Mężczyzna wszedł na dach jednego z budynków biurowych na terenie dawnych zakładów Wi-Ma przy Piłsudskiego. Do zejścia z dachu przekonywali go strażacy, na miejsce pojechali także policyjni negocjatorzy.
Po rozmowie z policyjnym negocjatorem mężczyzna zszedł z dachu o 12:40. Został odwieziony do szpitala przy Czechosłowackiej.
Na miejscu zdarzenia obecna była partnerka desperata. Poinformowała, że mężczyzna pracował w firmie kredytowej. Prawdopodobnie miał długi sięgające 10 tys. zł. Pieniędzy nie oddawał od pół roku. Według słów kobiety, mężczyzna mówił, że "nie chce za to odpowiadać, nie da się złapać". Wcześniej mężczyzna zamknął się w sobie, dlatego jego partnerka podejrzewała, że może dojść do jakiegoś nieszczęścia.
Mężczyzna około 11:00 sam, już z dachu, zadzwonił na policję i do swojej przyjaciółki, informując, że zamierza skoczyć. Wcześniej widziany był w okolicy budynku.
Mężczyzna ma 4-letnie niepełnosprawne dziecko. Opiekuje się też chorą matką po udarze.
Po zakończeniu akcji ratowniczej partnerce desperata także udzielono pomocy lekarskiej. Zapłakana kobieta martwiła się przyszłością mężczyzny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?