielę los skojarzył dwie potęgi, czyli ostatnich dwóch mistrzów świata Hiszpanię z afrykańskiego mundialu 2010 oraz Włochy z niemieckiego mundialu 2006 roku. Jaki będzie wynik w tym spotkaniu na PGE Arenie w Gdańsku?
Chyba w żadnej innej grupie nie ma takich faworytów jak ten duet grupy C. Ponieważ mam funkcję ambasadora Euro 2012, to nie byłoby politycznie, gdybym wskazał faworyta. Dyplomatycznie typuję remis. Ciekawe jak obaj trenerzy wybrną z kłopotów personalnych, związanych z kontuzjami kilku podstawowych zawodników.

Takie potęgi będą się oszczędzać?
Start z niskiego poziomu nie odbiera szans, pod warunkiem, że jest się silnym i forma rośnie. Najlepiej potwierdził to występ Hiszpanów, którzy zaczęli afrykański mundial od porażki 0:1 ze Szwajcarią i niektórzy ogłosili pogrzeb hiszpańskiego futbolu. A później wygrali wszystkie spotkania, choć w fazie pucharowej z finałem włącznie tylko po 1:0. I zostali mistrzami. W finałach mistrzostw Europy w Portugalii sprzed ośmiu laty jedynym zespołem bez porażki byli Włosi. A nawet nie zdołali awansować do ćwierćfinału. Jak widać, nieodgadnione są reguły rządzące turniejami o stawkę.

Przyznanie organizacji finałów mistrzostw Europy Polsce i Ukrainie było krytykowane szczególnie we Włoszech. Teraz widać wyraźny odwrót. Dominują pochwały, zauroczenie sympatycznym przyjęciem wszystkich gości.
Włosi byli rozgoryczeni, bo właśnie ich kandydatura została odrzucona. Teraz to minęło. Media prześcigają się w komplementach. Są też poważne głosy pozytywnie oceniające wysiłek organizacyjny Polaków i Ukraińców w budowę stadionów i infrastruktury około stadionowej, autostrad, modernizację lotnisk czy dworców. A o gościnność Polaków zawsze byłem spokojny.

Czy małżonka nie wniesie pozwu o rozwód skoro mąż bawi tak długo poza rzymskim domem? Przecież może tęsknić.
Nie grozi to rozpadowi rodziny. Żona przylatuje do Polski 18 czerwca. Między innymi dlatego, żeby wziąć udział w kolacji z okazji urodzin naszego przyjaciela Michela Platiniego. Dla szefa UEFA 21 czerwca będzie szczególnym dniem. Może i dla Polaków ten dzień będzie także pamiętny, bo wtedy na Stadionie Narodowym w Warszawie zwycięzca grupy A zmierzy się z drugim zespołem grupy B. Może wtedy Polacy wywalczą awans do półfinału?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki