18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Klimczak: państwo musi dotować partie, by nie stracić kontroli

Marcin Darda
Dariusz Klimczak, sekretarz Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL.
Dariusz Klimczak, sekretarz Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL. Dziennik Łódzki/archiwum
Wciąż mamy zbyt dużo problemów z niejasnymi powiązaniami na styku polityki i biznesu, że lepszy jest ten model, który obowiązuje obecnie. Jest oszczędny, bo dotacje zostały niedawno zmniejszone i w tym wariancie nie powodują jakiegoś wzburzenia obywateli ze względu na wysokość tych stawek. Z Dariuszem Klimczakiem, sekretarzem Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL, rozmawia Marcin Darda.

Ile Pan wpłacił na fundusz obsługi blisko 20-milionowego długu, jaki PSL ma wobec państwa?

To była jednorazowa inicjatywa. Wpłaciłem 200 zł, tyle, o ile prosiła Ewa Kierzkowska, ówczesna minister w kancelarii premiera i wiceprezes PSL.

Kiepsko. Minister Władysław Kosiniak-Kamysz zwierzył mi się, że wpłacił 5 tys. zł.

To była dobrowolna składka, każdy wpłacił tyle, ile był w stanie. Natomiast ja co miesiąc wpłacam 300 złotych jako osoba funkcyjna w PSL, ponieważ to jest nasz fundusz statutowy. Regularnie wspieram moją partię.

Ten fundusz to nowość, którą wprowadził prezes Janusz Piechociński?

Nie, kwestia dobrowolnych opłat osób funkcyjnych działała już za prezesa Waldemara Pawlaka i nic się nie zmieniło. Zmiana dotyczy składek członkowskich, a chodzi o osoby pracujące lub prowadzące działalność, które płacą 120 złotych rocznie. Natomiast osoby niepracujące lub studenci płacą 60 złotych rocznie, czyli 5 złotych miesięcznie. Nikt nigdy nie ingerował w sprawy osób funkcyjnych, czyli w to, ile powinien wpłacać poseł, minister, wojewoda czy członek zarządu województwa, jak jest w moim przypadku.

Ale zdaje się, że portal wprost.pl cytował, co prawda anonimowych polityków PSL, którzy się jednak buntowali, że to jakiś haracz.

Czytałem ten tekst i muszę powiedzieć, że to, co mówili ci anonimowi politycy, to jakieś nieporozumienie. U nas nic się przecież nie zmieniło, może poza podniesieniem składki członkowskiej, ale to nie są kwoty, które przyprawiają o zawrót głowy, bo nie chodzi o Business Centre Club, gdzie trzeba rocznie wpłacić 11 tysięcy złotych, tylko PSL, w którym płaci się teraz 120 złotych rocznie.

A jak idzie wam spłata długu? Sprawa była jakiś czas temu dosyć gorąca, minister Rostowski nie chciał wam rozłożyć długu na raty.

Sprawa była dość gorąca, ponieważ wpływała na bieżącą gospodarkę finansową stronnictwa. Zabiegaliśmy o to, by minister finansów wydłużył nam okres spłaty, co mogłoby zatrzymać progresywne odsetki. Udało nam się to, zobowiązanie wobec Skarbu Państwa będziemy spłacać o dwa lata dłużej, a dzięki temu wróciła do nas płynność finansowa. Nie tylko jednak przez wydłużenie spłaty. Oszczędzamy, siedzibę partii w czerwcu przenosimy z ulicy Kopernika na Piękną, w pobliże Sejmu. Obniżymy w ten sposób koszty wynajmu o prawie 75 procent. A miesięczna rata za zobowiązanie wobec Skarbu Państwa wynosi około 400 tysięcy złotych.

Skoro tak dobrze idzie, to może skończyć z finansowaniem partii przez budżet państwa? Solidarna Polska coś takiego właśnie zaproponowała. Wyliczono, że w parę lat w budżecie zostałoby prawie pół miliarda złotych.

Solidarna Polska przedstawiła pomysł, który jej nie dotyczy i nie ma związku z rzeczywistością. Uważam, że system finansowania partii w Polsce jest przejrzysty i transparentny, a nasza demokracja nie dorosła jeszcze do tego, by stosować takie elementy finansowania jak w Stanach Zjednoczonych. Wciąż mamy zbyt dużo problemów z niejasnymi powiązaniami na styku polityki i biznesu, że lepszy jest ten model, który obowiązuje obecnie. Jest oszczędny, bo dotacje zostały niedawno zmniejszone i w tym wariancie nie powodują jakiegoś wzburzenia obywateli ze względu na wysokość tych stawek.

Solidarna Polska chce po prostu wyrównać szanse. Nie mają dotacji państwowej, bo ich politycy dostali się do Sejmu z list PiS, a wybory wygrywa ten, kto ma pieniądze.

Zgoda, ale odejście od dotacji państwowych to utrata kontroli nad finansowaniem partii, które mogłyby wtedy wejść w szarą strefę. System partyjny to podstawa systemu politycznego w Polsce, bo życie polityczne opiera się na partiach, tworzeniu koalicji i tak naprawdę podobne systemy funkcjonują w całej Europie. Każda złotówka oglądana jest z dwóch stron, są fundusze na ekspertów i nie ma nieprawidłowości, bo państwo szybko by je wykryło.

A na czym polega system amerykański, o którym wcześniej Pan wspomniał?

Partie polityczne mogą być tam sponsorowane przez biznes, co u nas jest wykluczone.

Bo tam jest sprawny system weryfikacji podejrzanych dotacji, a my w tym temacie leżymy?

Jesteśmy coraz bliżej gotowości na podobne rozwiązanie. Ale w naszej polityce funkcjonują osoby, które mogłyby koncentrować swoją uwagę i aktywność tylko na weryfikacji takich dotacji. Sami politycy, ani przedsiębiorcy w Polsce jeszcze nie są na to gotowi.
Rozmawiał Marcin Darda

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki