Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co tydzień Grudzień: Nowe zwyczaje łodzian, czyli rower, który zdominował łódzkie ulice i parki

Jacek Grudzień
Tak już od kilku lat się składa, że z polskich pór roku zniknęła wiosna. Nie pamiętam już ciepłego wiosennego marca i poza kilkudniowymi „wybrykami”- kwietnia.

Po zimie prawie natychmiast następuje lato i być może dlatego podczas tego przełomu gwałtownie widać jak zmieniają się nasze obyczaje. Myślę, że to nie tylko moje wrazenie, ale tak jak co roku przybywało ludzi korzystających z rowerów, tak w ostatnich dniach okazało się, że w Łodzi to jest już „powszechny” środek transportu. Kto dawno nie odwiedzał parków może odnieść wrażenie, że zmieniło się ich przeznaczenie. Biegacze, rolkarze, ludzie ćwiczący to widok powszechny. Gdzie te czasy, gdy główną formą wypoczynku było wygrzewanie się w trawie na słońcu lub partyjki szachów, na które umawiali się emeryci przy betonowych stolikach.

Wracam do tego tematu, bo nie dziwi to już nikogo, tylko staje się normą. Spotkałem wczoraj w sklepie dawno nie widzianą znajomą, zawsze elegancką panią, tym razem w sportowym stroju w rękawiczkach. Gdy zauważyła moje zdziwienie, powiedziała: Ale ja bez roweru nie potrafię żyć. Już Łódź robi się dla mnie za ciasna, bo jak nie „zrobię” minimum 40 kilometrów dziennie to źle się czuję. Nic dziwnego, że sklepów ze sprzętem sportowym, specjalistycznymi ubraniami przybywa. Przeglądałem na początku tygodnia prasę media społecznościowe i zastanawiałem się jakie wydarzenie było najczęściej komentowane, fotografowane, gdzie były wszystkie działające w Łodzi ekipy telewizyjne ? Według moich spostrzeżeń nie były to nowe inwestycje, rower miejski, wydarzenia kulturalne. Tylko kąpiel miejskiego urzędnika w fontannie. Tenże urzędnik zresztą z powodzeniem nadzorujący i realizujący budżet obywatelski Łodzi od początku jego powstania założył się, że wykąpie się w fontannie jak wpłynie więcej niż 1000 wniosków. Krótko mówiąc nie wierzył, że ta liczba zostanie przekroczona. Gdy zrealizował przegrany zakład pojawiło się tylu fotoreporterów jakby do wody wchodziła Monika Belucci. I nigdzie nie znalazłem pytania, jak pomóc urzędnikowi, który nie wierzy we własne projekty... Sądząc po liczbie oddanych głosów łodzianie w budżet wierzą. W związku z tym bardziej niż kąpiel przydałoby się szkolenie i wiara we własne siły, bo brak wiary na dłuższą metę może okazać się katastrofalny dla obywatelskich inicjatyw. W końcu przykład idzie z góry. Chyba, że była to tylko taka akcja marketingowa? Dosyć oryginalna trzeba przyznać.

Na koniec chciałem państwu wspomnieć o nocy muzeów. Prawie jak zwykle pogoda będzie dużo gorsza niż w ostatnich dniach. Jak zwykle dopiszą tłumy. I jak co roku zastanawiam się nad fenomenem tego wydarzenia. Z jednej strony można przyznać rację malkontentom, którzy twierdzą, że przez cały rok unikamy muzeów, a w ten jeden wieczór, stoimy w długich kolejkach, przeciskamy się w tłumie, często niewiele widząc. Gdzieś przeczytałem, że dlatego taka forma odwiedzania muzeów nam odpowiada, bo na wakacyjny wypoczynek nad morzem najczęściej wybieramy najbardziej zatłoczone kurorty, takie gdzie o miejsce na plaży „prawie” trzeba walczyć. Jednak szczególnie w Łodzi rośnie serce gdy widzi się tłumy roześmianych ludzi „krążących” po mieście. Najważniejszym elementem łódzkiej nocy muzeów jest dla mnie to, że dzięki takim inicjatywom ludzie coraz bardziej identyfikują się ze swoim miastem. I to, że coraz więcej instytucji, pasjonatów właśnie w tę noc może pochwalić się tym co robi. Spotkałem w tym tygodniu jednego z organizatorów pokazów starych autobusów i tramwajów. Z wypiekami na twarzy opowiadał o Ikarusach, które wyjadą na ulice. O tym, ze pojawią się bilety MPK jeszcze sprzed denominacji. Oczywiście dopiero jak się rozstaliśmy zacząłem się zastanawiać się ile przed denominacją bilet kosztował. Rozmawiałem z organizatorami „Otwartej wystawy”, którzy jak zwykle pojawią się w Muzeum Książki Artystycznej, miejscu szczególnie w ten wieczór magicznym. I jak sądzę internetowe dyskusje jak już się wszystko zakończy zdominują narzekania, że było ciasno, że do Dętki trzeba było czekać cztery godziny itp. Jestem przekonany, że warto poświęcić sobotni wieczór na to, żeby powłóczyć się po Łodzi. Bo to są takie chwile gdy naprawdę można poczuć, że mieszkamy w super mieście z niesamowitymi ludźmi. A jest w czym wybierać. Ponad 50 muzeów i instytucji przygotowało mnóstwo atrakcji dla łodzian.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki