Pierwszym poważnym sygnałem, że nocna Piotrkowska zamienia się w ściek, był głośny incydent z 2003 roku. Młody człowiek został pobity, a całe zajście sfilmowane przez kolegów bijącego i puszczone w internecie. Tylko w tym roku na Piotrkowskiej odnotowano co najmniej jeden rozbój i bójkę z użyciem noża. Ilu incydentów nie odnotowano? Pamiętajmy, że to dopiero początek roku. Ciepłe noce przed nami.
Za to, co dzieje się na Piotrkowskiej, można wieszać psy na policji i straży miejskiej. Można, tylko to niewiele zmieni. Straż miejska nie jest od ścigania bandytów, a policję już dawno rozbroiliśmy, często pochopnie biorąc stronę zbira, "poszkodowanego" przez mundurowych. Policjant powinien mieć pałę pod ręką i nie bać się jej użyć w razie potrzeby - tak jest w krajach, które są dla nas wzorcem demokracji.
Do zbrodni nie dochodzi od razu. Zaczyna się od drobnych incydentów, rzekomo nieszkodliwych wykroczeń, na które mało kto zwraca uwagę i w Polsce praktycznie nikt nie ściga, bo nikt nie chce karać. Tak rodzi się poczucie bezkarności. Poza tym nie czarujmy się: polskie prawo bardziej dba o interesy bandziora i złodzieja niż uczciwego obywatela. Więc czego się bać?
Jerzy Witaszczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?