Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chore na zapalenie płuc maluchy leżą na korytarzu

Magda Szrejner, Aneta Grinberg
Dwuletni Patryk, syn Marzeny Lasek z Bolimowa, trafił do szpitala z zapaleniem płuc
Dwuletni Patryk, syn Marzeny Lasek z Bolimowa, trafił do szpitala z zapaleniem płuc fot. Aneta Grinberg
Przepełnione szpitalne sale, dzieci leżące na korytarzu i izby przyjęć, odsyłające małych pacjentów - w szpitalach pediatrycznych dramatycznie brakuje miejsc. - Problem dotyczy całej Polski - alarmuje prof. Alicja Chybicka, prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego.

- W czwartek mieliśmy spotkanie zarządu towarzystwa pediatrycznego. Wszędzie sytuacja jest bardzo zła. Dzieci leżą na korytarzach, a taka sytuacja nie powinna mieć w ogóle miejsca.

Marzena Lasek z Bolimowa trafiła do skierniewickiego szpitala, ponieważ jej 2-letni synek Patryk miał duszności. Okazało się, że to zapalenie płuc. Niebawem na oddział trafił drugi syn pani Marzeny 3,5-letni Dawid. U chłopca zdiagnozowano tę samą chorobę.

- Tak wielu chorych nie mieliśmy od 10 lat - mówi Wiesława Adamowska, ordynator oddziału dziecięcego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Skierniewicach. - Brakuje nam łóżek. Dostawiamy nowe i upychamy gdzie popadnie. Jednak możliwości nie mamy żadnych, bo sale są małe. A tu jeszcze dzwonią do nas z innych szpitali, czy przyjmiemy ich dzieci. Kilka dni temu dzwonili z Żyrardowa z prośbą o przyjęcie dzieci.

Sytuacja jest dramatyczna w całym woj. łódzkim. W Łodzi od kilku dni oddziały dziecięce pękają w szwach. Pełne obłożenie ma szpital im. Korczaka. - Miejsc pediatrycznych w Łodzi jest zdecydowanie za mało - mówi dr Joanna Lech, ordynator oddziału obserwacyjno-izolacyjnego w "Korczaku". - W ciągu ostatnich kilku dni mamy bardzo dużo maluchów z zapaleniami płuc i ostrymi infekcjami górnych dróg oddechowych.

W każdej z 3 klinik pediatrycznych Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki leży więcej dzieci niż wolnych miejsc. 30 łóżkowa zazwyczaj klinika prof. Teresy Gęsickiej miała w piątek 38 małych pacjentów. W weekend pacjentów będzie przyjmować tylko uniwersytecki szpital im. Konopnickiej.
Koszmarna sytuacja jest na oddziałach w szpitalach w Rawie, Łowiczu, Skierniewicach, Bełchatowie i Kutnie. Lekarze mówią, że tak źle nie było dawno. - Małych pacjentów z rozpoznaniem zapalenia płuc jest teraz u nas ponad stan. Na 21 łóżek, które mamy na oddziale, jest 24 chorych dzieci - mówi Danuta Lachowska, zastępca ordynatora oddziału dziecięcego w zduńskowolskim szpitalu. - Jesteśmy zmuszeni szukać niektórym dzieciom miejsca w innych placówkach.

Lekarze pierwszego kontaktu przyznają, że mają spory problem ze zdiagnozowaniem choroby, gdyż przebiega ona bezobjawowo. Rodzice zgłaszają się z dziećmi z typową infekcją gardła. Dopiero po wykonaniu dodatkowych badań okazuje się, że to zapalenie płuc, z którym trafiają do szpitala. Tak było w przypadku Katarzyny Wójcickiej z Bolimowa, która do lekarza trafiła z 1,5-roczną Joasią. Wydawało się, że dziewczynka ma zwykłą infekcję gardła.
- Lekarz przepisał jej antybiotyk - mówi Katarzyna Wójcicka. - Potem zalecono zastrzyki. Dopiero jak trafiliśmy do szpitala, wykonano dziecku rentgen i rozpoznano zapalenie płuc. Byłam w szoku, bo mała nie gorączkowała i nie kasłała.

Podobne zaskoczenie przeżyła skierniewiczanka Marlena Zasadzka-Moskwa. Jej dwumiesięczne dziecko dostało wysypki. Lekarza pierwszego kontaktu zaniepokoił fakt, że dziecko ma zimne i sine dłonie. Dopiero po wykonaniu zdjęcia rentgenowskiego noworodek trafił na oddział szpitala.

Tadeusz Bujnowski, ordynator oddziału dziecięcego w rawskim szpitalu św. Ducha, potwierdza, że w przypadku zapalenia śródmiąższowego objawy nie są jednoznaczne. - Dlatego mówi się, że to tak zwane ukryte zapalenie płuc - mówi Tadeusz Bujnowski. - Dopiero wykonanie radiogramu wykazuje rozpoznanie choroby.

Zdaniem doktora Bujnowskiego, w przypadku tej odmiany choroby trudno rodzicowi zauważyć, czy choroba to tylko infekcja górnych dróg oddechowych, czy już zapalenie płuc. - Dlatego warto rozwiać podejrzenia, wykonując zdjęcie RTG - dodaje lekarz. - Zaawansowane stadium choroby leczy się o wiele trudniej.

Lekarze dodają, żeby nie lekceważyć żadnych objawów.

- O ile starsze dzieci mogą być leczone ambulatoryjnie, to w wypadku niemowląt i dzieci do trzeciego roku życia często hospitalizacja jest konieczna - dodaje Barbara Chwała, dyrektor specjalistycznego szpitala dziecięcego w Olsztynie.

Informacje o zachorowaniach spływają właśnie do Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie. - Na razie z danych, które posiadamy, widać, że liczba chorych na zapalenie płuc jest zbliżona do roku ubiegłego - mówi Andrzej Zieliński, profesor z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego w Warszawie.

Jednak zdaniem ordynatorów oddziałów pediatrycznych małych pacjentów jest średnio o 30 proc. więcej niż w ub.r. Dramatyczna sytuacja jest także w woj. dolnośląskim i mazowieckim. Tam najbardziej brakuje łóżek dla chorych dzieci.

- W samej aglomeracji mamy 400 łóżek ogólnopediatrycznych. Na tę chwilę brakuje około 100, żeby móc spokojnie funkcjonować w okresach wzmożonej zachorowalności - mówi prof. Andrzej Radzikowski, konsultant ds. pediatrii województwa mazowieckiego.

Prof. Alicja Chybicka tłumaczy, że sytuacja na oddziałach dziecięcych jest zła, bo gdy był niż demograficzny radykalnie zmniejszono liczbę łóżek pediatrycznych. - Teraz rodzi się więcej dzieci i jest problem - mówi prof. Chybicka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki