Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Borys Martela: Najbliższe miesiące pokażą, czy Łódź chce rewitalizować, czy robić remonty

Marcin Bereszczynski
Marcin Bereszczynski
Borys Martela
Borys Martela Wiktor Sawiuk
Program rewitalizacji, który powstanie na fałszywych przesłankach, skończy się tym, że nie osiągniemy celów modelowej rewitalizacji - mówi Borys Martela z Fundacji Miejski Kolektyw w rozmowie z Marcinem Bereszczyńskim

Krytykuje Pan władze Łodzi za źle przygotowaną rewitalizację. Czym ona właściwie jest?
W ciągu ostatnich kilku lat słowo „rewitalizacja” bywało nadużywane. W ten sposób zaczęto określać niemal wszystko, co prowadziło do odnowy czy poprawy sytuacji. Słyszeliśmy, że rewitalizuje się parki, tory kolejowe albo nawet cmentarze. Ten bałagan spróbowano uporządkować w ustawie o rewitalizacji, która weszła w życie w listopadzie. W ustawie podkreśla się, że celem rewitalizacji jest wyciągnięcie z kryzysu zdegradowanych obszarów miast. Skuteczna terapia powinna rozpocząć się od dobrze postawionej diagnozy. Konieczna jest szczegółowa analiza problemów społecznych, ale również sytuacji gospodarczej, środowiskowej czy związanej z infrastrukturą. Odnoszę wrażenie, że diagnoza, którą Urząd Miasta przedstawia na konsultacjach, jest co najmniej pobieżna. Dziwi mnie, że za obszary zdegradowane uznano tereny, na których znajdują się m.in. galerie handlowe czy część kampusu Politechniki Łódzkiej. Tam po prostu nie ma mieszkańców! Tymczasem ustawa mówi bardzo wyraźnie, że podstawą do uznania jakiegoś obszaru za zdegradowany jest występowanie problemów społecznych, takich jak: bezrobocie, ubóstwo, niskie wykształcenie albo przestępczość. Dopiero później patrzy się na pozostałe zjawiska kryzysowe i ocenia, które rejony można uznać za zdegradowane. Okazało się, że wiele samorządów nie było na to gotowych. Ich plany na ogół ograniczają się do remontów kamienic i przestrzeni publicznych, a tu nie chodzi przecież tylko o działania budowlane.

Czy to oznacza, że samorządy zajęły się rewitalizacją budynków, a całkowicie zapomniały o ich mieszkańcach?
Poprawa sytuacji społecznej brzmi dość abstrakcyjnie, więc władze Łodzi świadomie skupiają się na podkreślaniu remontów kamienic i przestrzeni publicznych. O wsparciu mieszkańców mówi się niewiele lub bardzo ogólnie. Nie widzę pomysłu na spójne działania, wspierające społeczność w obszarach zdegradowanych. Więcej będziemy mogli powiedzieć, gdy powstanie program rewitalizacji Łodzi. Mam obawy, że władze skupią się na infrastrukturze, a mieszkańcy zostaną zostawieni sami sobie. Bo nie ma pomysłu na to, jak im pomóc.

Można wyciągnąć wniosek, że miasto zrewitalizuje centrum, a mieszkańców przesiedli, bo nie będzie ich stać na wyższy czynsz w wyremontowanych kamienicach. Wykwaterowani trafią do zdegradowanych dzielnic, które będą degradowały się jeszcze bardziej, a centrum opustoszeje. To możliwe?
Jest takie ryzyko. Miasto raczej nie będzie wyrzucało z kamienic, ale warunki najmu mogą być tak wymagające, że większość osób nie wróci. UMŁ informuje, że do budynków wyremontowanych w ramach programu „Mia100 kamienic” wraca średnio 30 proc. poprzednich mieszkańców. Obawiam się, że w przyszłości może być podobnie. A przecież rewitalizacja ma być kompleksowym procesem. W ustawie nie mówi się o rewitalizacji społecznej czy gospodarczej, tylko o całym pakiecie działań. Problemy mieszkańców są kompleksowe, więc taka sama powinna być pomoc.

Czy Łódź jest miastem meneli?
Większość łodzian oburzyła się, gdy tak nas ocenił Bogusław Linda. Jednocześnie można było zaobserwować coś w rodzaju szacunku dla mieszkańców Włókienniczej, którzy nie tylko poczuli się urażeni, ale postanowili odegrać się na ekipie filmowej i utrudnić jej pracę. Pokazali, że łodzianie nie dadzą sobą pogardzać. Niedawno bardzo popularna była piosenka „Nie ma cwaniaka na warszawiaka”. Okazało się, że w Łodzi takiego poczucia honoru również nie brakuje. To część naszego charakteru. Szkoda, że nieco później, gdy rozmawiamy o rewitalizacji w Łodzi, to nagle się o tym zapomina. Część osób mieszkających w kamienicach traktuje się jako problem. A my przecież nie mamy w Łodzi zapasowych mieszkańców, którzy zajmą miejsce tych, których wyprowadzimy. UMŁ uważa, że sytuacja poprawi się jak na wizualizacjach. Wystarczy zmienić otoczenie, by pojawiły się postaci kobiet w szpilkach i mężczyzn z aktówkami. To nierealne. Warto już teraz pomyśleć o tym, że oprócz remontów, przydałoby się wsparcie dla całych rodzin. Pomoc w znalezieniu pracy, wyjściu z trudnej sytuacji życiowej. Inwestycje w szkoły i nauczycieli pracujących z dzieciakami. Animowanie życia społecznego i kulturalnego. A oprócz tego być może również okresowe preferencje w czynszu, dopóki sytuacja w obszarze zdegradowanym nie wróci do normy, a mieszkańcy nie poradzą sobie sami. W Łodzi nie widzę takiego kompleksowego podejścia. Szuka się środków unijnych na różne działania, a o to co dalej z ludźmi, będziemy się martwić później.
Wróćmy do diagnozy stanu miasta. To jej brak spowodował, że miasto działa po omacku?
Dobra diagnoza jest potrzebna, jeśli mamy poznać prawdziwe problemy, a potem skutecznie je rozwiązywać. Żeby zrobić takie analizy, trzeba jednak widzieć ich sens. W Łodzi nie do końca tak jest. Mam wrażenie, że miasto szuka danych, które pozwolą mu się zająć wyłącznie rdzeniem strefy wielkomiejskiej, czyli obszarem, gdzie jest najwięcej zabytków, ale nie zawsze możliwym do określenia jako zdegradowany. Krótko mówiąc: najpierw wyciąga się wnioski, a później dopasowuje do nich dane. W materiałach urzędu najbardziej uderza brak dokładnych danych o sytuacji społecznej. W trakcie spotkań konsultacyjnych zwracali na to uwagę nie tylko eksperci, ale również niektórzy mieszkańcy. Jeden z uczestników zapytał, czy problem społeczny zaczyna się wtedy, gdy ktoś pije, czy musi do tego jeszcze bić żonę? Nie było na to dobrej odpowiedzi, bo przedstawiona diagnoza powstała bez przemyślanego planu.

Mam wrażenie, że miasto zabrnęło już za daleko, aby wrócić do punktu wyjścia i przygotować dobrą diagnozę. Wydano znaczne fundusze na przygotowanie priorytetowych obszarów rewitalizacji. Nie szkoda wyrzuconych pieniędzy?
Zaszliśmy daleko i rozumiem, że UMŁ nie chce zaczynać od początku. Ale jeśli teraz się nie zatrzymamy, to będziemy brnąć w fikcję. Szansa na unijne pieniądze jest jedynym argumentem, żeby przestać przyglądać się problemom, tylko zacząć działać. Rozumiem sytuację UMŁ, który chce skorzystać z narzędzi, jakie daje ustawa o rewitalizacji. Brak prawidłowej diagnozy może stać się jednak grzechem pierworodnym. Program rewitalizacji, który powstanie na fałszywych przesłankach, skończy się tym, że nie uda nam się osiągnąć celów wpisanych w modelową rewitalizację. Trzeba mieć również świadomość, że proces rewitalizacji będzie kontrolowany przez wojewodę i marszałka. Oni sprawdzą, czy uchwały przyjmowane przez Radę Miejską oraz plany samorządu są zgodne z ustawą. Pojawia się ryzyko, że dokumenty przygotowane w pośpiechu zostaną odrzucone.

Jakie przewiduje Pan scenariusze, związane z pracami nad programem rewitalizacji?
Do 28 grudnia potrwają konsultacje w sprawie wyznaczenia obszaru zdegradowanego i obszaru rewitalizacji. Zobaczymy, czy urząd wsłucha się w krytyczne uwagi i przygotuje lepszą diagnozę. Jeśli nie będzie zmian, to projektem zajmie się Rada Miejska. Po przyjęciu uchwały tempa nabiorą prace nad programem rewitalizacji. W międzyczasie będziemy mogli się przekonać, czy wojewoda uzna łódzkie rozstrzygnięcia, czy każe nam poprawiać uchwałę o wyznaczeniu obszaru zdegradowanego i obszaru rewitalizacji. Dzisiaj trudno przewidzieć przebieg wypadków. Choć miejskie dokumenty związane z rewitalizacją będą oceniane merytorycznie, to względy polityczne też nie będą bez znaczenia. Jest bardzo wiele niewiadomych. Sam jestem ciekawy, co się dalej stanie. Od najbliższych miesięcy zależy, czy w Łodzi faktycznie przeprowadzimy rewitalizację, czy skupimy się na remontach. Czy będziemy rozwiązywać problemy społeczne, czy przeprowadzać ludzi z trudnościami tam, gdzie nie będą tak widoczni. Prawdziwa rewitalizacja to bardzo trudne zadanie. Wcale nie musi się udać. Chciałbym jednak, żebyśmy przynajmniej spróbowali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki