Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Celebryci po łódzku 2015. Paris Hilton w Rzgowie, Piotr Misztal w Azji, Bogusław Linda u meneli

Agnieszka Krystek
Agnieszka Krystek
Działo się! Paris Hilton odwiedziła Rzgów, dzięki czemu niewielka podłódzka miejscowość dosłużyła się miana światowej metropolii. Za to samą Łódź Bogusław Linda zdegradował do kategorii miasta meneli. A poza tym w 2015...

Antoni Ptak wiedzie światowe życie. Rok temu biznesmen zaprosił do Rzgowa Kenzo Takadę, Patrizię Gucci i Lecha Wałęsę, a w tym roku gościł Paris Hilton, najsłynniejszą bodaj z osób znanych z tego, że są znane. W czasie targów w Ptak Fashion City celebrytka nie tylko błyszczała, ale też wystąpiła jako DJ. Jednak plotkarskie rubryki podbiły inne wydarzenia.

Jak doniosły specjalizujące się w tego typu informacjach portale, pani Paris otrzymała wynagrodzenie na lotnisku. W kopercie. Jeśli napisano prawdę, była w niej równowartość 230 tysięcy złotych.

Niewiele jednak brakowało, by Paris wyjechała z Polski nie bogatsza, a biedniejsza. Zgubiła bowiem na lotnisku pierścionek o wartości 100 tys. dolarów i niemierzalnej wartości sentymentalnej. Znalazcą zguby okazał się pan Mieczysław z obsługi naziemnej łódzkiego portu lotniczego. Pierścionek leżał na podłodze, między fotelami lotniskowego fiata ducato, którym przewożono bagaże pani Paris. Pierścionek trafił do Rzgowa, a szef ochrony Ptak SA otrzymał misję dostarczenia go do Paryża, skąd biżuterię odebrać miał menagement Paris Hilton.

Nie mniej interesujące były też kulisy sprowadzenia Paris Hilton do Polski.

- Ostatecznie przyleciała własnym samolotem, choć załatwiliśmy jej maszynę dużo lepszą od tej, którą podróżowała - opowiada Tomasz Szypuła, bliski współpracownik Antoniego Ptaka. - Ktoś jej zrobił kawał, strasząc, że samolot spada. Dlatego w ostatniej chwili odmówiła lotu „naszym” samolotem. A załatwiliśmy jej w pewnej szwajcarskiej firmie najbardziej wypasionego gulfstreama- z salonką, miejscami do spania. Taką maszyną latają emirowie! Byliśmy skonsternowani, gdy dowiedzieliśmy się, że Paris Hilton chce przylecieć swoim, dużo słabszym samolotem, baliśmy się do ostatniej chwili, czy przypadkiem nie odwoła wizyty. Więc to już nie były negocjacje biznesowe, tylko nerwowe oczekiwanie, czy w ogóle przyleci... - wspomina Szypuła.

***

W minionym roku o sobie nie dał zapomnieć także Krzysztof Rutkowski, najbardziej znany polski detektyw. Kiedy włączył się w sprawę zaginionej Ewy Tylman z Poznania, jego twarz znów pokazywały wszystkie telewizje. Niestety, przez tę sprawę ominęły go urodziny syna. Kiedy na początku grudnia Rutkowski wracał z Poznania do Łodzi na drugie urodziny juniora, został zatrzymany przez policję. Junior świętował bez taty. W urodziny czekał na niego tort w kształcie bmw. Zjadł go tylko z mamą.

Rutkowski przyznaje, że rok 2015 był dla niego wyśmienity. - Oddałem 2,5 miliona złotych do Urzędu Skarbowego - mówi Rutkowski. - Tylko dwunasty miesiąc był jak trzynasty, trochę pechowy. Nie tylko mnie zatrzymano przy sprawie Ewy Tylman. Uderzono też w mojego człowieka, zatrzymano go i zarzuca mu się utrudnianie śledztwa policji. Ale niebawem ta sprawa powinna się rozwiązać.

Rutkowski zaznacza, że rok 2015 kończy z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. - Przyniósł mi bardzo dużo zadowolenia. Pomogłem wielu ludziom - mówi. - Ostatnie dni roku spędziłem w Barcelonie. Jednak na sylwestra tradycyjnie wyjeżdżam do przyjaciela w okolice Gorzowa Wielkopolskiego. Zawsze tam witam nowy rok. Mógłbym pojechać w każde miejsce na świecie, ale tradycja, to tradycja.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Detektyw cieszy się nie tylko z życia zawodowego. - W życiu prywatnym też wszystko mi się układa jak należy. Narzeczona sprawuje się wzorowo, spełnia wszystkie moje wymagania - cieszy się Krzysztof. - Mój syn Krzysztof junior też świetnie się rozwija. On jest wyjątkowy. Dzieci w jego wieku bawią się autami zabawkami. On jednak, chyba jako jedyne dwuletnie dziecko na świecie, prowadzi prawdziwe auto: trzymał już kierownicę i zmieniał biegi. Jestem z niego dumny. Zastanawiam się, kim on może zostać w przyszłości. Może kierowcą rajdowym? A może detektywem? Jaki ojciec, taki syn.

***

„Joński złamał serce młodej działaczce SLD. Tragiczne skutki partyjnego grilla”. To żaden Pudelek, to poważny prawicowy portal wpolityce.pl. Kto by pomyślał, że partyjny grill może przynieść taką dawkę emocji? Była końcówka słonecznego lata, piątkowy wieczór, Polacy grali w piłkę z Niemcami, a łódzka lewica bawiła się przy kiełbaskach. Dzień później internetem wstrząsnęła dramatyczna relacja uczestniczki imprezy. Angelika Sawicka, 20-letnia działaczka Federacji Młodych Socjalistów z Andrzejowa, przez tabloidy okrzyknięta „lwicą lewicy”, napisała na Facebooku: „Dzisiaj podczas grilla SLD mój chłopak Piotrek Joński przekroczył wszelkie granice... Jeżeli mnie ma tylko do zabawy sam na sam, a na grillu rozmawia z każdym oprócz mnie, to ja dziękuję za taki związek! Zdecydowanie zasługuję na kogoś lepszego. Nie mogę na to patrzeć. Wyszłam”.

Oczywiście, cichym bohaterem całej sprawy został Dariusz Joński. Choć sprawa dotyczyła nie jego samego, lecz brata, tabloidy i portale plotkarskie rozpoczęły bezlitosną grę nazwiskiem i wizerunkiem posła, wiceprzewodniczącego SLD.

Wrzało przez dobrych kilkadziesiąt godzin. Twitter zanotował fascynującą wymianę zdań między panią Angeliką i naczelnym „Super Expressu”, znanym w Łodzi Sławomirem Jastrzębowskim. Gdy było już wiadomo, że młoda działaczka wyprostuje swoje sprawy sercowe, Jastrzębowski napisał: „Uff. To wspaniałe, że dała mu Pani szansę. Super Express trzyma kciuki za tę miłość!”

Nie tylko trzymał, ale i napisał. „Angelika z SLD się opamiętała. Nie chce tracić chłopaka” - doniósł „SE” tuż po weekendzie, cytując przy tym wyznanie blondwłosej działaczki: „Kocham Piotrka i nie chcę go stracić”.

***

Był taki czas, kiedy Polacy średnio młodszego pokolenia lubili „mówić Lindą”. A było co cytować: „W imię zasad, s...”, „Bezapelacyjnie, do samego końca... mojego lub jej”, „Nie mów mi, k..., nic o zabijaniu, bo coś o tym wiem”, „Jakoś ci nie ufam i jakoś cię nie kocham”, „Ty stara d... jesteś”, „Bo to zła kobieta była”. Potem jednak kinematografia i widownia trochę o Lindzie zapomniały. Jednak w 2015 roku heros polskiego kina przypomniał o sobie łodzianom. Zrobił to na planie filmu Andrzeja Wajdy, tyle że nie w ramach scenariusza filmowego, a spontanicznie. Adresatem słów nie byli zaś kinomani, lecz dziennikarze i ich czytelnicy. Linda oświadczył, że Łódź to „miasto meneli”. I choć zdanie to zostało wyrwane z kontekstu, zrobiło karierę o zasięgu ogólnopolskim. Prawdziwość tezy przyjechał osobiście zbadać Filip Chajzer z „Dzień Dobry TVN”. A wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela twardo odpowiedział aktorowi na Facebooku: „Franz Maurer zawsze mówił ostro i dużo strzelał. Czasami warto jednak wyjść z roli prosto na kawę i spacer, żeby się przekonać, że nie tylko Angela jest piękna. Panie Bogusławie, zapraszam i proszę się nie bać, bo nie jestem menelem, tylko łodzianinem”.

Ale może Trela się pospieszył z tą deklaracją. Niedługo potem magistrat wydał oficjalną koszulkę z napisem „jestem menel”.

***

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Zbyt głośno w minionym roku nie było o najbardziej znanym łódzkim biznesmenie Piotrze Misztalu. Ale to nie znaczy, że się u niego nic nie działo. Wręcz przeciwnie. Rok 2015 był dla niego przełomowy, bo skończył 50 lat. I z tej okazji postanowił zmienić swoje życie:- Sprzedałem 90 procent swoich firm. Zostawiłem tylko jedną, która najmniej mnie absorbuje. Będę zwiedzać świat. Teraz jestem w Stanach. Przyjechałem tu na 120 dni. Kolejne w planach na zwiedzanie mam różne wyspy, najbardziej podobają mi takie jak z „Robinsona Crusoe”.

Misztal chwali się, że ma za sobą 33 lata pracy.-Decyzje o sprzedaży firm podjąłem od razu. Był już na to czas. Nie było o co walczyć. Miałem wielki dom, ciągle spałem w jednej sypialni, na śniadanie jadłem rano tę samą jajecznicę. Musiałem coś zmienić - mówi Misztal. - Milion mniej czy milion więcej nie miały już dla mnie znaczenia, nie robiły żadnej różnicy. Kolejny milion nie dawał żadnej przyjemności.

Od lat u boku Misztala jest ta sama partnerka. Jednak biznesmen nie myśli o ślubie. - Po co psuć to, co jest dobre? - pyta Misztal.

Urodziny biznesmena były dużym wydarzeniem. - Zabrałem na Malediwy kilkunastu najbliższych przyjaciół. Lubię to miejsce i często spędzam tam czas. To piękna wyspa - mówi Misztal. - Świętowaliśmy 30 dni. Trochę też świętowaliśmy w Polsce.

Misztal przyznaje, że finansowo rok skończył się dla niego bardzo dobrze. - Bez stresów. Właśnie zamówiłem łódkę w Stoczni Gdańskiej. Teraz czytam umowę i niebawem będzie moja. Chcę też kupić apartament przy plaży w Miami na Florydzie. W planach mam też podróżowanie po Kubie, Karaiby.

Zapytany o to, czego mu życzyć na przy-szły rok, Misztal odpowiada: - Tylko zdrowia, wszystko inne już mam.

***

Fashion Week potwierdził, jak wielką siłę przyciągania ma mundur. Zwłaszcza niemiecki, co wiadomo od czasów Klossa. Michał Witkowski, pisarz i bloger, pojawił się w Łodzi w makijażu oraz czapce z kreskami układającymi się w złowieszczy symbol SS. Czapka były różowa, a zdobiły ją także: plastikowy króliczek i misie, sztuczne owoce, napisy „baby girl”, bocian, smoczki, kolorowe piórka i sztuczne brązowe odchody.

Ewidentnie czapka zrobiła większe wrażenie niż makijaż pisarza. Wybuchł skandal, który zaowocował kilkoma doniesieniami do prokuratury o ewentualności propagowania ustroju faszystowskiego przez pana Witkowskiego. Śledczy nie podjęli jednak sprawy. Jak wyjaśnił Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi, Witkowski zeznał, że „tworząc nakrycie głowy, nawiązał do symbolu kojarzonego ze skrajnymi postawami politycznymi w celu ich wyśmiania i poniżenia. Podkreślił, że nazwane przez niego dzieło „44 schizy” miało być zderzeniem różnego rodzaju funkcjonujących symboli z bylejakością zaprezentowaną na czapce przez kiczowate ozdoby”.

***

Noworocznego toastu nie wzniósł Michał Wiśniewski. Gwiazdor wyznał, że po raz trzeci już się zaszył. Kłopotów z alkoholem nie ukrywał nigdy.- Zrobiłem to dla siebie - przyznał w „Dzień Dobry TVN”.

współpraca: Piotr Brzózka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki