Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brat Feliksa Dzierżyńskiego był cenionym łódzkim lekarzem, mieszkał na Julianowie

Anna Gronczewska
Brat Feliksa Dzierżyńskiego być cenionym łódzkim lekarzem, mieszkał na Julianowie. Jego brata znał cały świat, z nie najlepszej strony. On był cenionym neurologiem, lekarzem zasłużony nie tylko dla łódzkiej medycyny. Poszedł inną drogą niż Feliks Dzierżyński..Na zdjęciu: Władysław Dzierżyński był wybitnym neurologiemCZYTAJ DALEJ >>>
Brat Feliksa Dzierżyńskiego być cenionym łódzkim lekarzem, mieszkał na Julianowie. Jego brata znał cały świat, z nie najlepszej strony. On był cenionym neurologiem, lekarzem zasłużony nie tylko dla łódzkiej medycyny. Poszedł inną drogą niż Feliks Dzierżyński..Na zdjęciu: Władysław Dzierżyński był wybitnym neurologiemCZYTAJ DALEJ >>>Archiwum Polska Press
Brat Feliksa Dzierżyńskiego być cenionym łódzkim lekarzem, mieszkał na Julianowie. Jego brata znał cały świat, z nie najlepszej strony. On był cenionym neurologiem, lekarzem zasłużony nie tylko dla łódzkiej medycyny. Poszedł inną drogą niż Feliks Dzierżyński.

Brat Feliksa Dzierżyńskiego być cenionym łódzkim lekarzem, mieszkał na Julianowie

Łódzki historyk Wojciech Zródlak przypomina, że trudno wymienić wszystkie zasługi Władysława Dzierżyńskiego. Był między innymi autorem pierwszego podręcznika do neurologii, z którego jeszcze w latach sześćdziesiątych uczyli się polscy studenci medycyny.

Postać prof. dr. med. Władysława Dzierżyńskiego, lekarza-neurologa, wybitnego naukowca, płk Wojska Polskiego, pozostaje dziś praktycznie całkowicie zapomniana - uważa Wojciech Źródlak. -Trudno dociec dlaczego tak się stało, bo to człowiek nietuzinkowy. Próżno szukać jego biogramu w Polskim Słowniku Biograficznym czy Słowniku biograficznym polskich nauk medycznych XX wieku. Wyszukiwarki internetowe, po wpisaniu nazwiska „Dzierżyński", wyrzucają kilkaset stron zawierających tylko materiały i dyskusje na temat Feliksa Dzierżyńskiego. Trzeba poświęcić wiele czasu żeby dotrzeć do strony Oddziału Łódzkiego Polskiego Towarzystwa Neurologicznego, którą otwiera portret Profesora z informacją, że był najwybitniejszym z jego założycieli. Fakty z historii tego rodu są niezwykle interesującym przyczynkiem do dziejów członków tej rodziny żyjącej „w cieniu Wielkiego Brata", jak również wschodnio-kresowej szlachty polskiej

Pochodzili z Białorusi

Rodzina Dzierżyńskich pochodziła z Dzierżynowa koło Iwieńca, leżącego dziś na terenach na Białorusi. Tam posiadali 100-hektarowy majątek. Edmund Rufin i Helena Dzierżyńscy mieli dziesięcioro dzieci. To: Aldona (1870-1966), Jadwiga (1871 -1949), Stanisław (1872-1917), Kazimierz (1875-1943), Wanda (1878 -1892), Ignacy (1879-1953) i Feliks (1877-1926). Dwoje zmarło we wczesnym dzieciństwie. Natomiast Władysław Dzierżyński przyszedł na świat 11 marca 1881 roku. Jego ojciec Edmund Rufin Dzierżyński, w czasie, gdy urodził się Władysław, był emerytowanym profesorem gimnazjalnym. Uczył fizyki i matematyki. Jego emerytura stanowiła podstawę utrzymania rodziny, ponieważ majątek rodowy nie przynosił wystarczającego dochodu. Zmarł na gruźlicę rok po urodzeniu się Władysława.

Matka pochodziła z rodziny inteligenckiej, była córką Ignacego Januszewskiego , cenionego wileńskiego profesora, specjalisty od zagadnień komunikacji i drogownictwa – opowiadał nam Wojciech Źródlak. -Z domu wyniosła zainteresowanie muzyką i literaturą. Znała kilka języków. Zmarła w Warszawie po długiej i ciężkiej chorobie w 15 grudnia 1896 roku w wieku 47 lat. Władysław miał 15 lat. Została pochowana w Wilnie na cmentarzu ojców. bernardynów.

W 1906 roku Władysław Dzierżyński zdobył dyplom lekarza na uniwersytecie moskiewskim. Zaczął pracować w moskiewskiej Klinice Chorób Nerwowych. Jeszcze na studiach ożenił się z Zofią Siłą-Nowicką. Wojciech Źródlak przypuszcza, że Zofię poznał przez jej brata Aleksandra z którym studiował. Aleksander był wujem znanego opozycjonisty z czasów PRL-u, doradcy „Solidarności” Władysława Siły - Nowickiego. Zofii i Władysławowi Dzierżyńskim w 1906 roku urodziła się córka Zofia. Pięć lat później jej ojciec obronił pracę doktorską. Współredagował też w Moskwie „Gazetę psychiatryczną”. Praca w tym czasopiśmie była m.in związana z tym, że posiadał m.in zdolności hipnotyczne. Na przykład podczas spotkania w majątku Wylągi koło Kazimierza Dolnego wprowadził w stan hipnozy na oczach rodziny Siła - Nowickich swoich braci Ignacego i Feliksa.
Potem Dzierżyńscy przenoszą się do Charkowa. Władysław zostaje ordynatorem Ziemskiego Szpitala Gubernialnego, habilituje się na tamtejszym uniwersytecie. Zostaje też dziekanem wydziału lekarskiego.

W tym czasie jego kontakty z bratem Feliksem były chyba ożywione i serdeczne, chociaż bardzo utrudnione z powodu długich okresów pobytów Feliksa w więzieniach za działalność rewolucyjną - opowiada Wojciech Źródlak. – Na przykład w 1916 roku żona Władysława, Zofia wraz z Jadwigą- jego siostrą - odwiedzały chorego Feliksa w szpitalu więzienia na Tagance w Moskwie.

Rozwód i powrót do Polski

W okresie I wojny światowej profesor Dzierżyński służył w armii rosyjskiej. Był m.in. lekarzem w szpitalu w Penzie. W grudniu 1917 roku Feliks Dzierżyński stanął na czele „Czeki”. Kiedy latem 1920 roku nadzorując walkę z kontrrewolucją pojechał do Charkowa, spotkał się kilka razy z Władysławem, jego żoną i córką. W tym czasie małżeństwo Dzierżyńskich musiało być już w zaawansowanym rozkładzie, bowiem jak zauważa Wojciech Źródlak, od roku 1919 prof. Dzierżyński aktywnie uczestniczył w organizacji uniwersytetu w Jekaterynosławiu (dziś Dniepropietrowsk) leżącym 213 km od Charkowa. Był później prorektorem i prawdopodobnie już tam stale mieszkał w .Jekaterynosławiu
Jerzy Ochmański, biograf Feliksa Dzierżyńskiego, opisuje t charkowskie spotkania w domu Dzierżyńskich jako pełne ciepła i wzajemnej miłości braci, ale musiały mieć one dramatyczny przebieg, a zarazem były kluczowe dla dalszych losów rodziny Władysława Dzierżyńskiego.

Przypuszczam, że powodem definitywnego rozstania się małżonków była ich córka Zofia – mówi Wojciech Zródlak. – Według Jerzego Ochmańskiego, Zofia zafascynowała się wujkiem. Stała się ideową działaczką. Pojechała za Feliksem do Moskwy, a matka za nią. Małżeństwo Władysława rozpadło się. Tym bardziej, że poznał w Jekaterynosławiu swoją przyszłą drugą żonę

Katię, wdowę po carskim prokuratorze, który zginął podczas Rewolucji Październikowej. Z tego małżeństwa miała córkę Wierę.

Katia i Władysław pobrali się w 1922 roku. W tym samym roku zdecydowali się wyjechać do Polski. Wojciech Źródlak uważa, że stało to m.in dlatego, że profesor nie chciał być obywatelem Sowieckiej Rosji.

Prawdopodobnie w wyjeździe do Polski pomógł mu brat Feliks – dodaje Wojciech Źródlak. – Do Polski przyjechało też rodzeństwo Dzierżyńskiego. M.in bracia Kazimierz, Ignacy, który został powołany na stanowisko wizytatora w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oraz oraz siostra Aldona, która zamieszkała w Warszawie.

Został żołnierzem i wyjeżdża do Łodzi

Władysław Dzierżyński wstępuje do Wojska Polskiego, otrzymuje stopień podpułkownika, zostaje ordynatorem w 10. Szpitala Wojskowego w Przemyślu. Tu też rozpoczyna pracę nad pierwszym polskim podręcznikiem akademickim do neurologii, który ukazał się w 1925 roku. W marcu 1928 roku prof. Dzierżyński został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. W tym samym roku przenosi się do Krakowa, gdzie podejmuje pracę w 5. Wojskowym Szpitalu Okręgowym, poza tym prowadzi prywatną praktykę lekarską w swoim krakowskim gabinecie przy al. J. Słowackiego 60.

W 1929 lub 1930 r. prof. Władysław Dzierżyński przenosi się wraz z rodziną do Łodzi – dodaje Wojciech Źródlak. - Tu zamieszkuje początkowo w eleganckiej podówczas kamienicy przy ul. R. Traugutta 5. W swoim domu prowadzi też prywatną praktykę.

Obejmuje ordynaturę oddziału neurologicznego w 4. Okręgowym Szpitalu Wojskowym przy ul. S. Żeromskiego, jednocześnie przyjmuje ordynaturę oddziału neurologicznego nowo otwartego szpitala Kasy Chorych im. Ignacego Mościckiego. To dzisiejszy szpital im. Barlickiego przy ul. Kopcińskiego, który należał wtedy do jednych z najnowocześniejszych w Polsce.
W roku 1933 r. zostaje zastępcą członka Tymczasowego Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Neurologicznego. Trzy lata później wszedł do grona współzałożycieli oddziału łódzkiego PTN, którego został pierwszym przewodniczącym. Jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej Władysław Dzierżyński przeprowadza się na Julianów. Kupuje dom przy ul. Orzeszkowej 7.
- W latach 30-tych profesor Władysław Dzierżyński przebył operację usunięcia raka szczęki, w wyniku której musiał używać protezy podniebienia - mówi Wojciech Źródlak. - W okresie międzywojennym prof. Dzierżyński spędzał niejednokrotnie urlopy w rodzinnym Dzierżynowie. Według ustaleń Mirosława Tusznio, autora monografii rodziny Dzierżyńskich, jego przyjazdy utkwiły w pamięci okolicznej ludności ze względu na to, iż często do późna w nocy w dzierżynowskim dworku przyjmował pacjentów, nie biorąc za to ani grosza. Ponadto każdą wolną chwilę lubił spędzać na polowaniach, co było źródłem wielu anegdot rodzinnych

Mieszkał przy ul. Orzeszkowej

Po wybuchu wojny profesor Władysław Dzierżyński pozostaje poza zainteresowaniem gestapo, chociaż został usunięty ze stanowisk kierowniczych w Szpitalu Wojskowym (przemianowanym na Reservelazarett I) i Szpitalu im. Prezydenta I. Mościckiego (przemianowanym na August Bier-Krankenhaus).

W tym ostatnim ordynaturę oddziału neurologicznego obejmuje dr Oskar Winter, dotychczasowy jego podwładny, Niemiec z pochodzenia, który przyjął volkslistę - przypomina Wojciech Źródlak.- Natomiast na pewno rodowód profesora, ówczesne „braterstwo broni niemiecko-rosyjskie" i określenie swojej narodowości jako Białorusin, niewątpliwie uratowało go przed aresztowaniem podczas dużej akcji represyjnej łódzkiego gestapo przeciwko inteligencji Łodzi i okręgu łódzkiego w listopadzie 1939 roku.

Według niemieckiego spisu telefonów, wydanego w lipcu 1940 гoku mieszkał i nadal prowadził prywatną praktykę w swoim domu przy Nelkenweg (E. Orzeszkowej).

Przez długi czas w historiografii łódzkiego Armii Krajowej utrzymywał się pogląd, że był pierwszym szefem Służba Zdrowia Okręgu AK w Łodzi – opowiada Wojciech Źródlak. - Problemem jest to, że nie znajduje on potwierdzenia w dotychczas znanych dokumentach. Stąd dwaj badacze tej kwestii: dr Jerzy Kasznicki - lekarz i historyk medycyny oraz dr Marek Dutkiewicz - historyk wojskowej służby zdrowia, bazując na bezspornych faktach i analogiach z jej dziejów przyjmują, że raczej jest on błędny.

Ze znanych dokumentów wynika, że szefem była zupełnie inna osoba. Dr Marek Dutkiewicz uważał, że prof. Dzierżyński był człowiekiem poważanym w Łodzi, ale jak na warunki konspiracji zbyt znanym. Poza tym w 1939 roku miał już 58 lat. Był już to bardzo zaawansowany wiek jak na ogrom pracy, jaką należało wykonać przy organizacji służby zdrowia i to w warunkach konspiracji. Służbą zdrowia łódzkiego AK kierowały osoby o nie najwyższych stopniach oficerskich, ale młode, posiadające bardziej umiejętności organizacyjne niż medyczne.

Nie wykluczone jest jednak, że profesor miał kontakty z konspiracją akowską - twierdzi Wojciech Źródlak. - Podobno posługiwał się pseudonimem „Właduś" o czym może świadczyć jego aresztowanie podczas wielkiej wsypy łódzkiego podziemia,

Aresztowanie i śmierć

Władysław Dzierżyński został aresztowany 12 lub 13 lutego 1942 roku podczas wielkiej wpadki łódzkiego AK. Nie uchroniły go koneksje z Feliksem, bo ZSRR był już w stanie wojny z III Rzeszą. Profesora Władysława Dzierżyńśkiego umieszczono najpierw przy ul. Sterlinga. Mieściło się tam więzienie łódzkiej policji, a miejscowe gestapo przetrzymywało tam swoich więźniów. Stamtąd było niedaleko do jego siedziby przy Gardestr. (dziś Karola Anstadta) .
W połowie lutego z siedziby gestapo został przewieziony do tzw. Rozszerzonego Więzienia Policyjnego na Radogoszczu (Erweitertes Polizeigefängnis, Radegast). Wraz z nim trafił tam także inny akowiec - Jerzy Jędrzejewski, który wspomina ten fakt w powojennej relacji, złożonej do zbiorów Muzeum Tradycji Niepodległościowych, którego oddziałem jest dziś teren byłego więzienia.

Tu został umieszczony najpierw w sali więziennej na parterze, ale po kilku dniach - najprawdopodobniej za sprawą swego dawnego podwładnego dr Oskara Wintera, który w tym czasie był lekarzem łódzkich więzień, został przeniesiony na pierwsze piętro, gdzie mieścił się tzw. „rewir", czyli więzienna izba chorych - dodaje Wojciech Źródlak. - Z nielicznych wspomnień współwięźniów wynika, że prof. Dzierżyński przez cały czas wyróżniał się godną postawą. Niemcy wiedzieli, że był bratem Feliksa. Gdy wraz z innymi był wypędzany na apele nie krył się przed ich razami, nie uciekał, lecz szedł spokojnie, z podniesioną głową. Taka postawa groziła śmiercią. Wielu innych więźniów w tej samej sytuacji zostało poważnie pobitych przez wachmanów. Nie ulega wątpliwości, że „chronił” go mit brata Feliksa, a nie tytuł naukowy. Na podstawie mojej znajomości sposobu działania łódzkiego gestapo i więzienia radogoskiego można przyjąć za prawie pewne, że Dzierżyński został przywieziony na Radogoszcz z celem wysłania do obozu koncentracyjnego, prawdopodobnie nawet z tajnym wyrokiem śmierci.

Według współwięźnia Mieczysław Sudry, dr Oskar Winter odnosił się do prof. Dzierżyńskiego przez cały czas jego pobytu na Radogoszczu z szacunkiem i pomagał mu w miarę swoich możliwości.

Wydaje się jednak, że były one ograniczone, bo prawdziwym panem życia i śmierci w więzieniu radogoskim był jego komendant - Walter Pelzhausen. - twierdzi Wojciech Źródlak.

Profesor zginął 20 marca 1942 roku w jednej z dwóch największych publicznych egzekucji na polskim obszarze okupowanym przez III Rzeszę. Miała miejsce na placu Stodół w Zgierzu, dziś nazwany Placem Stu Straconych. Egzekucja była odwetem za zabicie w pierwszych dniach marca tego roku dwóch gestapowców przez mieszkańca Zgierza Józefa Mierzyńskiego, członka AK. W egzekucji uczestniczył Friedrich Übelhör, prezydent rejencji łódzkiej, który przemówił przed jej rozpoczęciem. Po nim wystąpił pluton egzekucyjny w liczący trzydziestu funkcjonariuszy prawdopodobnie wybranych spośród łódzkich gestapowców. Oprawcy zaczęli wywlekać z samochodów ciężarowych skrępowanych skazańców, których dodatkowo powiązano linami i tak doprowadzano kolejno na miejsce stracenia. Po każdej salwie lekarz w mundurze SA wskazywał palcem jeszcze żyjących, których dobijał oficer gestapo.
Ciała ofiar zakopano kilka kilometrów dalej w lesie lućmierskim. W miejscu tym znajduje się niewielki pomnik.

W drugiej połowie 1944 roku Niemcy zacierając ślady zbrodni odkryli mogiłę, spalili ciała ofiar i prawdopodobnie rozsypali prochy po lesie – mówi Wojciech Źródlak.

Katarzyna, żona Władysława, mieszkała dalej w Łodzi. Razem z córką Wierą zajmowały wille przy ul. Orzeszkowej. Wiera też została lekarzem, tyle że pediatrą. Wyszła za mąż za Gabriela Fiałkowskiego, który był radiologiem, profesorem ówczesnej Wojskowej Akademii Medycznej w stopniu pułkownika. Katarzyna Dzierżyńska zmarła 27 czerwca 1976 roku. Miała 88 lat. Została pochowana na cmentarzu prawosławnym na Dołach.

Powojenne losy rodziny

Po wojnie w Łodzi zamieszkała też starsza siostra Dzierżyńskich. Aldona. Z pierwszego małżeństwa – Bułhak, z drugiego – Kojałłowicz. Korzystając z „siły” rodowego nazwiska próbowała pomagać aresztowanym żołnierzom AK. M.in w sprawie generała Emila Fieldorfa - Nila. Niestety nazwisko krwawego Feliksa nie pomogło.

Drugim mężem córki Fieldorfów, Krystyny, był siostrzeniec Aldony - wyjaśnia Wojciech Zródlak. – Natomiast dzięki wstawiennictwu Aldony udało się uratować Władysława Siłę-Nowickiego. Wyrok śmierci zmieniono na dożywocie. Młodszy syn Aldony - Antoni był jednym z adiutantów Marszałka Piłsudskiego i mężem Wandy Kadenacy, siostrzenicy Marszałka. Po najeździe Niemców na Polskę we wrześniu 1939 r. wywiózł z płonącej Warszawy do swojego majątku na Suwalszczyźnie żonę marsz. Piłsudskiego Aleksandrę wraz córkami, jej siostrę oraz ich kuzynkę Annę.

Brat Feliksa Dzierżyńskiego nie ma swojego grobu. W 1949 roku na wniosek żony Katarzyny został uznany za zmarłego.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki