Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bzura skażona ściekami

Magda Szrejner
Przemysław Chudzik wyławia ze stawu śnięte ryby
Przemysław Chudzik wyławia ze stawu śnięte ryby fot. Krzysztof Szymczak
Skażona woda, setki śniętych ryb i smród, który uniemożliwia mieszkańcom Aleksandrowa normalne życie.

Od zeszłego tygodnia mieszkańcy ulicy Spółdzielczej w Aleksandrowie Łódzkim alarmują służby miejskie o ekologicznej bombie, która wybuchła tuż pod ich oknami. Bezskutecznie. Sprawą zajęli się dopiero urzędnicy z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Łodzi, którzy w piątek przyjechali na miejsce skażenia i pobrali próbki wody. Kto jest odpowiedzialny za wyciek do rzeki, nadal nie wiadomo.

- Męczymy się z tym od zeszłego tygodnia - mówi Przemysław Chudzik, mieszkaniec ul. Spółdzielczej w Aleksandrowie Łódzkim. Przez jego ogród przepływa rzeczka, do której wylano fekalia. Strumyk wpada do dużego stawu, w którym ojciec pana Przemysława hodował ryby. Kilkadziesiąt amurów, karpi i linów wypłynęło do góry brzuchami jeszcze tego samego dnia, w którym woda została skażona.

- Kiedy tylko doszło do skażenia, zaalarmowaliśmy wszystkie miejskie służby. Przyjechała tylko policja, nikt z urzędników nawet się nie zainteresował, chociaż od czwartku dzwoniłem do miejskiego monitoringu i do urzędu - mówi Andrzej Chudzik, ojciec pana Przemka. - Przecież to skandal, że nikt się tym nie zajął natychmiast. Dopiero w piątek przyjechali urzędnicy z Łodzi, a i tam musiałem się nieźle nawydzierać, bo urzędniczka poprosiła, żebym zgłosił sprawę na piśmie. Przecież to by potrwało jeszcze z miesiąc, a ja mam pod oknem skażoną wodę - denerwuje się Andrzej Chudzik.

Strumień, który przepływa przez staw Chudzików i płynie dalej wzdłuż ul. Spółdzielczej, wpada do Bzury. Prawdopodobnie rzeka została zatem zanieczyszczona fekaliami. Co prawda w sobotę woda w strumieniu była już czysta, czyli wyciek został zatamowany, ale w stawach przy ul. Spółdzielczej woda nadal śmierdzi.

Próbowaliśmy ustalić, co było przyczyną wycieku, ale w weekend służby miejskie Aleksandrowa nie były nam w stanie nic powiedzieć.

- Nie wpłynęła do nas żadna informacja o wycieku ani skażeniu rzeki przy ul. Spółdzielczej - mówił dyżurny inspektor monitoringu miejskiego po skonsultowaniu się z Witoldem Stobieckim, szefem Centrum Zarządzania Kryzysowego.

Jak to możliwe, skoro sprawą zajęła się m.in. policja z Aleksandrowa? Wczoraj dyżurny z komisariatu nie potrafił nic w tej sprawie powiedzieć. Podobnie było w Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej w Aleksandrowie, które zajmuje się odprowadzaniem i oczyszczaniem ścieków. Nie wiadomo też, kto zapłaci za szkody, spowodowane przez wyciek. Andrzej Chudzik szacuje, że oczyszczenie stawu pochłonie 20 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki