Chcą odwołać wiceprezydent Pabianic

Dlaczego lewica domaga się odwołania wiceprezydent miasta?

- Do działań Małgorzaty Biegajło z Platformy Obywatelskiej mamy wiele uwag i zastrzeżeń. Opłaty w naszych przedszkolach należą do najwyższych w regionie. Rodzice muszą płacić za swe dzieci 3 zł za godzinę - mówi Tomasz Jura, szef SLD w Pabianicach. - Kolejny problem to Miejski Ośrodek Kultury, który został upolityczniony. Chcieliśmy wynająć w MOK salę na spotkanie z Leszkiem Millerem, ale odmówiono nam, tłumacząc, że sala jest zajęta, gdyż odbywają się zajęcia. Sprawdziliśmy i okazało się, że w tym czasie nie było żadnych zajęć. Sytuacja powtórzyła się w przypadku Solidarnej Polski. Tymczasem PO robiła w MOK konwencje wyborcze i nie było problemu.

Jednak czarę goryczy - jak twierdzi szef SLD - przelała sprawa płacenia dozorcom za listy lokatorów mających psy.

- Chodzi o kuriozalny pomysł pani Biegajło, aby dozorcom bloków spółdzielni mieszkaniowej płacić 50 zł za donos, czyli za listę z lokatorami, którzy mają psa - mówi Tomasz Jura. - To kompromitacja dla miasta. Oburzyło to mieszkańców, tak że nawet prezydent Dychto musiał publicznie przepraszać.

Zbigniew Dychto potwierdza: - Pismo w tej sprawie z zapisem 50 zł za listę lokatorów z psami było niezręczne, a forma niewłaściwa. Jednak administratorzy bloków spółdzielczych oznajmili, że nie będą sporządzać list, ja zaś za tę sytuację przeprosiłem. Uważam, że nie jest to powód, by odwoływać panią Biegajło, która zajmuje się oświatą, sportem oraz pomocą społeczną.

Dychto odpiera pozostałe zarzuty. Podkreśla, że miasto ma 107 mln zł długu poszpitalnego, dlatego Pabianic nie stać na niższe opłaty w przedszkolach. Przyznaje, że nie zna sprawy z wynajmowaniem sali w MOK. Zastrzega, że nie powinno być problemu z odpłatnym wynajmowaniem sali dla partii i nieodpłatnym dla radnych.