W okresie pacyfikacji stoczniowców na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku był w Gdańsku wicekomendantem MO ds. współpracy z SB, a później, już jako szef SB w Olsztynie, przygotowywał listy opozycjonistów do internowania. Czyli człowiek jednak miał zasługi, tyle że nie trafił z pogrzebem w ustrój.
Ciekawe uzasadnienie przyznania najwyższych honorów dla zmarłego esbeka podaje komendant olsztyńskiej policji nadinspektor Józef Gdański, w rozmowie z Wojciechem Koziołem i Adamem Sochą:
"Gdyby osoba była skazana czy pod zarzutem, mocno byśmy się zastanawiali, a tak nie mogliśmy odmówić prośbie stowarzyszenia i rodzinie. Odmawianie rodzinie ostatniej ziemskiej posługi jest co najmniej nie po chrześcijańsku. Nie był pod zarzutem, więc jest osobą czystą, dopóki nie jest się skazanym wyrokiem sądowym".
Komendant przywołał też odpowiednie przepisy, że zmarłemu z racji stopnia należała się tak kompania honorowa, jak i poczet, a jak kompania i poczet, to i komendant też musiał pójść.
Policyjne przepisy są bardzo ważne. Tak samo ważne jak chrześcijańska wrażliwość komendanta z Olsztyna. Nie sprawdzałem dokładnie tych przepisów, ale na pierwszy rzut oka policyjna kompania honorowa nie przysługuje zmarłym opozycjonistom. Ale cóż, sami są sobie winni, że nie byli generałami SB.
Sławomir Sowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?